Podstrony
- Strona startowa
- Nowe Drogi Energii
- Niziurski Edmund Opowiadania.WHITE
- Adobe.Photoshop.7.PL.podręcznik.uzytkownika.[osloskop.net]
- Christian Apocrypha and Early Christian Literature. Transl. By James
- Mochnacki M. Powstanie Narodu Polskiego (ksiega I)
- Prawo Turystyczne R. Walczak
- Makuszynski Kornel O dwoch takich co ukradli ksiez (3)
- Zelazny Roger Umrzec w Italbarze
- (App Tutorial) Microsoft Office Excel 2003 Inside Out
- Quinn Julia Jak w niebie
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- epicusfuror.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na Boga! tożma przyjechać i rycerz Jan z Aragonii, największy ze wszystkich w chrześcijaństwie.Nie wiecie? Przecieon podobno aż z Aragonii rękawicę waszemu Zawiszy przysłał, aby zaś nie mówiono po dworach, żejest drugi równy jemu na świecie.Przyjazd pana de Lorche, jego widok i cała rozmowa tak jednak rozbudziła Zbyszka z owej bolesnejmartwoty, w której był przedtem pogrążon, że z ciekawością słuchał jego nowin.O Janie z Aragoniiwiedział, gdyż powinnością było wówczas każdego rycerza znać i pamiętać nazwiska wszystkichnajsłynniejszych wojowników, sława zaś szlachty aragońskiej, a szczególnie owego Jana, obiegła światcały.%7ładen rycerz nie sprostał mu nigdy w szrankach, a Maurowie pierzchali na sam widok jego zbroi ipowszechne było mniemanie, że on jest pierwszy w całym chrześcijaństwie.Więc na wieść o nim ozwała się w Zbyszku bojowa rycerska dusza i począł wypytywać się z wielkimzajęciem:- Pozwał ci Zawiszę Czarnego?- Rok już podobno, jak przyszła rękawica i jak Zawisza odesłał swoją.- To Jan z Aragonii na pewno już przyjedzie.- Czy na pewno, nie wiedzą, ale są takowe posłuchy.Krzyżacy dawno posłali mu zaproszenie.- Daj Bóg takie rzeczy widzieć!- Daj Bóg! - rzekł de Lorche.- I choćby Zawisza był pokonan, co łatwo się może zdarzyć, wielka tochwała dla niego, że go taki Jan z Aragonii pozwał, ba! i dla całego waszego narodu.- A obaczym! - rzekł Zbyszko - mówię tylko: daj Bóg widzieć.- A ja przywtarzam.Jednakże życzenie ich nie miało się tym razem spełnić, gdyż stare kroniki wspominają, że pojedynekZawiszy z przesławnym Janem z Aragonii odbył się dopiero w kilkanaście lat pózniej w Perpignano,gdzie w obecności cesarza Zygmunta, papieża Benedykta XIII, a dalej króla aragońskiego i wieluksiążąt i kardynałów Zawisza Czarny z Garbowa zwalił z konia pierwszym uderzeniem kopii swegoprzeciwnika i świetne nad nim odniósł zwycięstwo.Tymczasem wszelako i Zbyszko, i de Lorche cieszylisię w sercach, myśleli bowiem, że gdyby nawet Jan z Aragonii nie mógł się na ów termin stawić, to itak ujrzą znamienite czyny rycerskie, bo w Polsce nie brakło zapaśników mało co Zawiszyustępujących, a między gośćmi krzyżackimi można było zawsze znalezć najprzedniejszych szermierzyfrancuskich, angielskich, burgundzkich i włoskich, gotowych z każdym iść o lepszą.- Słuchaj - rzekł do pana de Lorche Zbyszko.- Cni mi się bez stryja Maćka i pilno mi go wykupić, przetojutro zaraz do dnia do Płocka ruszę.Ale po co ty masz tu ostawać? Nibyś to u mnie w niewoli, więc jedzze mną, a obaczysz króla i dwór.- Chciałem cię właśnie o to prosić - odrzekł de Lorche - bom z dawna chciał widzieć waszych rycerzy, aprzy tym słyszałem, że damy z dworu królewskiego więcej do aniołów niż do mieszkanek ziemskiegopadołu są podobne.- Dopiero coś to powiedział o Witoldowym dworze - zauważył Zbyszko.ROZDZIAA XXXZbyszko wyrzucał sobie w duszy, iż w swej boleści o stryjcu przepomniał, a że i bez tego prędko zwykłbył wykonywać, co zamierzył, więc nazajutrz do dnia wyruszyli razem z panem de Lorche do Płocka.Nadgraniczne drogi nawet w czasach największego spokoju nie bywały bezpieczne z przyczyny łotrów,których liczne kupy wspierali i otaczali opieką Krzyżacy, co ostro wymawiał im król Jagiełło.Mimoskarg, które aż o Rzym się opierały, mimo pogróżek i srogiego wymiaru sprawiedliwości, komturowiesąsiedni pozwalali często zaciężnym knechtom zakonnym łączyć się ze zbójami, wypierając sięwprawdzie tych, którzy mieli nieszczęście wpaść w ręce polskie, ale dając schronienie powracającym zezdobyczą i jeńcami nie tylko we wsiach zakonnych, lecz i w zamkach.W takie to właśnie zbójeckie ręce dostawali się niejednokrotnie podróżni i mieszkańcy nadgraniczni, azwłaszcza dzieci bogatych ludzi, które porywano dla okupu.Ale dwaj młodzi rycerze, mając znacznepoczty, złożone każdy, prócz wozniców, z kilkunastu orężnych pieszych i konnych pachołków, nieobawiali się napadu i bez przygód dotarli do Płocka, gdzie zaraz na wstępie miła czekała ichniespodzianka.Oto w gospodzie znalezli Tolimę, który przybył na dzień przed nimi.Stało się to takim sposobem, iżstarosta krzyżacki z Lubawy, zasłyszawszy, że wysłannik, w chwili gdy go napadnięto niedalekoBrodnicy, zdołał ukryć część okupu, odesłał go do tego zamku z poleceniem do komtura, aby go zmusiłdo wskazania, gdzie pieniądze zostały schowane.Tolima skorzystał ze sposobności i uciekł, gdy zaśrycerze dziwili się, iż udało mu się to tak łatwo, objaśnił im rzecz, jak następuje:- Wszystko przez ich łakomstwo.Nie chciał komtur brodnicki przydawać mi znacznej straży, bo niechciał, by się o pieniądzach rozgłosiło.Może ułożyli się z lubawskim, że się podzielą, a bali się, iż gdysię rozgłosi, to trzeba będzie znaczną część do Malborga odesłać albo i wszystko owym Badenomoddać.Dodał ci mi tedy jeno dwóch ludzi: jednego zaufanego knechta, który musiał po Drwęcy razemze mną wiosłować, i jakowegoś pisarza.A zaś chodziło im, by nikt nas nie widział, więc było to podnoc, i wiecie, że granica tuż.Dali mi też wiosło dębowe.no - i łaska boska.bom jest oto w Płocku.- Wiem, a tamci nie wrócili! - zawołał Zbyszko.Na to uśmiech rozjaśnił srogą twarz Tolimy.- Wżdy Drwęca do Wisły płynie - rzekł.- Jakoże im było pod wodę wracać? Znajdą ich Krzyżaki chyba wToruniu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]