Podstrony
- Strona startowa
- Roberts Nora Marzenia 02 Odnalezione marzenia
- Roberts Nora Marzenia 03 Spełnione marzenia
- Roberts Nora Marzenia 01 Smiale marzenia
- Neumann Robert The Internet Of Products. An Approach To Establishing Total Transparency In Electronic Markets
- Historyczne Bitwy 130 Robert Kłosowicz Inczhon Seul 1950 (2005)
- Zen and the Heart of Psychotherapy by Robert Rosenbaum PhD 1st Edn
- QoS in Integrated 3G Networks Robert Lloyd Evans (2)
- Pardo Robert The Evaluation And Optimization Of Trading Strategies, Second Edition
- Simmons Dan Hyperion
- Harman Andrew Lemingrad
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- akte20.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Chodzi mi o prawdziwe palce, w dosłownym znaczeniu.Hye wyglądał na zakłopotanego.- Niełatwo znaleźć takie rzeczy.- Wiem - zgodził się Azzie.- Gdyby było łatwo, sam bym po nie poszedł.Teraz idź i zobacz, do czego jesteś zdolny.Hye wyszedł zmartwiony; jego nadzieje na wygodną posadę już słabły.Jak wszyscy poeci, bardziej był przyzwyczajony mówić i pisać o krwi, niźli maczać w niej palce.Postanowił jednak spróbować, bowiem Lord Azzie, jak tamten kazał się tytułować, wyglądał na bogatego człowieka i można było liczyć na sutą zapłatę.Następnym gościem Azziego okazała się chuda, wysoka i stara kobieta ubrana od stóp do głów na czarno.Miała małe oczy i długi nos, a jej wargi były wąskie i bezkrwiste.- Wiem, że w pańskim ogłoszeniu chodziło o mężczyznę - powiedziała na wstępie - ale mam nadzieję, iż nie okaże się pan nieustępliwy w tym punkcie.Będę dla pana wspaniałą służącą, Lordzie Azzie, zwłaszcza iż wolno panu będzie cieszyć się moimi względami.Azziego przeszły ciarki.Ta starucha najwidoczniej była mocno zadufana w sobie, jeżeli uważała, iż jakikolwiek szlachcic (czy choćby demon udający lorda) mógłby używać jej inaczej, aniżeli jako pachołka do ściągania butów po całodziennej forsownej jeździe konno.Niemniej zdecydował, że postawi sprawę uczciwie - i powtórzył polecenie, jakie wcześniej dał Hye’owi.Również Agata, tak miała na imię kandydatka, wydawała się być zaskoczona.Uważała wcześniej, iż sam jej wygląd predestynuje ją do tej pracy, gdyż miała prezencję kogoś, kto lubując się we krwi i paskudztwie, nie cofnie się przed niczym.Tak naprawdę, trudno by jej było nawet uciąć głowę kurczęciu; mimo to obiecała, iż zrobi, co może, i wróci o północy ze swymi zdobyczami.Tego dnia nie zgłosił się już żaden chętny i Azzie nie był wcale zadowolony.Wyglądało na to, że w tych stronach ludzie nie mieli ochoty na tego rodzaju robotę.Ale zobaczy się jeszcze, bowiem posiadanie przez Azziego służącego było absolutną koniecznością.ROZDZIAŁ 5Tego popołudnia Azzie udał się do pobliskiego Augsburga; resztę dnia spędził spacerując po mieście i obserwując jego stare kościoły.Demony bardzo interesują się świątyniami, które - choć mieszkają w nich Moce Dobra - dają się niekiedy użyć do niecnych celów.Wczesnym wieczorem wrócił do Zajazdu pod Wisielcem w Hagenbeck, by dowiedzieć się od gospodarza, iż nikt więcej nie zgłosił się do oferowanej służby.Azzie wyjął swą czarną kartę kredytową i przyjrzał się jej uważnie.Była to piękna rzecz i poczuł nagłą ochotę, by wywołać coś, co by go zabawiło, na przykład tańczące dziewczęta, ale powstrzymał się.Były ważniejsze rzeczy.Przede wszystkim potrzebował dobrego służącego, człowieka.Potem zacznie się praca i czas na rozrywki.Wieczorem postanowił zjeść obiad na dole, wraz z kupcami.Miał osobny stolik z zasłoną odgradzającą go od reszty gości, ale specjalnie trzymał ją nieco odsuniętą, aby obserwować błazeństwa biesiadników.Ludzie jedli i pili w wesołym nastroju, a Azzie dziwił się, jak mogło im być tak lekko na sercu? Czy nie wiedzieli, że zbliża się milenium? W wielu innych miejscach Europy wszyscy byli świadomi tego faktu i zabezpieczali się przed jego następstwami, jak tylko mogli.Na przeklętych wrzosowiskach odbywały się Tańce Umarłych oraz szerzyły się gusła i cuda przeróżnego autoramentu.Wielu sądziło, iż nadchodzi koniec świata; niektórzy zwracali się więc ku modlitwie; inni, przekonani że i tak są potępieni, spędzali ostatnie chwile na obżarstwie i orgiach seksualnych.W kilkunastu miejscach kontynentu widziano Anioła Śmierci przepatrującego teren i robiącego wstępny spis tych, którzy zostaną przezeń zabrani.Z kościelnych ambon rzucano klątwy na rozpustników i wyuzdańców, ale wszystko to na niewiele, albo zgoła na nic się nie zdało.Ludzkie umysły były wzburzone i przerażone nadchodzącym groźnym rokiem, podczas którego - jak mówiono - zmarli pojawią się na ulicach, nad Ziemią ukaże się postać Antychrysta, a wszelkie rzeczy widzialne i niewidzialne staną do Armageddonu - ostatniej wielkiej bitwy pomiędzy siłami Dobra i Zła.Sam Azzie nie dawał posłuchu takim prostackim przesądom - wiedział doskonale, że ludzkość ma przed sobą jeszcze długą drogę do przebycia.Takie comilenijne walki będą się toczyć nadal w przyszłości przez następne tysiąclecia, tak jak dochodziło do nich w przeszłości, chociaż rodzaj ludzki zachował o nich jedynie mgliste wspomnienie.W końcu Azzie poczuł się zmęczony i poszedł na górę do sypialni.Było mniej więcej pół godziny do północy.Azzie nie wierzył, by Hye albo Agata wrócili; nie wyglądali na ulepionych z dostatecznie twardej gliny.Postanowił jednak, że okaże im swoją grzeczność w ten sposób, że jeszcze nie położy się spać.Minuty wlokły się, a nad miasteczkiem zapanowała martwa cisza.Był to czas, który Azzie lubił najbardziej - chwile biegły jedna przed drugą ku północy, po której oblicze świata ulegało zmianie; święte obowiązki wieczoru popadały w zapomnienie, a zbawcze poczucie przyzwoitości świtu było jeszcze daleko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]