Podstrony
- Strona startowa
- Watt Evans Lawrence Niedoczarowany miecz (SCAN dal
- Wolfe Gene Miecz Liktora (SCAN dal 1075)
- Sapkowski Andrzej Miecz przeznaczenia
- Orson Scott Card Siodmy syn (2)
- Orson Scott Card Siodmy syn
- duncan przeznaczenie miecza
- Duncan Dave Przeznaczenie miecza (SCAN dal (2)
- Terakowska Dorota Poczwarka (2)
- eBooks.PL.AutoCad.2005. .Podrecznik.Uzytkownika
- sw faustyna kowalska dziennicze
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- black-velvet.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był szermierzem! Koniec z więzieniem i upokorzeniem!Jednak Hardduju zagrażał mu nadal, usunięcie tego osobnika stanowiło zadanie numer jeden, zanimjeszcze pomyśli o ubraniu, jedzeniu czy czymkolwiek innym.Cała nowa szermiercza wiedza jaśniała w jego umyśle czysto i wyraznie.Potrafił wypowiedziećwszystko, co było mu potrzebne, równie łatwo jak kiedyś, w poprzednim życiu, mógł wyciągnąć książkęz półki.Zgodnie ze słowami boga potrzebował tylko wyzwania.%7ładen szermierz nie może odmówićformalnemu wyzwaniu.Ale stający do pojedynku powinien mieć sekundanta - nie było to niezbędne,ale wskazane.Dlatego zanim jeszcze jego stopy rozstały się z wodą, Wallie spoglądał bacznie nagrupę zebraną na plaży.Coś około tuzina ludzi wpatrywało się w niego w osłupieniu.Ktoś powracający nieuszkodzony zSądu Ostatecznego zdarzał się raczej rzadko, a już powrót kogoś niosącego miecz musiał być zpewnością niecodzienny.Obserwatorzy nie wiedzieli, czy cieszyć się, czy uciekać.Byli to główniepodstarzali kapłani i kapłanki, ale znalazłoby się też paru uzdrawiaczy.I jeden szermierz.Wallie liczył na Trzeciego albo wyższego stopniem, ale miał do dyspozycji zwyczajnego,wychudzonego i kościstego wyrostka drugiego stopnia.Musiał się jednak nadać.Miał jasną skórę iniezwykle czerwone włosy, prawie miedziane.Wyglądał na równie zdziwionego jak reszta widzów, alegdy tamci się cofnęli, on pozostał na miejscu, co było dobrym znakiem.Wallie podszedł do niego istanął, dysząc ciężko.Dzieciak zakrztusił się patrząc na twarzoznaki Shonsu.Widziadło, które wyszło z Rzeki, mogło niemieć na sobie niczego oprócz miecza i szafiru, ale tym, co się liczyło, były twarzoznaki.Drugi dobyłmiecza.Miękkim stremowanym głosem wypowiedział pozdrowienie wobec wyższego:- Jestem Nnanji, szermierz drugiego stopnia, i mym najgłębszym i najpokorniejszym życzeniempozostaje, żeby Sama Bogini uznała za właściwe przyznać ci długie życie i szczęście oraz nakłoniła ciędo przyjęcia mych skromnych, lecz chętnie ofiarowanych usług, w każdy sposób, w jaki mogędopomóc któremuś z twych szlachetnych celów.Jego miecz był parodią broni, zwykłym kawałem żelaza, niezdolnym do powstrzymania szarżującegokrólika, ale władał nim pewnie.Wallie w odpowiedzi dobył swe cudowne ostrze.- Jestem Shonsu, szermierz siódmego stopnia i zaszczycony przyjmuję twoje łaskawe usługi.W chwili, gdy miecze zostały schowane do pochew, zaczęli się przybliżać kapłani, rozpromienieni, zrękami uniesionymi w geście przygotowującym do pozdrowień Wallie wykonał gest wyzwania dlaDrugiego.Chłopiec cofnął się i zbladł tak bardzo, jak tylko ktoś o jego kolorze skóry mógł zblednąć.Zmiertelnewyzwanie rzucone Drugiemu przez Siódmego byłoby egzekucją, nie walką.Pośpiesznie zrobił gestpoddania.Widzowie nadal uśmiechali się pogodnie, tylko szermierz mógł zrozumieć sygnały.Tak więcwyzwanie zostało rzucone i wycofane bez utraty twarzy.Najstarszy kapłan usiłował zwrócić na siebieuwagę Walliego tak, żeby rozpocząć własne pozdrowienie.Wallie zignorował go zainteresowany tylkomłodym szermierzem.- Złóż pierwszą przysięgę - powiedział.Oczy młodzika znów przebiegły po rękojeści miecza Walliego.Niechętnie dobył własnego miecza.- Ja, Nnanji, szermierz drugiego stopnia , przysięgam ci służyć i być wiernym, zachowując tylko mójhonor.W imię Bogini.Widzowie ucichli , coś było nie w porządku.Teraz Wallie uświadomił sobie, że pierwsza przysięga jest zbyt słaba jak na jego potrzeby , byłaużywana głównie po to, żeby robić wrażenie na cywilach, na przykład gdy jakiś burmistrz wynajmowałzawodowców, żeby oczyścili miasto z bandytów.Znaczyła niewiele więcej niż publiczne uznaniewyższego stopnia Walliego.Zastrzegała honor składającego przysięgę, a to mogło przecież oznaczaćwszystko.- A teraz drugą przysięgę.Ta była znacznie poważniejsza, była przysięgą wobec nauczyciela.Młody Nnanji wydawał sięjeszcze raz liczyć twarzoznaki natręta.Powoli opadł na kolana, podając w obu rękach swój miecz.Potem opuścił go ze zmartwioną miną.- Ja jestem już zaprzysiężony, władco.Oczywiście, że był i żądanie Walliego było śmiertelną obrazą dla poprzedniego mentora Nnanjiego,jakiegokolwiek by był stopnia, a to musiało doprowadzić do przelewu krwi.Ponadto dla szermierzazłożenie przysięgi innemu mentorowi oznaczało zdradę, chociaż niewielu chciałoby w tym punkciespierać się z Siódmym.Wallie usiłował spojrzeć surowo, niespokojnie świadomy, że prawdopodobnie na jego twarzy malujesię przerażający grymas.- Jaki stopień ma twój mentor?- Czwarty, władco.Wallie dobył swego miecza.W tej chwili głośny grzechot żwiru oznajmił, że kapłani i uzdrawiaczeopuszczają ich.- Nawet on nie będzie mógł cię pomścić.Przysięgaj!Chłopak znowu uniósł swój miecz, potem jednak go opuścił.Spoglądał na Walliego udręczonymioczami.Jego miecz był kawałkiem złomu, jego żółty kilt sprany do surowych nici, ale chłopak wysunąłszczękę w beznadziejnym oporze.Wallie był skonfundowany.Potrzebował tylko sekundanta w pojedynku, a tu trafił na idealistę, dlaktórego śmierć wydawała się lepsza niż utrata honoru.ZwykłyDrugi odmawiający Siódmemu? Stopień głupoty takiego uporu rozwścieczył go nagle.Ogarnął gopłomień gniewu.Usłyszał wściekły ryk.jego własne ramię poruszyło się i.Zatrzymał je w ostatniej chwili - miecz był o cal od szyi Nnanjiego.Chłopak zamknął oczy, czekającna ostrze.Walliego przeszedł dreszcz przerażenia.Co tu się zdarzyło? Był bliski - naprawdę bliski - strąceniadzieciakowi głowy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]