Podstrony
- Strona startowa
- Maciarewicz Antoni Raport o działaniach służb specjalnych MON
- Historyczne Bitwy Kursk 1943 Antoni Karoiński
- Homa Jan Antoni Ostatni koncert
- Diabel z wiezienia dluznikow Antonia Hodgston
- Antoni Macierewicz Raport o dzialaniach WSI
- George Sand Grzech pana Antoniego
- Adobe.Photoshop.7.PL.podręcznik.uzytkownika.[osloskop.net]
- Lem Stanislaw Anake
- Kosinski Jerzy Gra (3)
- Kowalewski Wlodzimierz Bog zaplacz (SCAN dal 731)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alpha1982.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Aajewski usiadł z Kirilinem, zoolog z Samojlenką, diakon z paniami i orszakruszył. A mówiłem, że to makaki. zawołał von Koren, okrywając się peleryną i mrużąc oczy. Słyszałeś: ona nie mogłaby zajmować się owadami i robakami, bo lud cierpi.Tak sądzą oludziach naszego pokroju wszystkie makaki.To niewolnicze, obłudne plemię, od dziesięciupokoleń straszone batem i pięścią, drży, czuli się i przypochlebia tylko w obliczu przemocy,24ale wpuść makakę do jakiejkolwiek wolnej dziedziny, gdzie nikt jej nie trzyma za kark, a za-raz rozeprze się i da się poznać.Spójrz, jak czelna jest makaka na wystawach obrazów, wmuzeach, w teatrze albo wtedy, gdy rozprawia o nauce: nadyma się, staje dęba, urąga, kryty-kuje.Zawsze krytykuje to cecha niewolnictwa.Zauważ: częściej odsądza się od czci i wia-ry ludzi o wolnych zawodach aniżeli łotrów to dlatego, że społeczeństwo w trzech czwar-tych składa się z niewolników, z takich właśnie makak.Nie zdarza się, żeby niewolnik podałci rękę i szczerze podziękował za to, że pracujesz. Nie wiem, o co ci chodzi odparł Samojlenko ziewając. Bidulka w prostocie duchachciała porozmawiać z tobą o czymś mądrym, a ty zaraz wyciągasz wnioski.Gniewasz się zacoś na niego, ale co ci ona zawiniła! Przecież to zacna kobieta. E, daj spokój.Zwyczajna utrzymanka, rozpustna i wulgarna.Słuchaj, Aleksandrze Da-widyczu, jeżeli spotkasz prostą babę, która nie żyje z mężem, nic nie robi, tylko wciąż cha-cha-cha, to jej powiesz: wez się do roboty.Dlaczego więc teraz boisz się powiedzieć prawdę?Czy dlatego, że Nadieżda Fiodorowna jest utrzymanką urzędnika, a nie zwykłego marynarza? A co mam z nią zrobić? rozzłościł się Samojlenko. Zbić czy co? Nie pobłażać rozpuście.My wszyscy wyklinamy rozpustę tylko za oczy, a to przypominakiwanie palcem w bucie.Jestem zoologiem czy socjologiem, bo to właściwie wszystko jedno,ty lekarzem; społeczeństwo nam ufa; powinniśmy zwrócić jego uwagę na ogromne szkody,jakimi zagrażają i jemu, i przyszłym pokoleniom tego rodzaju damulki jak Nadieżda Iwa-nowna. Fiodorowna poprawił go Samojlenko. A co ma zrobić społeczeństwo? Społeczeństwo? To jego sprawa.Moim zdaniem, najprostszy i najpewniejszy sposób toprzymus.Manu militari należy ją wyprawić do męża, a jeżeli mąż jej nie przyjmie, to na ka-torgę lub do jakiegokolwiek zakładu poprawnego. Och! westchnął Samojlenko; chwilę milczał, potem zapytał cicho: Mówiłeś któregośdnia, że takich ludzi jak Aajewski należałoby zgładzić.Powiedz mi, gdyby.dajmy na to,państwo czy społeczeństwo powierzyło ci tę funkcję, czy.mógłbyś? Aniby mi ręka drgnęła.IXPo powrocie do domu Aajewski i Nadieżda znalezli się w swoich ciemnych, dusznych,nudnych pokojach.Oboje milczeli.Aajewski zapalił świecę, a Nadieżda nie zdejmując płaszcza i kapelusza, usiadła i spojrzałana niego smutnym, skruszonym wzrokiem.Zrozumiał, że ona czeka na wyjaśnienie; ale wyjaśniać cokolwiek byłoby rzeczą nudną,bezcelową i męczącą, a najbardziej ciążyło mu na sercu, że nie wytrzymał i odezwał się doniej po grubiańsku.Dotknąwszy kieszeni natrafił na list, który wciąż zamierzał jej przeczytać,pomyślał więc, że jeżeli pokaże go teraz, to nada jej myślom inny kierunek. Już czas wyjaśnić nasze stosunki postanowił. Pokażę jej; co ma być, to będzie.Wyjął list i podał go Nadieżdzie. Przeczytaj.To dotyczy ciebie.Po tych słowach poszedł do swojego gabinetu i położył się na kanapie bez poduszki, pociemku, nie zapalając światła.Nadieżda przeczytała list i wydało jej się, że sufit się zniżył, aściany nasunęły się wprost na nią.Nagle zrobiło się ciasno, ciemno, powiało grozą.Szybkoprzeżegnała się trzy razy i wyrzekła: Wieczne odpoczywanie.wieczne odpoczywanie.I zaczęła płakać: Wania! zawołała po chwili. Iwanie Andrieiczu!25%7ładnej odpowiedzi.Sądząc, że Aajewski wszedł do pokoju i stoi za jej krzesłem, szlochałajak dziecko i mówiła: Czemuś mi od razu nie powiedział, że on nie żyje? Nie pojechałabym na wycieczkę, nieśmiałabym się tak okropnie.Mężczyzni prawili mi trywialne komplementy.Jaki to grzech,jaki grzech! Ratuj mnie, Wania, ratuj.Straciłam rozum.Ginę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]