Podstrony
- Strona startowa
- Roberts Nora Marzenia 02 Odnalezione marzenia
- Roberts Nora Marzenia 03 Spełnione marzenia
- Roberts Nora Marzenia 01 Smiale marzenia
- Neumann Robert The Internet Of Products. An Approach To Establishing Total Transparency In Electronic Markets
- Historyczne Bitwy 130 Robert Kłosowicz Inczhon Seul 1950 (2005)
- Zen and the Heart of Psychotherapy by Robert Rosenbaum PhD 1st Edn
- Zelazny Roger & Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia (S
- QoS in Integrated 3G Networks Robert Lloyd Evans (2)
- Anderson Kevin J. Moesta Rebecc Miecze swietlne
- dg
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- orla.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z początku czyste światło walczyło z promieniami ciemności, które emanowały ze ślepiów wendigo i spowijały słupy jasności, jakby chcąc je przytłumić.Kilka sekund później, a może godzin, wiązki ciemności zaczęły blaknąć, aż w końcu niczym dym zniknęły całkowicie.Ciało wendigo zaczęło płonąć od środka, gdy złote światło wlewało się do jego ciała.Duch stawał się coraz ciemniejszy, a wendigo bardziej jaskrawy i Sam nie mógł w końcu dłużej wytrzymać intensywności światła.Zanim powrócił na ziemski plan, wydało mu się, że widzi jakąś postać wewnątrz powłoki wendigo.Lecz oślepiające światło było zbyt mocne, aby być do końca pewnym.Na ziemskim planie ciało wendigo wydawało się dziwnie skurczone.Worek skóry rozpięty na stelażu kości.Duch stał obok i po chwili wyciągnął z jego martwego ciała swoją pałkę.- Ciemność odeszła - powiedział głosem, który tylko Sam mógł usłyszeć.- Zrobiłeś wszystko, o co prosiłem, duchu.Chcę ci za to podziękować.W nagrodę zwracam ci twoją wolność.- Naprawdę zrobisz to dla mnie? Ciągle jestem przecież twoim sługą.- Walczyliśmy ze wspólnym wrogiem.Nie jesteś już mi nic winien, a ja cię już o nic nie proszę.Jesteś wolny.- Cześć tobie, człowieku - powiedział duch i zniknął.Sam mógł śledzić jego odejście astralnie.Miał na to ochotę.Bardzo chciał wiedzieć, dokąd teraz pójdzie duch.Ale taki postępek jakoś nie wydawał mu się na miejscu.Podpełzł obok szczątków wendigo do Hart.Jej oddech był nierówny i płytki.Spieszył się nie zważając na własne rany.Bardzo pragnął być przy jej boku i dlatego nie zważał na ból.Dotknął jej twarzy i spostrzegł, że płacze.Jego dotyk spowodował, że poruszyła się i otworzyła oczy.Minęło kilka sekund, zanim go rozpoznała.Próbowała unieść rękę.- Nadgarstek - wykrztusiła.Starając się jej nie zranić, złapał za mankiet i podwinął rękaw.Zauważył nazwę i logo DocWagon, znajdujące się na drukowanej płytce, przyczepionej za pomocą plastikowej taśmy.Podstawowym kolorem na płytce był platynowy.- Nie opuszczaj bez tego domu - próbowała się do niego uśmiechnąć, lecz rany wyczerpały ją całkowicie.Nacisnął guzik, aby przywołać pomoc medyczną.Jego własne rany bardzo go osłabiły.Czuł jednak, że będzie żył, jeśli nie zrobi żadnych głupich rzeczy.Nie był jednak pewien, czy ona przeżyje.Mimo wszystkich dotychczasowych prób powstrzymania go przed pokrzyżowaniem planów wendigo, teraz, ryzykując własnym życiem, dała mu czas, żeby wezwał ducha.- Dlaczego? - zapytał.- Też chciałabym wiedzieć.Zemdlała.ROZDZIAŁ 43Zanim Janice dotarła na piętro mieszkalne, dookoła panowała już kompletna cisza.Niepokoiło ją to.Słyszała wcześniej jego straszny krzyk.Wrzask ten był tak pełen bólu, że obawiała się o jego bezpieczeństwo.Jak mogło cokolwiek mu się przydarzyć? Był przecież silniejszy od każdego zwykłego szamana.Minęła dziurę na poziomie wejściowym; inaczej niż w szybie windy, nie wyczuwała tu żadnych pozostałości magii.Zniszczenia, jakie widziała, były czysto fizyczne.Drzwi od głównego wejścia stały otworem.Czuła wydobywający się zza nich lekki zapach krwi.Podenerwowana i czujna weszła do środka.W powietrzu unosiło się wiele różnorodnych zapachów, lecz wszystkie z nich były słabe.System klimatyzacyjny piętra wydmuchiwał ciepłe powietrze na zewnątrz poprzez zdruzgotane okno w północnej ścianie i dlatego stężenie woni było tak niewielkie.Mimo wszystko jednak wyczuwała w powietrzu kilka zapachów.Jeden, należący do mężczyzny, wydawał się dziwnie znajomy.Drugi, kobiecy, był zupełnie nieznany.Wyczuła również zapach ozonu wydzielany przez maszyny, które niemal dopadły ją przy windzie.Zapach ten był na tyle silny, że mógł pochodzić nawet od kilku maszyn, ukrytych we wnętrzu.Nie potrafiła określić dokładnie od ilu, gdyż ich cechy indywidualne byty bardzo słabo rozróżnialne.Zapach, który najbardziej ją interesował, był niezwykle słaby.Nagle usłyszała sekwencję wysokich dźwięków.Znajdowały się one poza zasięgiem normalnego słuchu, a nawet poza zasięgiem słuchu elfa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]