Podstrony
- Strona startowa
- Nienawisc w czasach internetu Alina Naruszewicz Duchlinska
- Ludzie w nienawisci Krzysztof A. Zajas
- Linux Podrecznik Administratora Sieci
- Przygody Hucka Twain
- Olivia Cunning One Night with Sole Regret 02 Tempt me
- Chmielewska Joanna Dwie trzecie sukcesu (SCAN dal
- Quinn Julia Jak w niebie
- Wszyscy jestesmy dziecmi bogow
- Harry Eric L Strzec i bronic (SCAN dal 714)
- Albert Speer Wspomnienia (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- boszanna.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co mamydzisiaj, środę? Jeden dzień chyba wystarczy na wszystko.Jakdobrze pójdzie, to w piątkowy wieczór będziemy już na własnychśmieciach.Odpowiada ci to?- Nie, tatku.- Podeszła do okna i wyjrzała.- Powiedziałam nie za pierwszym razem i naprawdę tak myślę.- Odwróciła się,by spojrzeć mu w twarz, oczy miała zdecydowane, podbródekwysunięty.- Nie wyjadę stąd, dopóki nie wyjaśnię z Jonemwszystkiego.nie zobaczę się z nim i porządnie nie pogadam.nie wyjadę, zanim ochłonie z szoku.Wyjaśnić wszystko z Jonem? Miał ochotę krzyczeć.Instynktownie wiedział, że Jon nigdy nie zaproponuje Geeniemałżeństwa po tym, jak został wydziedziczony, poniżony, gdybył mniej niż służącym w posiadłości, która ongiś należała doniego.I desperacko bał się, że Jon nie będzie miał powodu, byoprzeć się pokusie i nie wykorzystać współczucia pocieszającejgo dziewczyny.Ciągle jeszcze pamiętał rady, które dawano mu, gdyzakochał się w jej matce.Upoluj sobie tę wronę, chłopie, jeślimasz na nią ochotę, one są do pieprzenia, nie do żeniaczki, kim tyjesteś, murzyńskim alfonsem? Ktoś już z pewnością to samopowiedział Jonowi.A jeśli był on taki sam jak większośćmężczyzn, to nawet nie potrzebował rady.Próbował zamaskować swój gniew wymuszonym kaszlem.Ale Geena nie patrzyła na ojca.- Nie chodzi tylko o Jona - powiedziała wolno.- Wiesz, żebyłam w osadzie, by poznać współplemieńców mamy.Tozadziwiające miejsce.103Anula_emalutka- I niezwykli ludzie.- Przypomniały mu się drwiny Phillipatamtego poranka, kiedy po raz pierwszy była mowa o wizycieGeeny w osadzie aborygenów.- Tańczyłaś choć trochę?Kiwnęła głową.- Już pierwszego dnia.Kilku z nich pytało, co robię, więc impokazałam.Potem oni zaczęli przedstawiać mi kroki i ruchyswoich tańców, i tak poszło.Naprawdę uczę się od nich.- A oni od ciebie, jak sądzę.- Taak.- Zmarszczyła brwi.- Po raz pierwszy odgrywałamtaką rolę, kogoś, kto wszystkim kieruje.Dosyć mi się to podoba.A praca tam pozwoli mi zająć się czymś, dopóki Jon nie wróci inie będę mogła z nim porozmawiać.- Geeno, kochanie.Potrząsnęła głową, odrzucając z miejsca błaganie, brzmiącew jego głosie.- Tatku, ja chcę to zrobić.Nie obchodzi mnie, ile będęmusiała czekać.Wiem, że dzisiaj będą poza domem.Dotąd niezabrali bydła od wodopoju, jest nadal tam, gdzie było, kiedyumarł Phillip i musieli wrócić.Nie wiem, ile czasu zabierze spęd,być może kilka dni.Ale nie mam zamiaru lecieć do Sydney,dopóki nie pogadam z Jonem jak należy.choćby tylko jeden raz.Ben czuł bezradnie, że sprawy idą z góry wyznaczonymtorem, wymykają mu się spod kontroli i zbaczają na ciemne iniebezpieczne szlaki.Mógłby rozpłakać się z lęku.- Ja po prostu.nie chcę, abyś została zraniona.- Chryste,powinien zdobyć się na więcej! Wziął się w garść z wielkimwysiłkiem.- Sądzę, że jesteś mu to winna.- Nie, tatku.- Jej uśmiech, pierwszy tego dnia, rozbłysłnieoczekiwanie.- Jestem to winna sobie samej.Dotąd wszystko w porządku!Wchodząc z palącego słońca do chłodnego domu, Alexzmusił się do ukrycia podniecenia.Boże, naprawdę zaczynało goto wciągać! Po spotkaniu w biurze przede wszystkim z całymszacunkiem odprowadził nadętego palanta-bankiera, Careya czy104Anula_emalutkajak mu tam, do jego pieprzonego samochodu i z absolutnymzachwytem przyjął propozycję tego małego durnia, by wybrać sięwkrótce do miasta i spotkać się z nim na lunchu.Cholernie dobrze poszło!Potem wrócił do wojowniczo nastrojonego Charlesa iuszczęśliwił go w jednej chwili, zgadzając się, że powinno się tunatychmiast albo jeszcze prędzej ściągnąć helikopterem tęjapońską damę, panią Forsiastą, by pogadać o sprzedażyKoenigshausu.Wreszcie kilkoma łaskawymi sloganami o dobrejpracy i lojalności dodał otuchy żałosnemu, staremu, słabemunudziarzowi Benowi i zostawił go, by dalej odwalał czarnąrobotę.Więc teraz może zrobić sobie coś do picia, rozejrzeć siędookoła i nie przemęczać się, jak przystało panu tegowszystkiego!Zrobić sobie coś do picia? Idąc wielkim cienistym holem wkierunku kuchni, Alex zaśmiał się głośno.Trudno się pozbyćstarych nawyków, chłopie, skarcił sam siebie.Pamiętaj, że niejesteś już byle kim! A skoro nie jesteś już tylko jednym zKoenigów, lecz TYM Koenigiem, absolutnym panem i władcą,nie rób sam tego, za co płacisz służbie.- Rose - zaczął, otwierając drzwi - może byś.?Ale to nie Rose apatycznie i bez przekonania przecierałaścierką powierzchnię szafki.Alex zmrużył oczy, obejmującwzrokiem szczupłe biodra i chude nogi stojącej przed nimpostaci.Od tyłu można by ją wziąć za chłopca lub dziecko.Alegdy się odwróciła.Chryste! Nie było wątpliwości, że tegowłaśnie szukał.Poczuł znajome ukłucie podniecenia i uśmiechnąłsię z wyczekiwaniem.- Ty jesteś Ellie, prawda? - spytał swobodnie, podchodząc doniej.Odpowiedziała mu śmiechem, który zaczął się piskiem iprzeszedł stopniowo przez całą skalę dzwięków w niski, pełenzachwytu bulgot.Patrzyła na niego kpiącym, sugestywnymspojrzeniem.105Anula_emalutka- Panie Alexie, pan chyba żartuje? Czyżby zapomniał pan omnie? Dojrzałe piersi poruszały się swobodnie, usta miała wydętew świadomie prowokacyjny sposób, każdy mężczyzna by tozrozumiał.Ale jeśli nawet rzucało się to w oczy, było też całkiemseksowne, poczuł, że zaczyna działać na niego dawny, mroczny,magiczny urok.- Zapomnieć o tobie? - Uśmiechnął się szeroko.-Niemożliwe! Ale nie możesz być tą samą Ellie.którą pamiętam,jesteś na to o wiele za młoda.Zadziwiające, że ta zagrywka nigdy nie zawodziła.Wystarczy teraz na nią spojrzeć, pomyślał z rozbawieniem, poprostu piszczy z zachwytu.Jeszcze parę odzywek w tym stylu ibędzie mu jadła z ręki.- Byłam małą, bardzo małą dziewczynką, kiedy pan odszedł,panie Alexie - zachichotała - ale przez ten czas nie zapomniałampana!- No, popatrz.- Udawał, że cofa się myślą w przeszłość,mierząc wzrokiem jej sylwetkę.Odpowiedziała mu namiętnym spojrzeniem.- A pan nie zapomniał mnie!Zmarszczył czoło w udanym zakłopotaniu.- Taak, przypominam sobie okropne, chude dziecko,brzydkie jak grzech śmiertelny, które obijało się po kuchni.To napewno nie byłaś ty, Ellie! Miałabyś się tak zmienić? - Zaśmiał sięznowu cicho, gardłowo.- Pewnie, że się zmieniłaś.Wtedy tak niewyglądałaś.Ellie już się nie śmiała.- No cóż, wtedy nie było to możliwe, prawda? - wyszeptała.Zbliżyła się do niego o krok lub dwa i rzuciła mu z ukosawyzywające spojrzenie.-Czas płynie, panie Alexie.Jestem terazkobietą.W kuchni zapadło głębokie milczenie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]