Podstrony
- Strona startowa
- Lynch Jennifer Sekretny dziennik Laury Palmer
- w. Faustyna Kowalska DZIENNICZEK DUCHOWY(2)
- Sw. Faustyna Kowalska DZIENNICZEK DUCHOWY(2)
- Sw. Faustyna Kowalska DZIENNICZEK DUCHOWY(1)
- Lem Stanislaw Dzienniki gwiazdowe t.2 (SCAN d
- Lem Stanislaw Dzienniki gwiazdowe t.1 (SCAN d
- Sw. Faustyna Kowalska DZIENNICZEK DUCHOWY
- Christian Apocrypha and Early Christian Literature. Transl. By James
- Szklarski Alfred 9 Tomek w grobowcach faraonow
- Tom Clancy Suma wszystkich strachow t.2
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- tohuwabohu.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mowa jest natomiast o makijażach podkreślających urodę! Dlaczego nigdy nie zwróciłam na to uwagi, przeglądając „moje” pismo? Krostki, plamki i sińce powinny być na tym etapie już dawno zlikwidowane dzięki stu rodzajom maści, toników, kremów i maseczek.A ja cały czas żyłam w nieświadomości! No, tak, szewc bez butów chodzi! Niestety, nowo zdobyta czy dopiero teraz uświadomiona wiedza zamiast mnie oświecić i uszczęśliwić, wpędziła mnie w popłoch.A stało się to z dwóch powodów:— po pierwsze, musiałabym nie jeść, nie płacić rachunków i chodzić wszędzie pieszo, żeby było mnie stać na stosowanie się do cennych rad;— po drugie, musiałabym mieć większe mieszkanie, żeby pomieścić wszystkie niezbędne produkty, które pozwoliłyby mi normalnie żyć.I nie chodzi tu tylko o makijaż i cerę.Właściwie całe moje życie wydaje się błędne:— nie mam ciuchów na każdą okazję;— nie stosuję cudownych diet, do których posiłki trzeba przygotowywać pół dnia, i to z produktów, których nazwy widzę po raz pierwszy na oczy (co innego moja ukochana — znienawidzona zupa kapuściana, która starcza mi na trzy dni);— mieszkanie mam urządzone w stylu doszczętnie profanującym feng-shui, łącznie ze ścianami w nieodpowiednim kolorze;— nie dbam wystarczająco o stopy, paznokcie, dłonie oraz łokcie, do których istnieje chyba jeszcze więcej kosmetyków niż do twarzy;— piję herbatę w nieodpowiednim kolorze;— bezwstydnie obnoszę swój cellulitis po ulicy, zamiast leżeć plackiem w gabinecie kosmetycznym zawinięta w srebrną folię jak kanapka;— włosy właściwie powinny owinąć się wokół szyi i udusić mnie za to, jak je traktuję;— nie mam ani jednego bibelotu, książki, płyty czy flakonika perfum, które są polecane przez specjalistów albo gwiazdy ekranu;— piorę majtki w nieodpowiednim proszku;— mój horoskop zwykły, chiński, celtycki oraz biorytm są niekorzystne;— no i wreszcie NIE MAM MĘŻCZYZNY!!!Czuję się tak, jakbym już nie żyła.Jak ja mam się po tych wszystkich rewelacjach pozbierać? Może naprawdę powinnam pójść do psychiatry.Nie, najpierw napiszę anonimowo, z prośbą o poradę, do kącika psychologicznego w moim tygodniku dla kobiet.Albo od razu pójdę do pani Zuzi, żeby z nią pogadać, bo ona udziela czytelniczkom lepszych rad niż ta zarozumiała psycholog, która wpada do nas na chałturę.16.00.Z depresyjnego otępienia wyrywa mnie dźwięk telefonu.Mama!— No i co, słoneczko? Podoba ci się ten zielony sweterek z wrześniowego „Twojego Stylu”? Prawda, że śliczny? — świergocze.Jak ona dała sobie radę po lekturze tego wszystkiego? A może od lat — tylko ja o tym nic nie wiem — przestrzega tych wszystkich zaleceń? Chyba powinnam udać się na terapię dla Anonimowych Kobiet Nieprzystosowanych do Nowoczesnego Społeczeństwa.— Halo, słoneczko! Dlaczego się nie odzywasz?!— Mamo, nie mam kremu przeciw zmarszczkom, żelu na rozstępy ani odpowiednio wyprofilowanego fotela.Nie zrobiłam w tym tygodniu peelingu ani płukanki.Pójdę do piekła! — Wybucham płaczem, wyliczając wszystkie braki i niedociągnięcia mojego życia.Tym razem mama się nie odzywa.— Posłuchaj — mówię głosem zdesperowanej osoby, która chce skoczyć z trzynastego piętra.— Nie jestem bizneswoman, mam za duży telefon komórkowy, złe oświetlenie w łazience i nie mam faceta — wyliczam dalej, chlipiąc.— A, więc o to chodzi! — odkrywa Amerykę.— Kochanie, nadeszły trudne czasy dla kobiet.Musisz wziąć sprawy w swoje ręce! — Oto jej bojowa pointa.— Co masz na myśli? — pytam ostrożnie, wycierając nos.— Zrób listę wszystkich mężczyzn godnych zainteresowania, wpisz obok ich wady i zalety, no i startuj do tego, który wypadnie najlepiej!— Wszystkich trzech? W tym jeden zajęty przez koleżankę?!Cisza.A swoją drogą, moja mama i takie słownictwo: „startuj”, „na kogo wypadnie!”— Wiesz, Brygido, nigdy ci tego nie mówiłam, ale do twojego ojca też musiałam zabrać się sama.Przez jego chorobliwą nieśmiałość miałybyście z Magdą zupełnie innego tatusia.Na szczęście wkroczyłam w to zdecydowanie i.— Czy to znaczy, że ta cała historia, jak ratował cię, kiedy topiłaś się na Mazurach.—.oczywiście jest bzdurą! Zawsze świetnie pływałam.Ojciec większość tamtych wakacji spędził na pomoście albo za drzewem, podglądając mnie pływającą jak ryba w jeziorze.Kiedy wychodziłam z wody, on pędził z powrotem do pensjonatu.Pewnego dnia miałam już tego dosyć i zaczęłam wrzeszczeć, że złapał mnie kurcz.On wskoczył do wody na ratunek, a ja zapytałam niewinnie: „Popływamy?”— Aha! Mhm.Dzięki, mamo, za radę.— Pamiętaj, Brygida: lista, kandydat i do ataku!— Lista, kandydat i do ataku! — powtórzyłam.Moja mama zdecydowanie powinna zapisać się do jakiejś partii.Przy najbliższej okazji zrobię listę kandydatów na mężczyznę mojego życia.4 października, czwartek7.00.Obudziłam się sama
[ Pobierz całość w formacie PDF ]