Podstrony
- Strona startowa
- Christian Apocrypha and Early Christian Literature. Transl. By James
- James L. Larson Reforming the North; The Kingdoms and Churches of Scandinavia, 1520 1545 (2010)
- James Wallance Bill Gates i jego imperium Micr
- LINUXADM (4)
- Beck Jozef Ostatni raport
- Chmielewska Joanna Studnie Przodkow scr
- Fryderyk Nietzsche Tako rzecze Zaratustra (m76)
- Anne Emanuelle Birn Marriage of Convenience; Rockefeller International Health and Revolutionary Mexico (2006)
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny (2)
- Eo Jirasek, Alois Malnovaj mitoj cxehxaj
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- oczkomarcelka.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To byÅ‚o tak, jakby nagle oderwaÅ‚ siÄ™ od przeszÅ‚oÅ›ci i przyszÅ‚oÂÅ›ci, Å›wiadom jednoczeÅ›nie samego siebie, swego przeciwnika, dźwiÄ™Âku, zapachu i koloru nieba, urwiska i morza.Nagromadzony gniew po Å›mierci ojca Baddeleya, caÅ‚a frustracja i niepewność minionych tygodni, kontrolowane napiÄ™cie ostatniej godziny - wszystko to ucichÅ‚o w tej jednej chwili przed ostatecznym wyzwoleniem.OdezwaÅ‚ siÄ™, a jego gÅ‚os, wysoki i urywany, symulowaÅ‚ przerażenie.Lecz nawet w jego wÅ‚asnych uszach ta trwoga zabrzmiaÅ‚a nad wyraz szczerze.- Wieża! KtoÅ› jest w Å›rodku!I znowu staÅ‚o siÄ™ to, o co siÄ™ wÅ‚aÅ›nie modliÅ‚, usÅ‚yszaÅ‚ zgrzytanie koÅ›ci przebijajÄ…cych poszarpane ciaÅ‚o, gorÄ…czkowo skrobiÄ…cych bezÂlitosny kamieÅ„.Raczej wyczuÅ‚, niż usÅ‚yszaÅ‚, że Julius wciÄ…gnÄ…Å‚ powietrze ze Å›wistem.Wtedy czas ponownie ruszyÅ‚ naprzód i w tej samej sekundzie Dalgliesh rzuciÅ‚ siÄ™ na Juliusa.Upadli.Julius znalazÅ‚ siÄ™ pod spodem.Dalgliesh poczuÅ‚ nagle, że w jego prawe ramiÄ™ uderzyÅ‚ mÅ‚ot, rÄ™ka mu zesztywniaÅ‚a, a lepkie ciepÅ‚o, kojÄ…ce jak balsam, rozlaÅ‚o siÄ™ po koszuli detektywa.StrzaÅ‚ odbiÅ‚ siÄ™ echem od Czarnej Wieży i caÅ‚y cypel ożyÅ‚.Chmara mew opuÅ›ciÅ‚a z krzykiem skalnÄ… Å›cianÄ™.Niebo i urwisko wypeÅ‚niÅ‚ Å‚oskot trzeÂpoczÄ…cych skrzydeÅ‚.I wówczas, jakby nabrzmiaÅ‚e chmury czekaÅ‚y tylko na ów sygnaÅ‚, niebo rozdarÅ‚o siÄ™ jak płótno i spadÅ‚ deszcz.Walczyli chaotycznie, jak wygÅ‚odniaÅ‚e bestie rzucajÄ…ce siÄ™ na zdobycz.Deszcz ich oÅ›lepiaÅ‚, a oni trwali w uÅ›cisku nienawiÅ›ci.Dalgliesh czuÅ‚, że opada z siÅ‚, mimo iż Julius leżaÅ‚ pod nim.To musiaÅ‚o nastÄ…pić w tej chwili, kiedy jeszcze byÅ‚ na górze.Wciąż wÅ‚adaÅ‚ lewÄ… rÄ™kÄ….WgniótÅ‚ nadgarstek Juliusa w lepkÄ… ziemiÄ™ i z caÅ‚ej siÅ‚y naciskaÅ‚ w miejscu, gdzie bije puls.CzuÅ‚ oddech Courta na twarzy jak gorÄ…cy podmuch.Leżeli tak twarzÄ… w twarz niby w jakiejÅ› straszliwej parodii wycieÅ„czonych kochanków.Jednak rewolwer wciąż nie wypaÂdaÅ‚ z tamtych sztywnych palców.Powoli, w bolesnych spazmach, Julius zgiÄ…Å‚ prawe ramiÄ™ i wymierzyÅ‚ broÅ„ w gÅ‚owÄ™ Dalgliesha.WypaliÅ‚.Dalgliesh poczuÅ‚, że kula musnęła jego wÅ‚osy i zniknęła gdzieÅ› w smugach zacinajÄ…cago deszczu.Teraz toczyli siÄ™ ku krawÄ™dzi urwiska.Dalgliesh sÅ‚abÅ‚ i czuÅ‚, że trzyma Juliusa kurczowo, jakby chciaÅ‚ siÄ™ na nim oprzeć.Oczy zalewaÅ‚ im deszcz.Nos policjanta, wciÅ›niÄ™ty w rozmokÅ‚Ä… ziemiÄ™, wciÄ…gaÅ‚ coraz mniej powietrza.Próchnica.KojÄ…cy i znajomy ostatni zapach.BezÂskutecznie usiÅ‚owaÅ‚ wbić palce w torf.Obracali siÄ™ jednak dalej, a w dÅ‚oniach Dalgliesha zostawaÅ‚y jedynie mokre kÄ™pki trawy.Nagle Julius klÄ™knÄ…Å‚ nad nim i rÄ™kami chwyciÅ‚ go za gardÅ‚o.PchaÅ‚ gÅ‚owÄ™ Dalgliesha poza krawÄ™dź urwiska.Niebo, morze i strugi deszczu zlaÅ‚y siÄ™ we wzburzonÄ… biel, w potężny jednostajny ryk.Mokra twarz Juliusa byÅ‚a poza zasiÄ™giem rÄ…k Dalgliesha, okrutne dÅ‚onie przyÂgniataÅ‚y do ziemi sztywniejÄ…ce ramiona policjanta.MusiaÅ‚ jakoÅ› przybliżyć ku sobie tÄ™ glowÄ™.Celowo rozluźniÅ‚ mięśnie i coraz sÅ‚abiej zaciskaÅ‚ rÄ™ce na ramionach Juliusa.PodziaÅ‚aÅ‚o.Julius również poÂluzowaÅ‚ uchwyt i instynktownie siÄ™ nachyliÅ‚, by spojrzeć Dalglieshowi w twarz.ChwilÄ™ później zawyÅ‚, ponieważ kciuki Dalgliesha wbiÅ‚y siÄ™ w jego oczy.Rozdzielili siÄ™.Dalgliesh wstaÅ‚ z trudem i dotarÅ‚ przez cypel do fotela.PrzycupnÄ…Å‚ za nim i oparÅ‚ siÄ™ ciężko na obwisÅ‚ym płótnie.Julius już nadchodziÅ‚: z rozwianym wÅ‚osem, dzikim wzrokiem, silnymi ramionaÂmi wyciÄ…gniÄ™tymi do przodu, w oczekiwaniu tego ostatecznego uÅ›cisku.Czarna Wieża za plecami Dalgliesha spÅ‚ywaÅ‚a czarnÄ… krwiÄ….Deszcz smagaÅ‚ gÅ‚azy jak bicz i wzbijaÅ‚ z nich delikatnÄ… mgieÅ‚kÄ™, która mieszaÅ‚a siÄ™ z jego urywanym oddechem.Bolesny rytm rozrywaÅ‚ mu pierÅ› i wypeÅ‚niaÅ‚ uszy jak Å›miertelne spazmy jakiegoÅ› wielkiego zwierzÄ™cia.NagÅ‚ym ruchem zwolniÅ‚ hamulce i ostatkiem siÅ‚ pchnÄ…Å‚ fotel.ZobaczyÅ‚ jeszcze zdumione i przerażone oczy mordercy.Przez chwilÄ™ myÅ›laÅ‚ nawet, iż Julius rzuci siÄ™ na pÄ™dzÄ…cy fotel.OdskoczyÅ‚ wszakże w ostatniej chwili, a fotel wraz ze swym ponurym bagażem runÄ…Å‚ w przepaść.- WyjaÅ›nisz im to, gdy wyciÄ…gnÄ… fotel z morza! - Dalgliesh nie wiedziaÅ‚, czy powiedziaÅ‚ te sÅ‚owa do siebie, czy wykrzyczaÅ‚ je na gÅ‚os.W tej samej chwili Julius gwaÅ‚townie go zaatakowaÅ‚.To byÅ‚ koniec.Dalgliesh nawet nie walczyÅ‚, pozwalaÅ‚ siÄ™ po prostu toczyć w dół, ku Å›mierci.MógÅ‚ już tylko liczyć na to, że pociÄ…gnie Juliusa ze sobÄ….Chrapliwe, nieharmonijne wrzaski raniÅ‚y jego uszy.JakiÅ› tÅ‚um wzywaÅ‚ Juliusa.CaÅ‚y Å›wiat krzyczaÅ‚.Cypel wypeÅ‚niÅ‚ siÄ™ gÅ‚osami i sylwetkami ludzi.Nagle ciężar z jego piersi zniknÄ…Å‚.ByÅ‚ wolny.DoszedÅ‚ go jeszcze szept Juliusa “O nie!" Dalgliesh usÅ‚yszaÅ‚ ten smutny desperacki protest tak wyraźnie, jakby gÅ‚os należaÅ‚ do niego.Nie byÅ‚ to ostatni okrzyk przerażenia zdesperowanego czÅ‚owieÂka.SÅ‚owa byÅ‚y ciche i ponure, ale ton niemal rozbawiony.Później jakiÅ› ksztaÅ‚t zasÅ‚oniÅ‚ niebo, rozkrzyżowana postać, czarna jak wielki ptak, przefrunęła nad gÅ‚owÄ… Dalgliesha niby w zwolnionym filmie.Niebo i ziemia przekrÄ™ciÅ‚y siÄ™ z wolna.Krzyknęła gdzieÅ› samotna mewa.Ziemia tÄ…pnęła.PojawiÅ‚ siÄ™ biaÅ‚y krÄ…g bezksztaÅ‚tnych plamek.Lecz ziemia byÅ‚a miÄ™kka, nieodparcie miÄ™kka.Teraz już jego Å›wiadomość mogÅ‚a siÄ™ w niÄ… wykrwawić.IVAsystent chirurga opuÅ›ciÅ‚ pokój Dalgliesha i podszedÅ‚ do grupki potężnych mężczyzn blokujÄ…cych korytarz.OdezwaÅ‚ siÄ™ do nich:- Mniej wiÄ™cej za pół godziny bÄ™dzie można mu zadać parÄ™ pytaÅ„.WyjÄ™liÅ›my pocisk.PrzekazaÅ‚em go waszemu koledze.PodÂÅ‚Ä…czyliÅ›my kroplówkÄ™, ale tym siÄ™ nie przejmujcie.StraciÅ‚ sporo krwi, lecz nie ma wiÄ™kszego niebezpieczeÅ„stwa.Zaraz bÄ™dziecie mogli wejść.- Czy jest przytomny? — zapytaÅ‚ Daniel.- Nie bardzo.Ten wasz kolega mówi, że cytowaÅ‚ Króla Leara.W każdym razie coÅ› o Cordelii.I majaczy, bo nie podziÄ™kowaÅ‚ wam za kwiaty.- DziÄ™ki Bogu, tym razem nie potrzebuje kwiatów - powiedziaÅ‚ Daniel.- Może być wdziÄ™czny pani Reynolds za bystry wzrok i dużo zdrowego rozsÄ…dku.Burza też pomogÅ‚a.W każdym razie niewiele brakowaÅ‚o.Court Å›ciÄ…gnÄ…Å‚by go z urwiska razem ze sobÄ…, gdybyÅ›my nie podeszli, zanim nas zauważyÅ‚.JeÅ›li pan mówi, że możemy wejść, to wchodzimy.Nagle pojawiÅ‚ siÄ™ konstabi w mundurze.Pod pachÄ… trzymaÅ‚ kask.- I co?- OkrÄ™gowy komisarz policji jest już w drodze.Poza tym wyciÄ…gniÄ™to ciaÅ‚o Philby'ego.Jest przywiÄ…zany do fotela.- A Court?- Jeszcze go nie mamy.Prawdopodobnie zniosÅ‚o go gdzieÅ› dalej.Dalgliesh otworzyÅ‚ oczy.Wokół jego łóżka staÅ‚y jakieÅ› biaÅ‚e i czarne postaci, zbliżajÄ…ce siÄ™ i oddalajÄ…ce jak w rytualnym taÅ„cu.Czepki pielÄ™gniarek pÅ‚ywaÅ‚y ponad niewyraźnymi twarzami niby oderwane skrzydÅ‚a, jakby nie bardzo wiedziaÅ‚y, gdzie usiąść.Później obraz wyostrzyÅ‚ siÄ™ i Dalgliesh dostrzegÅ‚ na pół znajome oblicza.OczywiÅ›cie, byÅ‚a pielÄ™gniarka.Również lekarz wróciÅ‚ wczeÅ›niej ze Å›lubu.Nie miaÅ‚ już róży w klapie.Wszystkie twarze rozjaÅ›niÅ‚y siÄ™ nagle w niepewnych uÅ›miechach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]