Podstrony
- Strona startowa
- Christian Apocrypha and Early Christian Literature. Transl. By James
- James L. Larson Reforming the North; The Kingdoms and Churches of Scandinavia, 1520 1545 (2010)
- James Wallance Bill Gates i jego imperium Micr
- Cornwell Bernard Trylogia Arturiańska Tom 2 Nieprzyjaciel Boga (3)
- borland c unleashed
- Weber Ringo tom 2 Marsz ku morzu
- § Maylunas Andriej & Mironenko Siergiej Mikołaj II i Aleksandra. Nieznana korespondencja
- Matka Nexo M
- Follet Ken Na skrzydlach orlow scr
- Wagner Karl Pierscien Z Krwawnikiem (SCAN d
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ines.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Skoro jesteś tak pewna swego, możesz spokojnie odpłynąć ze mną rzekł na to Piotruś zlekką ironią i pomógł Toni usadowić się w stateczku. Ale czemu ty nie patrzysz na mnie, Piotrusiu? zapytała Tonia chwytając go za ramię.Piotruś wytężał całą wolę, by nie spojrzeć w oczy Toni, zanim nie odbije od brzegu.Aleraptem łkanie bolesne wydarło się z jego piersi.Wyskoczył na brzeg i płacząc usiadł na śniegu.Tonia pospieszyła za nim. Co tobie? Co ci się stało, Piotrusiu? pytała zaniepokojona.37 Toniu! szlochał biedny Piotruś. Nie powinienem cię brać ze sobą, bo to nieprawda,że zawsze będziesz mogła wrócić do domu.Twoja matka.ach, Toniu, ty nie wiesz, jakie sąmatki! i Piotruś zaszlochał jeszcze mocniej.A potem opowiedział Toni, jak zastał okno swego domu zawarte.Ach, to było bardzosmutne i Tonia, słuchając jego słów, płakała prawie tak gorzko jak on! Ale moja mama by tak nie zrobiła, moja by tak nie zrobiła szeptała z przekonaniem. Nie, Toniu, i twoja ciebie nie wpuści.Wszystkie matki są jednakowe! Mogę się z tobązałożyć, że twoja matka ogląda się już za jakimś nowym nabytkiem! zapewniał Piotruś.Tonia spojrzała na niego ze zgrozą. Jak ty możesz mówić coś podobnego, Piotrusiu?! Twoja matka nie miała przecież nikogoprócz ciebie, ale moja ma jeszcze w domu Jasia.Zdaje mi się, że jeśli matka ma bodaj jednodziecko, to już i tak jest z tego zadowolona.Na to Piotruś odrzekł z goryczą: Widać, żeś nigdy nie miała w ręku bilecików, które piszą do Salomy damy, które jużmają po sześcioro dzieci!Rozmowę ich przerwał przerazliwy zgrzyt.To stróż nocny otwierał bramę parku.Piotruśbez namysłu wskoczył do swego stateczka.Pewny był teraz, że Tonia z nim nie odpłynie, imężnie przełykał łzy cisnące mu się do oczu.Tonia za to szlochała w głos. Och, Piotrusiu! Jeżeli przybędę za pózno! Och, Piotrusiu, co będzie, jeśli mama wzięłajuż inne dziecko na moje miejsce?! wołała w śmiertelnej trwodze.Piotruś wyskoczył znowu na brzeg i przypadł do Toni.Objął ją za szyję i tuląc się do niej,mówił bez tchu: Toniu, dziś wieczór przyjadę zobaczyć, czy nie ma ciebie w parku.Ale zdaje mi się, żejeśli teraz prędziutko pobiegniesz do domu, to jeszcze wszystko zastaniesz po dawnemu.I po raz ostatni okrył jej słodką twarzyczkę gorącymi naparstkami , a potem zasłonił rę-kami oczy, by nie widzieć, jak się będzie oddalała. %7łegnaj, Piotrusiu drogi! wołała Tonia przez łzy. %7łegnaj, najmilsza, najdroższa Toniu! szlochał Piotruś.Raz jeszcze rzuciła się Tonia w jego ramiona (tak, jak widziała, że robią elfy na swoichweselach), a potem pobiegła ku bramie.Ach, jakże się spieszyła!Tego samego wieczoru, ledwie przebrzmiały ostatnie tony dzwonka, był już i Piotruś wparku.Ale Toni nie dojrzał nigdzie.Znaczyło to, że jeszcze na czas wróciła do domu.Długo,długo nie tracił nadziei, że Tonia odwiedzi go której nocy, i nieraz zdawało mu się, gdy dobi-jał do brzegu, że widzi drobną jej postać stojącą na brzegu Wężowego Jeziora.Ale Tonia niepowróciła więcej.Tęskniła wprawdzie za swoim drogim ,,ni tym, ni owym , ale bała się, żegdyby go zobaczyła, zabawiłaby za długo w parku i nie mogłaby już wrócić do domu.Aja zresztąna krok jeden nie puszczała jej teraz od siebie.Często jednak mówiła o nim z mamą i Jasiem, akiedy nadeszły święta wielkanocne, zachodziła w głowę, co by też mu posłać w upominku.Wtedy powiedziała matka: Pewna jestem, że nic by mu się tak nie przydało jak koza. Ach, tak wykrzyknęła radośnie Tonia mógłby jezdzić na niej i przygrywać sobie na fujarce! Więc może podarujesz mu swoją kózkę, którą zawsze wieczorami straszysz Jasia? spytała matka.Ale Tonia potrząsnęła główką.Kózka przecież nie była prawdziwa. Jasiowi się jednak wydaje zupełnie prawdziwa powiedziała znowu matka. To prawda.Czasem i mnie się wydaje zupełnie prawdziwa.Tylko jak ja ją ofiaruję Pio-trusiowi?38Mama znalazła na to sposób.Poszła z Tonią do Leśnego Parku (Jaś towarzyszył im także,w gruncie rzeczy był to dobry chłopczyk, nie trzeba go tylko z Tonią porównywać) i tu sta-nęła Tonia w czarodziejskim kręgu elfów, a matka jej, która znała się na wielu rzeczach,rzekła:Powiedz mi proszę, córko kochana,czym chcesz obdarzyć Piotrusia Pana?Na to Tonia odpowiedziała:Kózkę mu, matko, przywiodłam w dani,by dniem i nocą mógł jezdzić na niej!I po trzykroć wykręciła się na pięcie.Potem powiedział jeszcze Jaś od siebie:Piotrusiu, usłysz błaganie moje,wez kozę, bo się jej strasznie boję!Tonia pozostawiła przy kozie liścik, w którym zawiadomiła Piotrusia, że kozę swoją po-syła mu na pamiątkę, i poleciła, żeby poprosił elfy o przygotowanie mu jej do prawdziwegojeżdżenia.Wszystko, czego tylko pragnęła, spełniło się.Piotruś znalazł liścik, a naturalnieelfy bez wielkiego trudu zamieniły mu kozę na żywą.Od tego czasu Piotruś jezdzi całyminocami na swojej kózce po parku i wygrywa na fujarce najcudniejsze melodie.Co do Toni, nigdy już od tego czasu nie straszyła Jasia kozą, bo, jak mi mówiono, użyła dostraszenia innego zwierzątka.I dopóki nie została zupełnie dorosłą panną, przynosiła częstoPiotrusiowi drobne upominki i zawsze w liściku dawała objaśnienie, jak taką zabawką bawiąsię prawdziwe dzieci.Ale Tonia nie była jedynym dzieckiem, które pamiętało o Piotrusiu.Daniona przykład często obdarza czymś Piotrusia.Wyszukaliśmy nawet kilka świetnych kryjówek,gdzie składamy przyniesione drobiazgi.Tylko nie proście, żebym wam wskazał te schowki, kiedyPortos jest z nami, bo Portos przepada za zabawkami i zaraz by je z kątków powywlekał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]