Podstrony
- Strona startowa
- Krzysztof Karolczak, Współczesny terroryzm w œwietle teorii Halforda Mackindera(1)
- Baczyński Krzysztof Kamil Sen w granicie kuty (2)
- Krzysztof Borun, Andrzej Trepka Proxima
- Borun Krzysztof , Andrzej Trepk Proxima
- Howard Robert E Ludzie Czarnego Kregu (2)
- Clarke Arthur C Ogrod ramy (SCAN dal 1061)
- Dziennikow tom odnaleziony Zeromski
- Stephen King Christine
- user beta 1
- Dick Philip K Trzy stygmaty Palmera Eldritcha
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- szkodnikowo.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przed oczyma migały jej mijane ulice Krakowa.Stare,zapyziałe, kochane miasto, w którym miała znalezć pozytywnąodmianę swojego gównianego losu.A teraz przebiegała jewzrokiem z niechęcią i lękiem, że nagle wśród ludzi nachodnikach napotka wzrok Andrzeja i cała jej szczeniackaucieczka wyjdzie na jaw, stanie się jeszcze bardziej śmieszna iżałosna.Wcisnęła się głębiej w kanapę samochodu, ponieważprzejeżdżali właśnie przez stare Podgórze.Gdzieś tu, nadWisłą, zginęła żona pana Ludwika.Dawno temu.Upłynęłowiele wody, nie ma już tamtej epoki i sprawy także stały sięjakby bardziej niebyłe.Ona i Jacek również.Odpłynęli z tymisamymi wiślanymi wodami w nieistnienie.Ileż to trwa i doczego zmierza? Głupi był pomysł z szukaniem przeszłości.Głupszy i bardziej brutalny niż mogło jej się wydawać wnajgorszych przypuszczeniach.Jakiś feler powodowałzakłócenia porządku jej życia, a im bardziej usiłowała mu sięprzeciwstawić, tym bardziej stawał się złośliwy i przewrotny.Iokrutny.Jak diabeł tasmański w opowieściach o Sindbadzie%7łeglarzu.Fantastycznie pasjonujący jesteś, ty mój osobisty,niepowtarzalny, wyjątkowy, elektryzujący, pieprzony losie.Swoją drogą, ciekawe są losy miłosnych talizmanów.Srebrnąkulkę wydłubała ze starego wozu za stodołą dziadka i poddziecinnym mikroskopem wyryła na niej ulubiony cytat.Kiedyzadurzyła się w Jacku, postanowiła dać mu na pamiątkę coś dlaniej cennego i wyjątkowego, na urodziny wręczyła mu więcmałą srebrną kulkę z prośbą, żeby nigdy się z nią nie rozstawał.I on ją cały czas miał przy sobie! A potem dla niej zrobił krążeki również wyrył cytat, poprzedni wers tego samego wiersza.Każde z nich niosło to drugie przez te wszystkie lata i udręki.Co by to miało właściwie znaczyć: nadzieję czy rozpacz?Na autobus nie musiała długo czekać, jechała jednak wśródpokrzykującej i zajętej zabawą komórkami młodzieży szkolnej.Zliczne dziewczynki i niegrzeczni chłopcy, piękny świat wswoich początkach, gdy jeszcze nic się właściwie nie wydarzyłoi wszystko może się wydarzyć.Nagle spadło na niąwspomnienie tamtego zacienionego jaru pod Grobianami,dokąd pojechali z Andrzejem pierwszego dnia.Tak, wszystkosię może zdarzyć, tamto również.Ten śmiech dziewczynkiurywa się nagle, a komórka pikuje w dół jak gasnący meteor,pstrykając po drodze ostatnie zdjęcie, zanim roztrzaska się oziemię.I nikt na to nic nie poradzi.On również nie zdążył.Przynajmniej próbował.Próbował iona też spróbuje.Kulka i krążek przez te wszystkie lata.Przecież, do jasnej cholery, w tym gównianym losie i tak już niewydarzy się nic gorszego!Wysiadła z determinacją na znajomym przystanku we wsi ustóp góry.Dwaj strażnicy krainy piwnej szczęśliwości już gdzieśzniknęli, ale sklepowa jak zwykle przypatrywała się jej z uwagą.Ruszyła poboczem ku stromej drodze do domu Anny.OnaMUSIAAA wiedzieć.I na pewno jej powie.Nie uszła nawet dziesięciu kroków, gdy tuż obok niejzatrzymał się samochód z piskiem opon i wyskoczyło dwóchosiłków w czarnych kurtkach i okularach przeciwsłonecznych.Zanim zdążyła krzyknąć, jeden z nich złapał ją za głowę i zatkałusta dłonią, podczas gdy drugi błyskawicznie pochwycił zanogi, a następnie wrzucili ją na tylne siedzenie jak worekkartofli.Trwało to może dwie sekundy i kiedy w końcu zdołaławyrwać z gardła okrzyk, była już wewnątrz, zaprzyciemnianymi szybami, i mogła sobie krzyczeć do woli, i takprawdopodobnie nikt jej nie słyszał.Na ulicy nie było zresztąnikogo.Kobieta ze sklepu pewnie niczego nie zauważyła wszystko to działo się już poza jej polem widzenia.Izapróbowała się szarpać i uwolnić łokcie, ale jej usiłowania trwałyniezmiernie krótko.Zdążyła poczuć ostry zapach męskichperfum Calvin Klein? a potem nagle miękka ściana spadłajej na twarz i wszystko zgasło.Pierwszym jej wrażeniem po żmudnej pracy wydobywania sięz otchłani była ślepota.Otwierała powieki, mimo to nic niewidziała.Zamykała je i znowu otwierała.I jeszcze raz.Skutekbył ten sam nic nie widziała.Była niewidoma.Oślepili ją.Tylko jak, skoro nie czuła właściwie żadnego bólu? To znaczybolała ją twarz, ale wyobrażała sobie, że oślepienie powinnowiązać się z czymś w rodzaju wykłucia oczu, wepchnięcia gałekocznych do czaszki czy tym podobnych znanych z literaturyokropieństw, co przecież odbija się na samopoczuciu dośćjednoznacznie.A tu nic.Dopiero po pewnym czasieuświadomiła sobie, że to ciemność.Niczego nie mogła dostrzec,ponieważ znajdowała się w absolutnej ciemności.Takaodpowiedz wydała jej się najbardziej prawdopodobna,uspokojona nią zapadła z powrotem w sen.Przy następnym ocknięciu przypuszczenie o zamknięciu wciemności przeszło w pewnik.Kiedy oswoiła wzrok, ujrzała wczarnej pustce odrobinę jaśniejszą szczelinę, jakby ktoś poczarnej farbie na ścianie przejechał mokrą ścierką.Wpatrywałasię w nią tak długo, aż doszła do wniosku, że jest to szpara,przez którą wpada z zewnątrz światło nocy.Znajdowała się wdrewnianej szopie, to zaś była szpara między deskami.Niestety, nie mogła tego sprawdzić dokładniej, ponieważ ręce inogi miała skrępowane.Mogła tylko patrzeć, nic nie widząc, isłuchać.Ewentualnie wąchać.Poczuła się jak zwierzę, dlaktórego wzrok wcale nie jest najważniejszym ze zmysłów,ponieważ woli się orientować za pomocą węchu i słuchu.Zamknij oczy, aby wyostrzyć doznania.Zapach.Wciągnęła głęboko powietrze.Nagle wstrząsnął niądreszcz strachu.Wciągnęła znowu i przeraziła się jeszczebardziej.Czuła ludzki pot.Woń człowieka mężczyzny pracującego fizycznie lub nieprzywiązującego szczególnej wagido higieny.Ktoś tu był oprócz niej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]