Podstrony
- Strona startowa
- Montero Rosa Łzy w deszczu
- Pora deszczow
- Eddings Dav
- Professional Feature Writing Bruce Garrison(3)
- S. D. Perry Resident Evil 06 Code Veronica
- Philip G. Zimbardo, John Boyd Paradoks czasu
- Petersin Thomas Ogrodnik Szoguna ( 18) (2)
- Niziurski Edmund Ksiega urwisow
- Wieliński Bartosz T. Żli Niemcy
- Foster Alan Dean Przekleci 02 Krzywe zwierciadlo
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wblaskucienia.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rytmicznie uderzał po strunach i w tym rytmie początkowo stół, a następnie cały świat zaczai przytupywać i poruszać ramionami.Wszyscy generałowie i pułkownicy, wszyscy mokrzy ludzie z odpadającymi twarzami, wszystkie departamenty bezpieczeństwa, wszyscy prezydenci i Pawor Summan, któremu wykręcano ręce i bito po mordzie.Dość mam po uszy, po czubek głowy, Boże jak ja mam serdecznie dość, wódka, gitara, muzyka, pieśń.Opaść by na dno, opaść by na dno.Uciec radarom, leżeć i spać.Łódź podwodna.i wypić do dna i do ostatka.łagier nie matka.*Do drzwi już od dawna ktoś pukał coraz głośniej i głośniej i Wiktor wreszcie usłyszał, ale się nie przestraszył, dlatego że to nie było TO pukanie.Zwyczajne, cieszące uszy pukanie normalnego człowieka, który się złości, że mu nie otwierają.Wiktor otworzył drzwi.To był Golem.- Wesoło panu? - zapytał.- Pawora aresztowano.- Wiem, wiem - odpowiedział wesoło Wiktor.- Niech pan siada i słucha.Golem nie usiadł, ale Wiktor i tak uderzył w struny i zaśpiewał:Dość mam po uszy, po czubek głowy, Boże, jak ja mam serdecznie dość, Opaść by na dno, jak łódź podwodna, Wszystkim radarom uciec na złość.- Dalej jeszcze nie mam.- krzyknął.- Dalej będzie kac, spać, pić, nic, do ostatka, lagier - nie matka.A potem - niech pan słucha:Kurwa, czy wódka, nic nie pomogło.Kurwa paskuda, po wódce kac.Opaść by na dno jak łódź podwodna, Uciec radarom, leżeć i spać.Wszystko mi zbrzydło, zbrzydło mi do dna.Wódka, gitara, muzyka, pieśń.Opaść by na dno jak łódź podwodna, Opaść by na dno i mieć to gdzieś.- Koniec! - krzyknął i rzucił banjo na łóżko.Poczuł ogromną ulgę, jak gdyby coś się zmieniło, jakby nagle stał się bardzo potrzebny, tam nad okopem na oczach wszystkich - oderwał dłonie od zmrużonych oczu, spojrzał na szare, brudne pole, na zardzewiały drut kolczasty, szare toboły, które niedawno były ludźmi, niemrawą, monotonną krzątaninę, którą kiedyś nazywano życiem i ze wszystkich stron ludzie zaczęli wstawać z okopu, ktoś cofnął palec ze spustu.- Zazdroszczę panu - powiedział Golem.- Ale czy nie czas usiąść do artykułu?- Mowy nie ma - odrzekł Wiktor.- Pan mnie jeszcze nie zna, Golem - mam ich wszystkich gdzieś.I niech pan wreszcie usiądzie do diabła! Jestem pijany, i, i niech się pan też napije.Proszę się rozebrać.Niech się pan rozbiera, do kogo mówię! - wrzasnął.- I siada! Tu jest szklanka, niech pan pije! Nic pan nie rozumie, chociaż jest pan prorokiem.A ja na to nie pozwolę.Nie rozumieć - to moja prerogatywa.Na tym świecie wszyscy zbyt dobrze wszystko rozumieją - co być powinno, co jest i co będzie, i ogromnie brakuje ludzi, którzy nie rozumieją.Zastanawiał się pan kiedyś, na czym polega moja wartość? Tylko na tym, że nie rozumiem.Odsłaniając przede mną olśniewające perspektywy - ale ja mówię, nie, nic z tego nie rozumiem.Ogłupiają mnie teoriami uproszczonymi do granic możliwości - ale ja mówię, nie, nadal nic nie rozumiem.Właśnie dlatego jestem potrzebny.Chce pan truskawek? Chociaż zdaje się, że już wszystkie zjadłem.W takim razie zapalimy sobie.Wstał i przespacerował się po pokoju.Golem ze szklanką w ręku obserwował go nie odwracając głowy.- To zdumiewający paradoks, Golem.Były czasy, kiedy wszystko rozumiałem.Miałem szesnaście lat, byłem starszym rycerzem Legii, rozumiałem absolutnie wszystko i na nic nikomu nie byłem potrzebny! W jakiejś bijatyce rozwalono mi głowę, miesiąc przeleżałem w szpitalu, a wszystko szło swoją koleją - Legia zwycięsko maszerowała naprzód beze mnie, pan prezydent nieubłaganie stawał się panem prezydentem - także beze mnie.Wszyscy świetnie obchodzili się beze mnie.Potem to samo powtórzyło się na wojnie.Byłem oficerem, dostawałem ordery i naturalnie wszystko rozumiałem.Przestrzelono mi pierś, trafiłem do szpitala - no i co, czy ktoś zainteresował się, gdzie jest Baniew, co się stało z Baniewem, gdzie się podział nasz odważny, wszystko rozumiejący Baniew? Takiego wała! Ale za to kiedy przestałem rozumieć cokolwiek - o, wtedy wszystko się zmieniło.Wszystkie gazety mnie zauważyły.Wszystkie departamenty.Pan prezydent osobiście zaszczycił.No? Wyobraża pan sobie, jaka to rzadkość - człowiek, który nie rozumie! Wszyscy go znają, troszczą się o niego generałowie i pokój.e - e.pułkownicy, jest okropnie potrzebny mokrzakom, uważa się, że to jest ktoś, koszmar! Dlaczego? A dlatego, panowie, że nic nie rozumie.- Wiktor usiadł.- Bardzo jestem pijany? - zapytał.- Owszem - powiedział Golem.- Ale to nieważne, niech pan mówi dalej.Wiktor rozłożył ręce.- To już wszystko - oznajmił przepraszająco.- Wyczerpałem się.Może zaśpiewać panu?- Niech pan śpiewa - zgodził się Golem.Wiktor wziął banjo i zaczai śpiewać.Zaśpiewał “Piosenkę dzielnych żołnierzy", potem “Uratowanych ludzi", potem “O pastuchu, któremu byk wybił jedno oko i który dlatego poszedł na zieloną państwową granicę", potem “Dość mam po uszy", potem “Miasto obojętnych", potem o prawdzie i kłamstwie, potem znowu “Dość mam po uszy", potem hymn państwowy na melodię “Ach, co za nóżki", ale zapomniał słów, pomylił zwrotki i odłożył banjo.- Znowu wyczerpałem się - oznajmił ze smutkiem.- Więc powiada pan, że aresztowano Pawora? A ja o tym wiem.Siedział akurat u mnie, tam gdzie pan siedzi.Czy pan wie, co on chciał powiedzieć, tylko nie zdążył? Że za dziesięć lat mokrzaki opanują kulę ziemską i wszystkich nas zlikwidują.A co pan sadzi?- Raczej wątpię - powiedział Golem.- Zresztą, po co nas likwidować? Sami się wzajemnie zlikwidujemy.- A mokrzaki?- Być może nie pozwolą nam się zlikwidować.Trudno powiedzieć.- A być może jeszcze pomogą? - rzekł Wiktor z pijackim uśmiechem.- Przecież my nawet zabijać nie umiemy.Dziesięć tysięcy lat wybijamy się i rezultaty wciąż są nie najlepsze.Proszę posłuchać, Golem, po co pan mnie okłamywał opowiadając o ich leczeniu? Oni wcale nie są chorzy, są zdrowsi od nas, tylko nie wiadomo dlaczego żółci.- Hm - mruknął Golem.- Skąd ma pan takie informacje? Nic o tym nie wiem.- Dobra, dobra, więcej mnie pan nie oszuka.Rozmawiałem z Żur,., z Zu.Zurtzmansorem.Wszystko mi opowiedział - tajny instytut.założyli opaski w celu zachowania.Wie pan, Golem, oni tam u was wyobrażają sobie, że mogą manipulować generałem Pferdem bezgranicznie długo.Ale tak naprawdę - to są kacyki na piętnaście minut.Generał zeżre ich razem z opaskami i rękawiczkami, kiedy się przegłodzi.Fu, do diabła, ależ ja jestem pijany - wszystko płynie.Trochę jednak udawał.Wyraźnie widział przed sobą grubo ciosaną, szarawą twarz i maleńkie, niezwykle czujne oczka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]