Podstrony
- Strona startowa
- Trylogia Hana Solo.02.Zemsta Hana Solo (3)
- Roberts Nora Marzenia 02 Odnalezione marzenia
- Vinge Joan D Królowe 02 Królowa Lata Zmiana
- Carey Jacqueline [ Dziedzictwo Kusziela 02] Wybranka Kusziela
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 02 Miłosny fortel
- Lindskold, Jane [Firekeeper 02] Wolf's Head, Wolf's Heart
- Kr0lestwo sl0nca ksiega1 01
- Cook Glen Slodki srebrny blues
- Moorcock Michael Zwiastun Burzy Sagi o Elryku Tom VIII
- Andrew, Ashling The Invisible Chains Part 02 Bonds of Fear
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wblaskucienia.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Byli ponadto zbyt cenni przez swoją unikalność i chirurg w pełni rozumiał złożoność sytuacji.Rozumiał, że Ziemianie w pierwszym rzędzie winni czynić to, w czym są bezwzględnie najlepsi.Winni walczyć i zabijać.Rozdział 12Lustra to jednak osobliwy wynalazek.Nie można ich wiecznie ignorować; jak uporczywie drążące myśli, prędzej czy później wyegzekwują swoje.Jakiś czas po operacji pojawiła się Heida Trondheim.Mówiła, on słuchał.Zamienili kilka błahych zdań.Dużo było ciszy.Potem wyszła.Jako następny przyszedł smukły Ziemianin, starszy nieco i niższy od Randżiego.Skórę miał jakby jaśniejszą.Podobny, bardzo podobny.Randżi nie wytrzymał.Zapłakał i mało go obchodziło, czy aszregańskie, czy może ludzkie łzy toczy.Odmienione chirurgicznie oczy bolały go jeszcze, ale jakoś to przetrzymał.Zdumiony młodzieniec wyszedł.Wróciła Heida.Wciąż musiał używać translatora, by z nią porozmawiać.Wyglądał jak Ziemianin, może i był nim, ale operował obcym językiem.Heida miała sporo cierpliwości.– Czemu? – spytał.– Bo uznaliśmy, że powinieneś wyglądać jak człowiek, skoro nim jesteś – odparła wprost.Odchylił głowę i zapatrzył się w sufit.– Przyznaję, że efekt jest szokujący, ale wewnątrz jestem wciąż tą samą osobą co przedtem.– Zostałeś przebadany dokładniej niż jakikolwiek człowiek w dziejach.Ampliturowie przegapili jednak to i owo.Chemia ciała, niektóre szczegóły anatomiczne.Nie zmienili wszystkiego.Wiemy już na pewno: jesteś człowiekiem.Tak samo, jak ja.Randżi spojrzał z ukosa.– No, to może powiesz mi jeszcze, czemu jakoś nie mam ochoty skakać z radości?Rozmowę przerwało wejście Pierwszego, ubranego w obszerną bluzę i szorty.Nawet tak doświadczonemu medykowi nie było łatwo wkroczyć samodzielnie do pomieszczenia zajmowanego przez dwoje Ziemian, potrafił jednak ukryć zakłopotanie.Randżi otrzymał do obejrzenia cały szereg wykresów i zestawień (łatwych do sfałszowania) oraz kilka trójwymiarowych ilustracji (też podrabialnych).Starszy Hivistahm mówił przekonująco, ale nie rozproszył wątpliwości.Słowa to za mało, by ułożyć na nowo czyjś świat.Znacznie więcej powiedziała już Randżiemu wcześniejsza wizyta tak podobnego doń młodzieńca.Wprawdzie niegotowy jeszcze do poważnej dyskusji, zgodził się wysłuchać szczegółowego raportu.Pierwszy uznał to za zapowiedź Wiktorii.– Głowa mnie boli – poskarżył się na początku.– Może boleć, usunęliśmy bowiem całkiem sporo masy kostnej.Część wykorzystaliśmy dla zmniejszenia oczodołów do normalnych, ludzkich rozmiarów.Z tego samego powodu możesz jeszcze odczuwać bóle w palcach.Ale to minie.Randżi pogładził krótszymi palcami prześcieradło.– Ale po co? Czemu zadaliście sobie tyle trudu?– Abyś nie czuł się obco między swoimi – powiedziała Heida.Spojrzał na nią uważnie.– Swoimi? A którzy to „moi”? Wy?Nie odwróciła oczu.– Tak.My.Ja.W ten sposób łatwiej będzie wyjaśnić.niektóre sprawy.– I jeszcze coś.– Pierwszy znalazł sobie stosowne siedzisko.– Wszczepiony ci zespół neuronów nadal tkwi w dolnych warstwach kory mózgowej, jednak przecięliśmy wszystkie łącza między nim a resztą mózgu.Nie może już wpływać na twoją psyche.– Rozumiem – stwierdził cicho Randżi.– To znaczy, że Nauczyciele nie będą mogli już przemawiać wprost do moich myśli?– Właśnie.Ponadto mamy nadzieję, że to zastymuluje system obronny umysłu.Wtedy będziesz bezpieczny przed zakusami wroga.Wroga? Kto tu jest wrogiem a kto sprzymierzeńcem? Za wiele tego na prosty żołnierski umysł, stwierdził zmęczony.Właśnie, jestem żołnierzem.Dobra, ale dla kogo walczę? Kogo teraz mam zabijać?Zrobili wszystko, co w ich mocy, aby go przekonać.Czemu wciąż odmawia? Czemu nie chce uwierzyć? Z uporu? Ze strachu? Czy zabrano mu coś.a może coś przywrócono? Skąd ma to wiedzieć? Jak sprawdzić?Konfrontacja z Nauczycielem wyjaśniłaby wszystkie wątpliwości, ale na Omafil nie było ani jednego Amplitura.Trzeba znaleźć inny sposób.Jednego wszakże był już pewien.Jeśli to wszystko prawda, jeśli naprawdę jest Ziemianinem a nie Aszreganem, to znaczy że wszystko dotąd było kłamstwem.Całe jego życie.Wszystko.Czy jego rodzice znali prawdę? Matka i ojciec, których tak kochał i szanował, którzy nauczyli go mówić, chodzić.Może byli tylko bezwolnymi narzędziami sterowanymi „sugestiami” Ampliturów? A jeśli przez cały czas grali ponurą komedię?Zamrugał oczami.Wyczuł, jak coś ciepłego spoczęło na jego przedramieniu.Dłoń Heidy.– Dobrze się czujesz, Randżi?Nawet moje imię brzmi obco, pomyślał.Dziewczyna nie potrafiła wymówić go z właściwym akcentem.Pierwszy opuścił fotel i na wszelki wypadek stanął za oparciem.– Nie będziesz agresywny? – spytał niespokojnie.– Nie.Agresja jest moją naturą, ale teraz jestem zbyt zmęczony.Naukowiec przysiadł z powrotem.– Wiesz – powiedział Randżi do dziewczyny – słucham was, ale przecież pamiętam też całe moje dzieciństwo.– I aszregańskich rodziców – mruknęła ze współczuciem.Randżi zawahał się i skinął potakująco głową.Był to ludzki gest.Wyszło mu dziwnie naturalnie.– Dobrowolnie lub pod przymusem służyli Ampliturom – wtrącił się Pierwszy.Mimo wcześniejszej deklaracji Randżi zapragnął wyrżnąć medyka w zębatą paszczękę.Normalny odruch, powiedział sobie.Ludzki odruch.Im dłużej usiłował wmówić sobie, że to tylko zły sen, tym dobitniej przeczyły ciało i emocje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]