Podstrony
- Strona startowa
- Bolesław Niemierko Ksztalcenie szkolne Podręcznik skutecznej dydaktyki
- Alistair Maclean Lalka na lancuchu 1 z 2 (2)
- Alistair Maclean Lalka na lancuchu 2 z 2 (2)
- Faraon tom3 B.Prus
- Faraon tom2 B.Prus
- Prus Lalka II
- Prus Boleslaw Lalka 9789185805365
- Ellen G. White Komentarz Biblijny
- Claude Farree Korsarz z Saint Malo
- 07 Tyrystory I Triaki (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ines.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wola w nim słabła, czuł, że traciprzytomność, i ażeby odzyskać ją, musiał znowu zobaczyć pannęIzabelę w towarzystwie elegantów.I dopiero wówczas, gdy słyszałjej szczery śmiech i stanowcze zdania, kiedy widział jej ogniste spoj-rzenia rzucane na panów: Niwińskiego, Malborga i Szastalskiego,przez mgnienie oka zdawało mu się, że spada przed nim zasłona,poza którą widzi jakiś inny świat i jakąś inną pannę Izabelę.Wte-dy, nie wiadomo skąd, zapalała się przed nim jego młodość pełna739Bolesław Prustytanicznych wysiłków.Widział swoją pracę nad wydobyciem sięz nędzy, słyszał świst pocisków, które kiedyś przelatywały mu nadgłową, a potem widział laboratorium Geista, gdzie rodziły się nie-zmierne wypadki, i spoglądając na panów: Niwińskiego, Malborgai Szastalskiego; myślał: Co ja tu robię?.: Skąd ja modlę się do jednego z nimi ołtarza?.:Chciał roześmiać się, ale znowu wpadał w moc obłędu.I znowuwydawało mu się, że takie jak jego życie warto złożyć u nóg takiejjak panna Izabela kobiety.Bądz jak bądz, pod wpływem nieostrożnego słówka pani z deGinsów Upadalskiej, w pannie Izabeli poczęła wytwarzać się zmia-na na korzyść Wokulskiego.Z uwagą przysłuchiwała się rozmowompanów odwiedzających jej ojca i w rezultacie spostrzegła, że każdyz nich ma albo kapitalik, który chce umieścić u Wokulskiego; bo-dajby na piętnaście procent , albo kuzyna, któremu chce wyrobićposadę, albo pragnie poznać się z Wokulskim dla jakichś innychcelów.Co się zaś tycze dam, te albo również chciały kogoś protego-wać, albo miały córki na wydaniu i nawet nie taiły się, że pragną od-bić Wokulskiego pannie Izabeli, albo, o ile nie były zbyt dojrzałymi,rade były uszczęśliwić go same.- Oto być żoną takiego człowieka! - mówiła z Fertalskich Wy-wrotnicka.- Choćby nawet i nie żoną! - odparła z uśmiechem baronowa vonPles, której mąż od pięciu lat był sparaliżowany. Tyran.despota. - powtarzała panna Izabela czując, że lek-ceważony przez nią kupiec zwraca ku sobie wiele spojrzeń, nadzieii zazdrości.Pomimo resztek pogardy i wstrętu, jakie w niej jeszcze tlały,musiała przyznać, że ten szorstki i ponury człowiek więcej znaczyi lepiej wygląda aniżeli marszałek, baron Dalski, a nawet aniżeli pa-nowie: Niwiński, Malborg i Szastalski.Najsilniej jednak wpłynął na postanowienia jej książę.740LALKAKsiążę, na którego prośbę Wokulski nie tylko w grudniu rokuzeszłego nie chciał ofiarować pani Krzeszowskiej dziesięciu tysięcyrubli, ale nawet w styczniu i lutym roku bieżącego nie dał ani groszana protegowanych przez niego ubogich, książę na chwilę stracił ser-ce do Wokulskiego.Wokulski zrobił księciu przykry zawód.Książęsądził i wierzył, iż ma prawo tak sądzić, że człowiek podobny Wo-kulskiemu, raz posiadłszy książęcą życzliwość, powinien wyrzecsię nie tylko swoich gustów i interesów, ale nawet majątku i osoby.%7łe powinien lubić to, co lubi książę, nienawidzieć tego, co nienawi-dzi książę, służyć tylko księcia celom i dogadzać tylko jego upodo-baniom.Tymczasem ten parweniusz (aczkolwiek niewątpliwie do-bry szlachcic) nie tylko nie myślał być książęcym sługą, ale nawetodważył się być samodzielnym człowiekiem; nieraz sprzeczał sięz księciem, a co gorsza, wręcz odmawiał jego żądaniom. Szorstki człowiek.interesowny.egoista!. - myślał książę, alecoraz mocniej dziwił się zuchwalstwu dorobkiewicza.Traf zdarzył, że pan Aęcki, nie mogąc już ukryć zabiegów Wo-kulskiego o pannę Izabelę, zapytał księcia o zdanie o Wokulskimi o radę.Otóż książę, pomimo rozmaitych słabości, był z gruntu uczci-wym człowiekiem.W sądzie o ludziach nie polegał na własnymupodobaniu, ale zasięgał opinii.Poprosił więc pana Aęckiego o parę tygodni zwłoki dla ufor-mowania sobie zdania , a ponieważ miał rozmaite stosunki i jakbywłasną policję, podowiadywał się więc różnych rzeczy.Naprzód tedy zauważył, że szlachta, lubo o Wokulskim odzywasię z przekąsem jako o dorobkiewiczu i demokracie, w cichości jed-nak chełpi się nim:Znać, że nasza krew, choć przystał do kupców!Ile razy zaś chodziło o przeciwstawienie kogoś żydowskimbankierom, najzakamienialsi szlachcice wysuwali naprzód Wo-kulskiego.741Bolesław PrusKupcy, a nade wszystko fabrykanci, nienawidzili Wokulskiego,najcięższe jednak zarzuty, jakie mu stawiali, były te: To szlachcic.wielki pan.polityk!. , czego znowu książę w żaden sposób niemógł mu brać za złe.Najciekawszych jednak wiadomości dostarczyły księciu zakon-nice.Był jakiś furman w Warszawie i jego brat dróżnik na KoleiWarszawsko-Wiedeńskiej, którzy błogosławili Wokulskiego.Bylijacyś studenci, którzy głośno opowiadali, że Wokulski daje im sty-pendia; byli rzemieślnicy, którzy zawdzięczali mu warsztaty, bylikramarze, którym Wokulski pomógł do założenia sklepów.Nie brakło nawet (o czym siostry mówiły z pobożną zgroząi rumieniąc się), nie brakło nawet kobiety upadłej, którą Wokulskiwydobył z nędzy, oddał do magdalenek i ostatecznie zrobił z niejuczciwą kobietę, o ile (mówiły siostry) taka osoba może być uczciwąkobietą.Relacje te nie tylko zdziwiły, ale wprost przestraszyły księcia.I naraz Wokulski spotężniał w jego opinii.Był przecie człowiekiem,który ma swój własny program, ba! nawet prowadzi politykę na wła-sną rękę, i który ma wielkie znaczenie wśród pospólstwa.Toteż kiedy książę w oznaczonym terminie przyszedł do panaAęckiego, nie omieszkał jednocześnie zobaczyć się z panną Izabelą.W znaczący sposób uścisnął ją i powiedział te zagadkowe słowa:- Szanowna kuzynko, trzymasz w ręku niezwykłego ptaka.Trzymajże go i pieść tak, ażeby wyrósł na pożytek nieszczęśliwemukrajowi.Panna Izabela bardzo zarumieniła się; odgadła, że owym nie-zwykłym ptakiem jest Wokulski. Tyran.despota!. - pomyślała.Pomimo to w stosunku Wokulskiego do panny Izabeli pierwszelody były przełamane.Już decydowała się wyjść za niego.Pewnego dnia, kiedy pan Aęcki był trochę niezdrów, a pannaIzabela czytała w swoim gabinecie, dano jej znać, że w salonie czeka742LALKApani Wąsowska.Panna Izabela natychmiast wybiegła tam i zasta-ła, oprócz pani Wąsowskiej, kuzynka Ochockiego, który był bardzozachmurzony:Obie przyjaciółki ucałowały się z demonstracyjną czułością, aleOchocki, który widział nie patrząc, spostrzegł, że albo jedna z nich,albo obie mają do siebie jakąś pretensję, zresztą niewielką. Czyby o mnie?.- pomyślał.- Nie trzeba się zbytecznie anga-żować.- A, i kuzynek jest tutaj! - rzekła panna Izabela podając mu rękę- czegóż taki smutny?- Powinien być wesoły - wtrąciła pani Wąsowska - gdyż przezcałą drogę, od banku do was, umizgał się do mnie, i to z dobrymskutkiem.Na rogu Alei pozwoliłam mu odpiąć dwa guziki u ręka-wiczki i pocałować się w rękę.Gdybyś wiedziała, Belu, jak on nieumie całować.- Tak?.- zawołał Ochocki rumieniąc się powyżej czoła.Dobrze!Od tej pory nigdy nie pocałuję pani w rękę.Przysięgam.- Jeszcze dziś przed wieczorem pocałujesz mnie pan w obie - od-parła pani Wąsowska
[ Pobierz całość w formacie PDF ]