Podstrony
- Strona startowa
- Allen, Bernofsky In Translation; Translators on Their Work and What It Means
- Mikser analogowy ALLEN&HEATH seria PA i CP. Instrukcja PL
- Allen C. Guelzo Abraham Lincoln as a Man of Ideas (2009)
- Albert Speer Wspomnienia (3)
- Trylogia ''Wallenstein'' 02 Dwaj Piccolomini Schiller Fryderyk
- Lumley Brian Nekroskop I (SCAN dal 1088)
- Access 2002 Bible
- Murrell Taylor The Divided Family in Civil War America By Amy (2009)
- May Peter Wyspa Lewis 1 Czarny Dom
- Jeff Lindsay Demony Dextera 01
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- boszanna.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Członkowie Kongresu i byłyprezydent, pod koniec dwudziestego wieku sprzeciwiający się wynoszącym kilka miliardów dolarówwydatkom na rozwój stacji kosmicznej, po pewnym czasie zrozumieli, że popełnili błąd.W 2004 "Wali Street Joumal" podał, że dochody z działalności gospodarczej na stacji Freedom dorównały jużosiąganym przez największe ńrmy, zaliczane do pierwszej pięćsetki na liście "Fortunę".W jedenaście lat później stacja wraz z przyległościa-mi przypominała małe miasto w kosmosie.Ciągi połączonych ze sobą cylindrów, różnorakie konstrukcje, baterie ogniw fotoelektrycznych ianten, a wszystko to na wysokości trzystu mil nad powierzchnią planety.Freedom była obsługiwanaprzez promy kosmiczne ze Stanów Zjednoczonych, Francji, Wielkiej Brytanii i Japonii, dla którychprzygotowano ogromne doki.Bazę odwiedzało wiele ważnych osobistości: od księcia Walii poamerykańskiego ministra przemysłu i japońskiego ministra handlu, od prezesa rady nadzorczej Hondypo zespół badawczy z Data Generał i dziennikarza, który zdobył nagrodę Pulitzera.Trzysta mil niestanowiło już dużej odległości.Nawet kompanie ubezpieczeniowe, które trzydzieści lat wcześniej odmawiały ubezpieczania lotów załogowych, teraz były już gotowe poprzeć ruch turystyczny wkosmosie.Chociaż w ostatnich latach powszechna uwaga skupiła się w znacznym stopniu na stacji Ołympus,Freedom pozostawała w pamięci jako jeden z pierwszych sukcesów ludzkości w podboju kosmosu.Udowodniono także, że skutecznie mogą się do tego włączyć prywatne firmy, a ludzie czerpaćwszechstronne korzyści.Szczególnie ci, którzy w stosownym czasie kupili właściwe akcje.Sukces byłniezaprzeczalny.- Cholera! - zabrzmiał gdzieś w ciemności głos Virgina Bruce'a.- Nogi zaczynają mi drętwieć.- Nie powinny - rzekł Jack Hamilton przez interkom.- Rozluźnij mięśnie.Przecież nieważkość todla ciebie nie pierwszyzna.Ile godzin spędziłeś już w swoim trzmielu? A tutaj masz przecież więcej miejsca.- Nie bądź taki mądry! - wymamrotał Bruce.- Przypomnij sobie własne doświadczenia znieważkością.- Nie wspominaj nawet o tym - rzekł Popeye.- Jeżeli znowu się rozchoruje, nie będzie w stanie niczrobić.- Po chwili zwrócił się do hydroponika: - Jak się czujesz, Jack?- W porządku.Nic mi nie będzie.Hooker sprawdził czas na chronometrze umieszczonymwewnątrz hełmu.- Piętnaście, może dwadzieścia minut.Lada chwila powinniśmy zacząć hamować.- W porządku - powiedział Virgin Bruce.- Do diabła, czy nie możemy trochę rozluźnić tychuchwytów?- Nie, nie rób tego - poradził Popeye.- Zmiana ciążenia mogłaby coś uszkodzić, a ja nie chcęspędzić następnej pół godziny, czekając aż oprzytomnieją i każą nam wracać.- Tak - wtrącił Hamilton.- Popieram wniosek.- Chyba jego brak.Trzej mężczyźni roześmieli się.Po chwili śmiech ucichł i zapanowała cisza.- Czy ktoś jeszcze ma coś głupiego do powiedzenia? - spytał Hamilton.- O cholera! - krzyknął nagle Virgin Bruce.- Co jest? - wystraszył się Popeye.- Spierdziałem się - wyjaśnił Neiman z obrzydzeniem.- Och, fu.- To kara za obżeranie się i życzenie mi powrotu kosmicznej choroby - stwierdził hydroponik.Popeye i Jack parsknęli śmiechem.- Zmień powietrze wewnątrz kombinezonu - poradził Hamilton.- Może będzie ci lepiej.- Już to zrobiłem, ale wciąż śmierdzi.Trudno, jakoś to przeżyję.Ponownie zapanowała cisza.Po dłuższej chwili odezwał się Hamilton.- Kiedyś byłem na campingu w White Moun-tains - zaczął.- Nagle usłyszeliśmy ryk niedźwiedziakoło namiotu.- Co, znowu jakaś głupia historia? - zapytał Virgin Bruce.- Jeżeli za taką ją uważasz.W każdym razie.Nagle poczuli lekki, lecz wyraźny wstrząs.- Zadziałały silniki hamujące - stwierdził Popeye.- Dobra, chłopaki, przygotujcie się do akcjistulecia.Prom transportowy z Ołympusa zacumował trochę wcześniej, niż było przewidziane na orbiciestacji Freedom, co spowodowało, że holownik znalazł się nieco dalej, niż oczekiwano.Jednak anikontroler ruchu, ani załoga doków nie przejęli się tym zbytnio.Dosyć często zdarzały się drobneodchylenia kursów wahadłowców od zakładanych trajektorii.Kontrolerpracujący na tej zmianie postanowił w ogóle nie zajmować się tym niezbyt ważnym incydentem.Z powodu błędu musiało upłynąć kilka dodatkowych minut, aby prom dotarł do stacji.Członekobsługi, w kombinezonie kosmicznym i z plecakiem MMU, obserwował, jak niewielki statek wlatywałprzez otwarty właz do hangaru numer trzy.Płynął przy jego dziobie, nadzorował połączenie zurządzeniem cumowniczym i sprawdził, czy można otworzyć właz wyjściowy.Po chwili opuścił hang-ar, a personel zamknął wrota.Po kolejnych dziesięciu minutach, o 7.10, promem zajął się inny członek obsługi.Magie Johnson Jones, który przez całe życie nie mógł darować swemu ojcu, zagorzałemu fanowi LA.Lakersów, żewybrał mu takie właśnie imiona.Odbezpieczył właz i ruszył tunelem do hangaru numer trzy.Jones,który wolał już przezwisko Joe zamiast koszmarnych imion, spodziewał się tylko rutynowej kontrolinowo przybyłego statku i liczył, że to ostatnia czynność przed zakończeniem zmiany, i że późniejbędzie mógł wrócić do swojego modułu, położyć się w koi i porządnie wyspać.Przepłynął przez tunel, zatrzymał się przed hangarem numer trzy i wcisnął przycisk na ścianieobok włazu, co spowodowało, że pusty prom zaczął wypełniać się powietrzem.Kiedy Jones patrzył,jak wskaźnik ciśnieniomierza się przesuwa, poczuł narastające już od kilku tygodni zmęczenie.Jegopraca jako inżyniera - specjalisty od konserwacji statków kosmicznych - nie była zbyt ciężka, ale teraz zapraco-wywał się przy module Skycorpu, który został niedawno przyłączony do stacji.Najdziwniejsze jednak było to, że właściwie nie znał jego funkcji.Wiedział tylko, że wypełniał go jakiś elektroniczny sprzęt.Kiedy kilka dni temu przybył zespól nadzorujący prace nad modułem trzynastym, Jones próbowałdowiedzieć się czegoś na ten temat od jednego ze specjalistów.Był nim szef zespołu o nazwiskuDobbs - chudy facet w jego wieku.- To system elektroniczny - poinformował go, jakby to wszystko wyjaśniało.Jones chciałodpowiedzieć: "Hej frajerze, nie myśl, że skoro jestem Hai-tańczykiem, to całkowity ze mnie dureń", ale zamiast tego zapytał:- A dokładniej?Dobbs nie miał jednak ochoty zdradzać tajemnicy, na dowód czego zbył go mówiąc:- Bardzo skomplikowany.Nawet gdybym ci to wyjaśnił, nic byś nie zrozumiał.Jones poczuł wówczas ochotę, żeby dać mu w zęby.- Pieprz to - rzekł sam do siebie na wspomnienie tej obelgi.Zrobienie krzywdy komuś tak ważnemu na pewno skończyłoby się odesłaniem go na Ziemię.Niepo to starał się od dłuższego czasu dostać tę pracę, aby teraz wyrzucono go za taką głupotę.Nie miałzamiaru wracać do Los Angeles.Wciąż usiłował uzyskać angaż na stacji Ołympus, gdzie zarobki byłyznacznie wyższe.Magie Johnson Jones stwierdził, że prom wypełnił się powietrzem.Miał już zamiar zawrócićkorytarzem do modułu trzeciego, w którym mieszkał, kiedy wydało mu się, że słyszy jakiś dźwięk zdrugiej strony włazu, tak jakby ktoś tam był.Zatrzymał się i nasłuchiwał, ale teraz było cicho
[ Pobierz całość w formacie PDF ]