Podstrony
- Strona startowa
- Cole Allan Bunch Chris Swiaty Wilka (SCAN dal 949)
- Matthews M., Cole J., Gradecki J. MySQL and Java Developer Guide
- Cole Allan Bunch Chris Swiaty Wilka (3)
- Eden Cole Reluctant Mate 2
- Eden Cole Reluctant Mate 3
- Kresley Cole Urok CAŁOĆ
- AutoCad 2005 PL podrecznik uzytkownika
- Saavedra Miguel Cervantes Nowele przykładne (2)
- Alfred Rambaud PierÂścień cezara
- Diane D. Blair, Jay Barth Arkansas Politics and Government, Second Edition (2005)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- odbijak.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I nie zmieniaj się dla mnie.Powinieneś sięzmienić dla siebie.Wpatruje się we mnie, ale oczy ma zimne, jak zapierwszym razem.Nie ma w nich ani śladu ciepła i ażsię wzdrygam.Nie mogę znieść tej miny i tej rozmowy.Nie mam pojęcia, jakim cudem to się tak szybkopopsuło. Nie złość się proszę. Chciałam to z tobąprzegadać.Tak robią ludzie, jak są w związkach. Atakują się wzajemnie? pyta podniesionymgłosem. Bo ja się czuję przez ciebie atakowany.Niewiesz, kto do mnie pisze, więc się niepokoisz.I nagletwój niepokój robi się moim problemem!Wściekł się nie na żarty.Zaciska dłonie tak mocno, żebieleją mu kostki palców.Przełykam ślinę i zastanawiamsię, jak załagodzić sytuację.Nie znoszę kłótni, alejeszcze bardziej mnie dobija, że mnie nie zrozumiał. Nie atakuję cię zaczynam. Byłam tylko ciekawa,kto chce się z tobą skontaktować.Unosi wściekle brwi. Serio? Skoro byłaś taka ciekawa, to dlaczego niepoprosiłaś, żebym ci pokazał telefon?Jestem oszołomiona i zastanawiam się, co mogłabympowiedzieć.Wiatr zwiewa mi włosy na twarz. Bo w związku opartym na zaufaniu ludzie nie chcąoglądać swoich telefonów. A jednak ty chciałaś mój zobaczyć, co? dopytuje, az oczu sypią mu się iskry. Bo mi nie ufasz.Wyciąga telefon z kieszeni i podtyka mi pod nos.Pięćdziesiąt siedem nieprzeczytanych wiadomości. Proszę bardzo.Oglądaj. Jezu sapię. Widziałeś, ile ich jest? Wszystkie ztego samego numeru. Od kogo to? pytam niepewnie,bo boję się, że znowu się wydrze.Kręci głową. Od Jill.Powiedziałem jej, że nie będę się z niąwięcej widywał i finansował jej ćpania, ale zdaje się, żejest zdesperowana i mnie błaga. Ale nie masz co jej dać, prawda? upewniam sięostrożnie.Twierdził, że wszystko wyrzucił.Patrzy ostro. Nie okłamałem cię wypala. Skoropowiedziałem, że wyrzuciłem, to wyrzuciłem. A widziałeś się z nią od czasu tamtej rozmowy? To nienormalne, że ktoś, kto został odrzucony, jest taknamolny.Chyba, że oszalał. To wariatka?Znów kręci głową. Nie, nie wariatka.Jest zdesperowaną ćpunką, którapotrzebuje pomocy.Trzeba było już dawno temuprzestać się z nią zadawać, ale miałem wszystko w dupiei się nie przejąłem.I nie, nie widziałem się z nią.Gdy to mówi, telefon znów się rozświetla.Kolejnyesemes.Pięćdziesiąty ósmy.Wywraca oczami, a japatrzę niepewnie. Może jej odpowiedz? Nie ma sensu, ona jest w amoku.Nie myślilogicznie, nie zwróci uwagi na to, co powiem.Widziałem ją już w tym stanie.Wpada w histerię i niema z nią dyskusji.Pierdolę to.%7ładna głupia pipa niebędzie między nami bruzdzić.Podnosi rękę i wzdrygam się.Zamiera i widzę na jego twarzy rozpacz. Czy ty myślałaś, że cię uderzę? pyta, a w jegodrżącym głosie słyszę jednak wściekłość. Naprawdępomyślałaś, że mógłbym ci zrobić krzywdę?Patrzy na mnie i czeka na moją reakcję, ale ja niewiem, co powiedzieć.Chyba nie mogę go w żadensposób pocieszyć.Znów kręci głową. Chciałem się tego pozbyć.Kurwa!Wrzuca telefon do jeziora.Patrzę, jak znika wlodowatych głębinach, a potem się odwracam do Paxa. Posłuchaj& Nie rzuca zimno i podchodzi do kierownicy. Nicnie mów.Nie mogę teraz z tobą rozmawiać.Odpala silnik i rusza takim zrywem, że lecę na burtę.Aapię się jej przemarzniętymi rękami.Wpadł w furię iwiem, że nie ma po co z nim rozmawiać.Musi sięopamiętać.Mkniemy do brzegu, a po każdej fali, na której sięwybijamy, twardo opadamy na powierzchnię.Grzechoczą mi wszystkie kości.Im szybciej płyniemy, tym bardziej się robię wściekła. Dlaczego uważasz, że masz prawo być na mnie zły? przekrzykuję wiatr. Byłam ciekawa, tylko tyle.Mamprawo być ciekawa.Nie odpowiada.Przechyla tylko wajchę gazu ipędzimy jeszcze szybciej.Zgrzytam zębami. Zwolnij! domagam się. Zabijesz nas oboje!Nic nie mówi.I nie zwalnia.Zanim zdążę powiedzieć coś jeszcze, wpadamy nakolejną wielką falę.Zanim zdążę pomyśleć albo sięporuszyć, ciężko łupiemy w wodę.Tylko że nie zostaję w łodzi.Wylatuję ponadkrawędzią burty i ląduję w lodowatych, spienionychwodach jeziora Michigan.Rozdział 16PAXKurwa!Nie zdążam zareagować i Mila znika, przelatuje nadburtą i wpada do lodowatej wody.Hamuję i zawracam,wpatruję się we wzburzoną powierzchnię. Mila! wrzeszczę i rzucam się do burty. Mila!Nie ma jej.Nic nie widzę.Szara kipiel się kłębi iwiruje, a białogrzywe fale obijają się o burtę.Nie mażadnego śladu.Ja pierdolę.Bez namysłu wskakuję za nią.Zderzenie z lodowatym żywiołem pozbawia mnietchu.Miotam się.Szukam Mili i staram się powstrzymaćpłuca przed odruchowym zaczerpnięciem powietrza.Jeszcze nigdy w życiu nie czułem tak porażającego,miażdżącego kości zimna.Każda komórka mojegociała, każdy promil instynktu samozachowawczego chcąmnie zmusić do ucieczki.Ale muszę ją znalezć.Zanurzam się jeszcze głębiej i autentycznie tracęczucie w ciele.Nic już nie czuję.Macham ślepo rękami,desperacko pragnę namacać jakiś ślad.To niemożliwe.Ona nie może tu utonąć, nie w jeziorze, które tak kocha,nie przeze mnie.Zmuszam się do otwarcia oczu i ziąbatakuje delikatną tkankę gałek ocznych, ale muszępatrzeć.Chociaż woda jest zamulona, a w tym stanie niewidzę tak naprawdę nic.Miotam się wkoło, aż nagle na coś natrafiam.Aapię.Niemal pozbawione czucia palce natrafiają nacoś mięsistego.Mila
[ Pobierz całość w formacie PDF ]