Podstrony
- Strona startowa
- Dicker Joel Prawda o sprawie Harry'ego Queberta
- Harry Eric L Strzec i bronic (SCAN dal 714)
- J. K. Rowling 4 Harry Potter i Czara Ognia
- Rowling J K Harry Potter i Komnata Tajemnic
- J. K. Rowling 3 Harry Potter i więzień Azkabanu
- Judith McNaught Raj
- Robert E. Howard Conan Najemnik (2)
- Duncan Dave Dar Madrosci
- Target Organ Toxicity in Marine and Freshwater Teleosts. Vol. 1
- Wszystko Czerwone (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- boszanna.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.SkoÅ„czyÅ‚o siÄ™ równie szybko, jak zaczęło.ZmysÅ‚y wróciÅ‚y i zobaczyÅ‚em, że leżę na podÅ‚odze z bolÄ…cÄ… gÅ‚owÄ… - musiaÅ‚em nieźle rÄ…bnąć w Å›cianÄ™.To maÅ‚e draÅ„stwo generowaÅ‚o prÄ…dy o wybranych czÄ™stotliwoÅ›ciach, oddziaÅ‚ywujÄ…ce na oÅ›rodki nerwowe.PomysÅ‚owe - po co torÂturować ciaÅ‚o, skoro można dostarczyć impulsy bólu bezpoÅ›rednio do systemu nerwowego.Czysto i skutecznie.- Wstać! - usÅ‚yszaÅ‚em i pozbieraÅ‚em siÄ™ dość szybko.JeÅ›li to miaÅ‚a być nauczka, bym zachowywaÅ‚ siÄ™ posÅ‚usznie, to zostaÅ‚a ona przekazana jasno i wyraźnie.- Przyrzekam, że bÄ™dÄ™ grzecznym chÅ‚opczykiem - wyÂchrypiaÅ‚em przez zaciÅ›niÄ™te gardÅ‚o.Potulnie podreptaÅ‚em za nim do innego pomieszczenia.ByÅ‚o caÅ‚kowicie puste, jeÅ›li nie liczyć biurka i haka, wyraźnie Å›wieżo wbitego w sufit.Za biurkiem siedziaÅ‚ Kraj.ObejrzaÅ‚ mnie dokÅ‚adnie, co - biorÄ…c pod uwagÄ™ moje wdzianko - nie sprawiaÅ‚o mu specjalnych problemów.Nie dziwiÄ™ mu siÄ™ zresztÄ…: po raz pierwszy oglÄ…daÅ‚ Pas Ratunkowy, a nie duplikat Vaski.ZnudziÅ‚a mi siÄ™ ta obserwacja i przejÄ…Å‚em inicjatywÄ™.- Co chciaÅ‚by pan wiedzieć?- Wiele rzeczy, ale na to przyjdzie czas później.- A dlaczego nie teraz? BiorÄ…c pod uwagÄ™ zaawanÂsowanie technik hipnotycznych i farmakologicznych, że nie wspomnÄ™ o przestarzaÅ‚ych torturach, jak ten tu koÅ‚nierzyk, nie jest możliwe ukrycie jakichkolwiek informacji, i to przed tak zdeterminowanym czÅ‚owiekiem jak pan.A wiÄ™c niech pan pyta.Postaram siÄ™ odpowiedzieć w miarÄ™ wyÂczerpujÄ…co, ale uprzedzam, że moje informacje o Korpusie sÄ… raczej mgliste - oglÄ™dnie mówiÄ…c - jako że nie informowano mnie o niczym konkretnym, na przykÅ‚ad o poÅ‚ożeniu baz i innych takich rzeczach, zapewne wÅ‚aÅ›nie dla unikniÄ™cie nieszczęść, które mogÅ‚yby wyniknąć z sytuacji podobnych do mojej.Moja inicjatywa nie mogÅ‚a nikomu zaszkodzić.ByÅ‚em szczerze zdziwiony, gdy pokrÄ™ciÅ‚ przeczÄ…co gÅ‚owÄ….- Na informacje przyjdzie czas później.ChcÄ™ zadać panu wiele pytaÅ„, ale przedtem chcÄ™ pana zapisać do sÅ‚użby.Na ochotnika.Å»eby pana do tego przekonać, muszÄ™ zacząć od jednej sprawy: nie zostanie pan zabity.Moi ludzie nie bojÄ… siÄ™ Å›mierci, to byÅ‚aby zbyt Å‚atwa ucieczka od wszystkich problemów, które ich codziennie gnÄ™biÄ….Pan nie bÄ™dzie miaÅ‚ szansy takiej ucieczki.W miarÄ™ upÅ‚ywu czasu miaÅ‚em coraz bardziej dość tego gadania, powiedziaÅ‚em zatem po prostu:- ProszÄ™ o tym zapomnieć.ProszÄ™ zdać sobie sprawÄ™ z faktu, że nie podoba mi siÄ™ ani pan, ani paÅ„ska organizaÂcja, ani też jej cele.I nie zamierzam zmienić zdania.JeÅ›li nawet to panu obiecam, to nigdy nie bÄ™dzie pan miaÅ‚ pewnoÅ›ci, czy naprawdÄ™ bÄ™dÄ™ panu pomagaÅ‚ zamiast szkodzić.Nie traćmy na to czasu.- Pozwoli pan, że bÄ™dÄ™ innego zdania - mówiÄ…c to nacisnÄ…Å‚ coÅ› na biurku i pudeÅ‚ko z mrukniÄ™ciem wciÄ…gnęło kabel, tak że musiaÅ‚em stanąć na palcach, z koÅ‚nierzykiem wpijajÄ…cym siÄ™ w szyjÄ™.- Zanim z panem skoÅ„czÄ™, bÄ™dzie pan bÅ‚agaÅ‚ o okazjÄ™ do współpracy i rozpÅ‚acze siÄ™ pan ze szczęścia, kiedy ten moment nastÄ…pi.Pozwoli pan, że zademonstrujÄ™ jednÄ… z naszych najprostszych, ale również i najskuteczniejszych technik argumentacyjnych.StanÄ…Å‚ obok i dwoma szarpniÄ™ciami przypiÄ…Å‚ dolne części moich rÄ…k do biurka za pomocÄ… kajdanek w ten sposób, że nadgarstki i dÅ‚onie miaÅ‚em wolne.NastÄ™pnie wyjÄ…Å‚ coÅ› z szuflady.ByÅ‚a to siekiera - prymitywna i skuteczna, o dÅ‚ugim stylisku i stalowym, lÅ›niÄ…cym ostrzu.ZÅ‚apaÅ‚ jÄ… oburÄ…cz i podniósÅ‚ wysoko w górÄ™.- Co robisz, idioto! - ryknÄ…Å‚em nie mogÄ…c nic zdziaÅ‚ać.Siekiera z gÅ‚uchym stukiem opadÅ‚a na blat biurka.Przepraszam, ale krzyknÄ…Å‚em.Ból byÅ‚ przeszywajÄ…cy.Podobnie jak przerażajÄ…cy byÅ‚ widok mojej prawej dÅ‚oni odrÄ…banej w nadgarstku i leżącej na biurku.Z przegubu tryskaÅ‚a krew.Siekiera uniosÅ‚a siÄ™ ponownie i tym razem, jestem pewien, wrzeszczaÅ‚em przez caÅ‚y czas - aż do momentu, w którym moja lewa dÅ‚oÅ„ zostaÅ‚a potraktowana tak samo jak prawa.Przez ten ból i przerażenie dotarÅ‚ do mnie wyraz twarzy Kraja.Ten skurwiel, po raz pierwszy odkÄ…d go zobaczyÅ‚em, uÅ›miechaÅ‚ siÄ™.Potem byÅ‚a nicość, w której obracaÅ‚y siÄ™ wolno jakieÅ› olbrzymie koÅ‚a.Kiedy otworzyÅ‚em oczy, leżaÅ‚em na podÅ‚odze.Minęło trochÄ™ czasu i musiaÅ‚em wysilić pamięć, aby odtworzyć, co wÅ‚aÅ›ciwie siÄ™ staÅ‚o.Dopiero wstrzÄ…sajÄ…ca wizja odrÄ…banych dÅ‚oni przywróciÅ‚a mnie do Å›wiadomoÅ›ci.UsiadÅ‚em pocieÂrajÄ…c dÅ‚onie o siebie.ByÅ‚y zupeÅ‚nie normalne i na miejscu.Co tu siÄ™, do cholery, wyrabia?- Niech pan wstanie - dobiegÅ‚o mnie gdzieÅ› z góry.ByÅ‚ to gÅ‚os KrajÄ… i zdaÅ‚em sobie sprawÄ™, że siedzÄ™ przed biurkiem.WstaÅ‚em i spojrzaÅ‚em na blat.ByÅ‚ czyÅ›ciutki.- PrzysiÄ…gÅ‚bym, że.- zatkaÅ‚o mnie, gdy zobaczyÅ‚em dwa gÅ‚Ä™bokie Å›lady, które potężne uderzenie wyryÅ‚o w metalowym blacie.ZupeÅ‚nie jakby ktoÅ› rÄ…bnÄ…Å‚ weÅ„ na przykÅ‚ad siekierÄ….PodniosÅ‚em rÄ™ce i przyjrzaÅ‚em siÄ™ nadgarstkom.Każdy otoczony byÅ‚ czerwonÄ… prÄ™gÄ….WzdÅ‚uż brzegów znajdowaÅ‚y siÄ™ czerwone przecinki po usuniÄ™tych szwach.Ale mimo to moje dÅ‚onie byÅ‚y takie jak zawsze.Co tu siÄ™ dzieje?- Czy zaczyna pan rozumieć, co miaÅ‚em na myÅ›li? - gÅ‚os KrajÄ… byÅ‚ równie szary, jak jego ubranie.- CoÅ›cie zrobili?! Nie mogliÅ›cie amputować moich dÅ‚oni i przyszyć ich z powrotem.Powiedzmy, że mogliÅ›cie, ale to wymaga czasu, nie mogliÅ›cie.- zamilkÅ‚em zdajÄ…c sobie sprawÄ™, że zaczynam beÅ‚kotać.- Nie wierzy pan w to, co siÄ™ staÅ‚o? MogÄ™ powtórzyć.- Nie!!!PokiwaÅ‚ gÅ‚owÄ… z aprobatÄ….- No to zaczynamy szkolenie.UtraciÅ‚ pan już jakiÅ› odcinek rzeczywistoÅ›ci, zgubiÅ‚ gdzieÅ› nieco swego czasu, nie wie pan, co wÅ‚aÅ›ciwie siÄ™ staÅ‚o.Lecz na pewno nie chce pan, by zdarzyÅ‚o siÄ™ to jeszcze raz.I tak wÅ‚aÅ›nie bÄ™dzie.W koÅ„cu straci pan wszelki kontakt z rzeczywistoÅ›ciÄ…, którÄ… poważaÅ‚ pan przez caÅ‚e życie.Kiedy stan ten zostanie osiÄ…gniÄ™ty, uznamy pana za jednego z nas.A wtedy przejdziemy do szczegółów zwiÄ…zanych z Korpusem.MogÄ™ zarÄ™czyć, że bÄ™dzie pan nie tylko zamÄ™czaÅ‚ swojÄ… pamięć, ale również jak najaktywniej opracowywaÅ‚ plany zniszczenia tej sÅ‚użby.- To siÄ™ wam nie uda.Nie jestem sam.Korpus wie o was i pracuje przeciwko wam.Jest tylko sprawÄ… czasu, kiedy skoÅ„czy swe dzieÅ‚o, a wtedy wszystkie wasze plany bÄ™dzie można utopić w rynsztoku.- Ależ skÄ…dże.Przez caÅ‚y czas zdawaliÅ›my sobie z tego sprawÄ™ i uprzedzaliÅ›my każdy wasz krok.SchwytaliÅ›my i torturowaliÅ›my wielu waszych agentów.WiedzieliÅ›my, że wszystko, co Korpus robiÅ‚, podporzÄ…dkowane zostaÅ‚o agentowi polowemu.I czekaliÅ›my na niego.ZjawiÅ‚ siÄ™ pan
[ Pobierz całość w formacie PDF ]