Podstrony
- Strona startowa
- Dziennik Trojkowej Bridget Jones czyli Brygidy Janoskiej red H Gizy
- Dziennik Trojkowej Bridget Jone red H Gizy
- w. Faustyna Kowalska DZIENNICZEK DUCHOWY(2)
- Sw. Faustyna Kowalska DZIENNICZEK DUCHOWY(2)
- Sw. Faustyna Kowalska DZIENNICZEK DUCHOWY(1)
- Lem Stanislaw Dzienniki gwiazdowe t.2 (SCAN d
- Spellman Cathy Cash Malowane wiatrem 01
- Chmielewska Joanna Wszelki wypadek scr
- Brown Dan Kod Leonarda da Vinci (4)
- Davis Lindsey Falkon 1 Srebrne Âświnki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ines.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powiedziałam, gdzie mają mnie wysadzić.Na krótko przed tym miejscem skończyłam piwo i zaczęłam nerwowo zeskubywać etykietkę z butelki.Uświadomiłam sobie, że nie zatrzymamy się.Powiedziałam kierowcy, że zaraz miniemy moje miejsce, a on na to, że powinnam być mądrzejsza i nie jeździć autostopem późną nocą z ciałem takim jak moje, wlanym w dżinsy i koszulkę w ten sposób.Przysięgam, pamiętniczku, że nie byłam „wlana” w swoje ubranie.Moim jedynym błędem było opuszczenie ścieżki leśnej i wyjście samej na szosę.Był to duży błąd, ale.nie myślałam.Przejechaliśmy przez Twin Peaks, do podupadłego moteliku, o którym nie powiedziałabym nawet, że ma właściciela i jest otwarty, w takim był opłakanym stanie.Ale, nie muszę dodawać, ci faceci mieli już dwa pokoje i w zasadzie zanieśli mnie do pierwszego.Zauważyłam numer - 207.W wypadku, gdybym mogła wzywać pomocy, wiedziałam, gdzie jestem.Nie byłam jednak pewna, czy wyjdę stąd w całości.Wszyscy czterej zaczęli się nagle niesamowicie awanturować.Wrzeszczeli co tchu w piersiach, wykrzykując wulgarne słowa.Przez chwilę myślałam, że gdybym tylko mogła wstać niezauważona, mogłabym wywinąć się tym pijanym gnojom.Byłam maksymalnie ostrożna, ale w chwili, gdy spróbowałam się podnieść, trzech spośród czterech facetów było przy mnie.„Dokąd to, dziecino?”„Słuchaj, dlaczego nie pójdziemy razem do pokoju obok i nie potańczymy trochę na osobności?” Ten był najohydniejszy z nich wszystkich.Wiedziałam, że jeśli nie zrobię wkrótce czegoś, jakiegoś manewru na swoją korzyść, zaczną używać przemocy i najprawdopodobniej zgwałcą mnie.Zdałam sobie sprawę, że mogę nigdy nie wyjść stąd żywa.Byłam przerażona.Wymusiłam uśmiech.„Słuchajcie.wszyscy”.Jeden z facetów spojrzał na mnie, jak gdybym postradała zmysły, pozwalając sobie na tyle.Był jednak zainteresowany tym, co powiem, bo skłonił wszystkich do zamknięcia się i zebrania wokół krzesła, na którym siedziałam.Wydusiłam z siebie jeszcze jeden fałszywy uśmiech i kontynuowałam.„Słuchajcie, jeśli chcecie wszyscy zabawić się dzisiejszej nocy.a wiecie, co mam na myśli.zróbmy to tak jak trzeba, O.K.?”Jeden z facetów, cały w tatuażach, podszedł do krzesła i zaczął je kopać jak cholera.Pięć czy sześć razy.Usiłowałam nie wyglądać na umartwioną, jaką byłam w rzeczywistości.Pochylił się, z tłustymi włosami opadającymi mu na twarz i śmietnikowym oddechem.„Pilnuj lepiej swego dzioba, mała autostopowiczko, bo tam, skąd ja pochodzę, dziura taka jak ty nigdy nie śmiałaby powiedzieć mężczyźnie, że nie bije na głowę wszystkich innych”.„Wcale nie miałam na myśli, że nie macie doświadczenia.Patrząc tylko na wasze ruchy widzę, że je macie”.Boże, byli wszyscy tacy okropni.Język pląta) mi się w ustach, zdenerwowany i kłamliwy.Jakaż byłam głupia!Inny z facetów, najmłodszy, jedyny w jakikolwiek sposób przejmujący się mną, zasugerował, żeby wysłuchać co mam do powiedzenia.Podsunęłam się z powrotem do pozycji wyprostowanej na krześle i przyjrzałam się im wszystkim uważnie.Pomyślałam sobie - po prostu zaryzykuj.Albo zadziała, albo zgwałcą cię i zabiją.Nie możesz pozwolić, żeby odbierano ci życie w ten sposób.Improwizuj w miarę rozwoju akcji, Laura.„O.K., nie mam nic przeciwko piciu, narkotykom, czy seksowi - wszystko z wyczuciem.Nie jestem przeciwna odrobinie per-wersji, odgrywaniu matki czy małej dziewczynki.zwłaszcza małej dziewczynki, ani też nie mam nic przeciwko pokazowi solo dla wszystkich”.Odbijało im się, a głowy przytakiwały.Ośmioro wielkich oczu, rozwierających się coraz szerzej.„Myślę, że mój show spodoba się wam wszystkim bardzo.Wymyślę nawet dla was parę nowych rzeczy, nowych akcentów.A jeśli przyjdzie wam coś do głowy, coś, co chcielibyście, żebym odegrała, podejdźcie i powiedzcie mi na ucho.Odstawię różne gry.Jeden warunek: wyjdę stąd tak, jak weszłam i podwieziecie mnie z powrotem do miasta.Żadnej przemocy”.Jeden z facetów doszedł do wniosku, że uraża to zbytnio jego samczą dumę i powiedział „Strzelę cię prosto w łeb, jeśli mnie zaświerzbi ręka, ty kurwo”.Pozbierałam się na tyle, żeby pochylić się w jego stronę i przybrać minę pełną wiary w siebie.„Jeśli zaświerzbi cię ręka, żeby mnie strzelić, jak mówisz, prosto w łeb, to znaczy, że nie spisałam się.” Przełknęłam głośno ślinę.„Możesz mnie nazywać kurwą i w ogóle, ale spróbujmy pogodzić się i posuwać naprzód.O.K.?”Po tym jak zgodzili się na mój show, zajęło mi następne czterdzieści minut osadzenie ich i ukrócenie wycia.W końcu dosypałam każdemu Valium do piwa i powiedziałam, że mają siedzieć na kanapie, pić, a ja zaczynam.Nigdy w życiu, nigdy, nie byłam tak przerażona.Nic to koszmary, zderzenia o mały włos z samochodami pędzącymi po mokrej szosie, nawet BOB - po prostu tu było czterech na jedną.A każdy z nich był na tyle wielki, że mógł zjeść całe moje ciało jak przegryzkę przed lunchem.Siedzieli wszyscy na kanapie, z wyjątkiem jednego, któremu kazałam pilnować drzwi, żeby nikt nie podejrzewał, że planuję ucieczkę.Postawiłam krzesło na środku pokoju.Drewniane, z małym, wysokim oparciem.niemal zbyt doskonałe.Przeszłam się parę kroków po pokoju i zgasiłam światła.Zaczęłam się powoli rozbierać, zapamiętując za każdym razem, kiedy coś zdejmowałam, miejsce, gdzie to rzucam, tak żeby (na wypadek, gdyby ich ścięło, tak jak planowałam) móc szybko się ubrać i zwiewać.Zaczęłam mówić do siebie.Wyobraziłam sobie, że jestem tak nabuzowana, że mogę się zrelaksować.Bałam się cholernie, że ktoś poderwie się i powie „Należysz do przeszłości, dziecino”, ale nikt tego nie zrobił.Zaczęłam powoli numer „małej dziewczynki zagubionej w lesie”.ulubiony Lea i Jacquesa, bo pozwalający bardzo szybko na odgrywanie „mamy”.Modliłam się, żeby utrzymać ich zaciekawienie tak długo, aż powieki zaczną im opadać.Podeszłam do mężczyzny przy drzwiach, prawdopodobnie najpodlejszego, wzięłam jego dłoń, zaskakująco rozluźnioną, położyłam ją na piersiach i przemawiałam do niego łagodnie.Dotykał mnie przez dobre piętnaście minut, naprawdę wciągając się w rozmowę ze mną.Czułam, że poddaje się, tak jak Jacques.Jeden z pozostałych poczuł swoje ego i powiedział „Hej, a tutaj?”„Nie martwcie się, chłopcy, ja się nie męczę.Nigdy się nie znudzę, zresztą nie można by zapomnieć, kto jest w tym pokoju”.Musiałam utrzymywać ich wszystkich w zadowoleniu.Obróciłam krzesło i poprosiłam mężczyznę stojącego przy mnie, żeby uklęknął.Powiedziałam to łagodnie, tak żeby nie wyglądało to na groźbę, i zaczęłam tańczyć.Obeszłam cały pokój.zwracając uwagę na każdego z nich.podziwiając ich, wszystko w nich.kłamiąc.(Żaden nie tracił przytomności!).Wreszcie wróciłam do krzesła.Następnie zaczęła się najbardziej pikantna część całości.bardzo awanturniczy, sprośny numer „siad i obrót”, w czasie którego wszyscy pochylili się do przodu i przyglądali z bliska mojej grze.Kontynuowałam ją i powtarzałam.wydłużyłam ją.Zrobiłam wszystko, co przychodziło mi do głowy, żeby ich fizycznie i emocjonalnie odurzyć.Wszyscy wyglądali na zmęczonych, ale ciągle udawało im się bić brawo i gwizdać.Krótko mówiąc, trwało to aż do chwili, kiedy trzech spośród czterech kolesiów padło i zostałam z jednym - dużym, okrągłym facetem, z trzydniowym zarostem i zapadniętymi oczami.Powiedział mi, że go zahipnotyzowałam.Zapytał, czy chcę iść do drugiego pokoju.Powiedział, że ma klucz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]