Podstrony
- Strona startowa
- Steven Rosefielde, D. Quinn Mil Masters of Illusion, American L
- Quinn Anthony Grzech Pierworodny Autobiografi
- Gotfryd Keller Romeo i Julia na wsi
- Alvarez Julia Czas Motyli
- Grodzieńska Stefania Urodził go 'Niebieski Ptak'
- Dion Lise Tajemnica niebieskiego kufra
- Carroll Jonathan Dziecko na niebie
- Quinn Julia Wszystkie nasze pocalunki
- Clarke Arthur C Ogrod ramy
- Gregory Philippa Biała księżniczka
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- dacia.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Potem przypomniał sobie, do kogo mówi. Znasz drogę,prawda? upewnił się.Trzeba przyznać, że Honoria stanęła na wysokości zadania, gdyż się nieobraziła. Muszę tylko trzymać się ścieżki, aż dojdę do małego stawu.Potemwchodzę na górkę i już prawie jestem.Kiwnął głową. Będziesz musiała posłać po kogoś, kto mnie stąd zabierze.Ale nieczłowieka z Bricstan.Prześlij polecenie do Fensmore.Do Jimmy'ego. Jimmy'ego? To mój główny stajenny.Powiedz mu, że jestem na ścieżce doBricstan, około trzech mil od domu.Będzie wiedział, co robić. Możesz tu sam zostać? Byle nie padało. Oboje spojrzeli na niebo, niepokojąco szare, zasnutegrubą warstwą chmur. A niech to. zdenerwował się. Pobiegnę powiedziała. Lepiej nie. A jeśli wpadnie w prawdziwą krecią dziurę, co wtedy? Mogłabyś się potknąć i też upaść.Odwróciła się, żeby ruszyć w drogę, ale jeszcze się zatrzymała. Dasz mi znać, kiedy bezpiecznie dotrzesz do domu? zapytała. Oczywiście. Nie pamiętał, kiedy ostatnio musiał komuś dawać znać,że nic mu nie jest.Było w tym coś, co go niepokoiło.Ale i sprawiało radość.Przyglądał się, jak odchodzi, i nasłuchiwał, póki nie ucichły odgłosy jejkroków.Jak długo potrwa, zanim przybędzie pomoc? Honoria musi wrócić doBricstan, ma do niego około mili, pod warunkiem że się nie zgubi.Potemmusi napisać list i wysłać kogoś, aby dostarczył go do Fensmore.Potem84RLTJimmy musi osiodłać dwa konie i przyjechać ścieżką, którą łatwiej idzie siępieszo.Godzinę? Nie, dziewięćdziesiąt minut.Pewnie dłużej.Zsunął się na ziemię, żeby się oprzeć o powalony pień.Dobry Boże, ależbył zmęczony.Kostka zbyt go bolała, żeby mógł zasnąć, mimo to zamknąłoczy.Właśnie wtedy poczuł pierwszą kroplę deszczu.85RLT6Zanim Honoria dotarła do Bricstan, przemokła do suchej nitki.Nieminęło pięć minut, odkąd zostawiła Marcusa przy powalonym drzewie, kiedyzaczęło padać.Najpierw troszkę, od czasu do czasu kapnęło kilka dużychkropli.Nieszkodliwie, ot tyle, żeby człowieka rozzłościć.Ale ledwie dotarła do końca ścieżki, rozszalała się ulewa.Najszybciej,jak potrafiła, przebiegła przez trawnik.Ale nic jej to nie dało.Po dziesięciusekundach potopu była przemoczona.Wolała nie myśleć o Marcusie, skazanym na siedzenie w lesie jeszcze conajmniej przez godzinę.Usiłowała sobie przypomnieć miejsce, w którym gozostawiła.Czy drzewa ochronią go przed deszczem? Wiosna dopiero nadeszłai listki na gałęziach nie były jeszcze gęste.Najpierw spróbowała wejść do Bricstan bocznymi drzwiami, ale byłyzamknięte, więc musiała obejść dom i wejść od frontu.Drzwi otworzyły się,zanim zdążyła zapukać.Wpadła do środka. Honorio! krzyknęła Sarah.Podbiegła, żeby ją podtrzymać.Siedziałam przy oknie i czekałam na ciebie.Gdzieś ty była? Strasznie siędenerwowałam.Mieliśmy już wysyłać kogoś, aby cię szukał.Powiedziałaś, żeidziesz zrywać kwiaty, ale nie wróciłaś.Honoria usiłowała przerwać ten potok słów, lecz kiedy udało jej sięzłapać oddech, tylko wydusiła: Przestań.Spojrzała na podłogę u stóp miała kałużę.Malutki strumyczek wolnopłynął w stronę ściany. Musimy cię wysuszyć oświadczyła Sarah.Wzięła ją za ręce.Lodowate.86RLT Przestań, Sarah. Honoria wyszarpnęła ręce i chwyciła kuzynkę zaramię. Proszę.Potrzebna mi kartka.Muszę napisać list.Sarah spojrzała na nią jak na wariatkę. Szybko! Muszę. Lady Honorio. Do holu wbiegła pani Royle. Tak się wszyscymartwiliśmy! Gdzie też się podziewałaś? Szukałam kwiatów skłamała Honoria ale proszę, muszę napisaćlist.Pani Royle dotknęła jej czoła. Chyba nie masz gorączki. Dygocze powiedziała Sarah.Popatrzyła na panią Royle. Na pewnosię zgubiła.Ma do tego talent. Tak, tak. Honoria była gotowa przełknąć każdą zniewagę, byle tylkozakończyć rozmowę. Ale proszę mnie przez chwilę wysłuchać.Muszę sięśpieszyć.Lord Chatteris jest w lesie, nie może chodzić i obiecałam, że. Co? pisnęła pani Royle. Co ty opowiadasz? Honoria pokrótceopowiedziała historyjkę, którą wymyśliła,wracając do domu.Odłączyła się od grupy i zgubiła drogę.LordChatteris spacerował po lesie.Szedł ścieżką, która, jak twierdzi, prowadzigranicą ich posiadłości.Potem skręcił nogę.Fakty w większości się zgadzały. Przywieziemy go tutaj oświadczyła pani Royle. Zaraz kogośwyślę. Nie odparła szybko Honoria. Chce jechać do domu.Prosił, żebymwysłała wiadomość do jego stajennego.Powiedział mi dokładnie, co mamnapisać. Nie.Moim zdaniem powinien przyjechać tutaj upierała się paniRoyle.87RLT Proszę, pani Royle.My się spieramy, a on czeka tam na deszczu.Pani Royle wyraznie biła się z myślami; w końcu skinęła głową. Chodz ze mną powiedziała.We wnęce holu stało biurko.Wyjęła papier, pióro i atrament i odsunęłasię, żeby Honoria mogła usiąść.Ale dziewczynie zdrętwiały palce; ledwotrzymała pióro.A woda, która jej kapała z włosów, na pewno zamoczyłabypapier.Wtedy podeszła do niej Sarah. Napisać za ciebie?Honoria z wdzięcznością kiwnęła głową i podyktowała jej dokładniewiadomość, cały czas starając się nie zwracać uwagi na panią Royle, którastała nad nią i co chwila przerywała bardzo jej zdaniem pomocnymiuwagami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]