Podstrony
- Strona startowa
- Roberts Nora Marzenia 02 Odnalezione marzenia
- Roberts Nora Marzenia 03 Spełnione marzenia
- Roberts Nora Marzenia 01 Smiale marzenia
- Neumann Robert The Internet Of Products. An Approach To Establishing Total Transparency In Electronic Markets
- Historyczne Bitwy 130 Robert KÅ‚osowicz Inczhon Seul 1950 (2005)
- Zen and the Heart of Psychotherapy by Robert Rosenbaum PhD 1st Edn
- Zelazny Roger & Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia (S
- QoS in Integrated 3G Networks Robert Lloyd Evans (2)
- John Grisham Wspolnik
- Dawkins Richard Bóg urojony
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- patryk-enha.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiek też się zgadzał,ponieważ Bonforte wydawał się starcem.Nie mam pojęcia, o ile się postarzał.Był bardzo chudy i zupełnie posiwiał.Natychmiast odnotowałem sobie w myśli, że w czasie zbliżających się wakacjiw przestrzeni muszę ich wszystkich przygotować do ponownej zamiany.Capekz pewnością potrafi go trochę podtuczyć, a jeśli nie, jest wiele sposobów, żebyszczupłego człowieka uczynić nieco grubszym, nie uciekając się do wypychaniaodzieży.Włosy ufarbuję mu osobiście.Spóznione podanie do wiadomości pu-blicznej informacji o udarze ukryje wszelkie inne rozbieżności.W końcu rzeczy-wiście zmienił się bardzo w ciągu tych kilku tygodni.Należało tylko dopilnować,aby nie połączono tego faktu z moją osobą.Te praktyczne szczegóły układały się same gdzieś w zakątku mózgu, a wemnie wzbierało teraz głębokie wzruszenie.Był chory, ale emanowała z niego siła,zarówno duchowa, jak i cielesna.Czułem ten sam gorący, niemal święty wstrząs,co w dniu, gdy stanąłem przed ogromnym pomnikiem Abrahama Lincolna.Kiedytak patrzyłem na niego, leżącego z szalem okrywającym nogi i bezwładną lewąstroną ciała, przypominał mi jeszcze inną statuę: Zranionego Lwa z Lucerny.Miałw sobie tę samą siłę i godność, nawet w chwili słabości. Gwardia umiera, ale sięnie poddaje.Gdy wszedłem, podniósł wzrok i obdarzył mnie ciepłym, pobłażliwym i przy-jaznym uśmiechem, który nauczyłem się naśladować.Zdrową ręką uczynił gest,abym się zbliżył.Odpowiedziałem mu identycznym uśmiechem i podszedłem.Uścisnął mi dłoń z zaskakującą siłą i rzekł ciepło: Nareszcie mogę pana po-znać.Mówił nieco niewyraznie, choć nie widziałem nieruchomej części jego twarzy. Czuję się zaszczycony i szczęśliwy, że mogę pana poznać, sir. Musiałemsię pilnować, żeby nie naśladować tej niewyraznej mowy paralityka.Zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu i uśmiechnął się szeroko. Coś mi się wydaje, że już mnie pan poznał.Spojrzałem po sobie. Starałem się, sir. Starałem się? Udało się panu.Bardzo dziwnie jest patrzeć na siebie z boku.125Z nagłą i bolesną falą współczucia zrozumiałem, że emocjonalnie Bonfortenie zdaje sobie sprawy z własnego wyglądu.Uważa mój obecny wygląd za swój,a wszelkie zmiany przypisuje jedynie chorobie, uważa za tymczasowe i niewarteodnotowania. Może pan się trochę poruszać po pokoju, sir? Chciałbym obejrzeć pana.nas.Choć raz chcę spojrzeć na siebie oczami publiczności.Wyprostowałem się zatem, przeszedłem po pokoju, powiedziałem coś do Pen-ny.Biedulka patrzyła to na mnie, to na niego, i miała coraz bardziej oszołomionywyraz twarzy.Wziąłem kartkę papieru, podrapałem się po szyi i potarłem po pod-bródku, wyjąłem buławę spod ramienia i zacząłem się nią bawić.Obserwował mnie z zachwytem.Na bis stanąłem pośrodku dywanu i wygło-siłem jedną z jego najlepszych mów, nie starając się powtarzać jej słowo w słowo,lecz interpretując, pozwalając, by grzmiała i toczyła się, tak jak on by to uczynił.i zakończyłem dokładnie tak, jak zrobił to on: Niewolnika nie można uwolnić,jeśli nie uczyni tego sam.Nie można też wziąć w niewolę człowieka wolnego.Wszystko, co możecie mu zrobić, to zabić go!Przez chwilę trwała cudowna, pełna zachwytu cisza, po której nastąpiła deli-katna fala oklasków.Sam Bonforte walił w kanapę zdrową dłonią, krzycząc Bra-wo!.Był to jedyny aplauz, jaki otrzymałem w tej roli.Wystarczył mi.Potem poprosił, żebym przystawił sobie krzesło i posiedział z nim.Zauważy-łem, że spogląda na buławę, więc mu ją podałem. Jest zabezpieczona, sir. Wiem, jak jej używać. Przyjrzał się buławie uważnie, po czym zwró-cił mi ją bez słowa.Myślałem, że być może zechce ją zatrzymać, ale skoro tegonie zrobił, odwróciłem się w stronę Daka i przekazałem mu ten przedmiot
[ Pobierz całość w formacie PDF ]