Podstrony
- Strona startowa
- Christian Apocrypha and Early Christian Literature. Transl. By James
- James L. Larson Reforming the North; The Kingdoms and Churches of Scandinavia, 1520 1545 (2010)
- James Wallance Bill Gates i jego imperium Micr
- Bahdaj Adam Trzecia granica (SCAN dal 803)
- Forsyth Frederick Negocjator (SCAN dal 809)
- Noon Jeff Pylki
- wstep (7)
- Stephen King Zielona Mila (3)
- Wylie Jonathan SÅ‚udzy Arki Tom 1 Pierwszy Nazwany
- Makuszynski Kornel Awantury arabskie (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alpha1982.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- BÄ™dziemy musieli uszczelnić drzwi - oznajmiÅ‚.- Co takiego? - spytaÅ‚ z niedowierzaniem Larkin.- Bezwarunkowo.Jak tylko zacznie siÄ™ gotować, może siÄ™ zrobić draka.Wystarczy, żeby ludzie poczuli zapach, a wtedy.sami rozumiecie.Rozerwaliby nas na strzÄ™py.MyÅ›laÅ‚em nad tym i wygłówkowaÅ‚em, że wiÄ™zienie to jedyne miejsce, gdzie nikt nam nie przeszkodzi w gotowaÂniu.Zapach wyleci przez okno.JeÅ›li, ma siÄ™ rozumieć, dobrze uszczelnimy drzwi.W każdym razie gdzie indziej na pewno nie można by byÅ‚o tego zrobić.- Larkin miaÅ‚ racjÄ™.Jest pan genialny - oÅ›wiadczyÅ‚ z powagÄ… Mac.- Ja nawet bym o tym nie pomyÅ›laÅ‚.SÅ‚owo dajÄ™, od tej chwili Amerykanów zaliczam do moich przyjaciół! - dodaÅ‚ ze Å›miechem.- DziÄ™kujÄ™, Mac.A teraz bierzmy siÄ™ do roboty.GoÅ›cie Króla wziÄ™li kawaÅ‚ki koca, powpychali je w szpary wokół drzwi i zasÅ‚onili okratowanego judasza.Kiedy skoÅ„czyli, Król obejrzaÅ‚ dzieÅ‚o.- W porzÄ…dku - orzekÅ‚.- No, a co z oknem?Spojrzeli na maÅ‚y, okratowany otwór pod sufitem.- Zostawmy je tak, jak jest, aż jedzenie siÄ™ zagotuje.Wtedy je zakryjemy i postaramy siÄ™ wytrzymać, ile siÄ™ da.Potem możemy je na chwilÄ™ odsÅ‚onić - powiedziaÅ‚ Król i rozejrzaÅ‚ siÄ™ po zgromadzonych.- Chyba nie zaszkodzi wypuÅ›cić raz na jakiÅ› czas trochÄ™ zapachu.CoÅ› jak indiaÅ„ski sygnaÅ‚ dymny.- Jest wiatr?- Å»ebym to ja wiedziaÅ‚.Czy ktoÅ› zwróciÅ‚ na to uwagÄ™?- Podsadź mnie, Peter - powiedziaÅ‚ Mac.Mac, jako najniższy, mógÅ‚ stanąć Marlowe’owi na ramionach.WyjrzaÅ‚ przez kratÄ™, poÅ›liniÅ‚ palec i wystawiÅ‚ go na zewnÄ…trz.- PoÅ›piesz siÄ™, Mac, jak Boga kocham, nie myÅ›l, że z ciebie takie piórko! - krzyczaÅ‚ z doÅ‚u Marlowe.- MuszÄ™ przecież sprawdzić, skÄ…d wieje, bezczelny mÅ‚okosie!Mac znowu poÅ›liniÅ‚ palec i wystawiÅ‚ go za okno.MiaÅ‚ przy tym tak skupionÄ… minÄ™ i wyglÄ…daÅ‚ do tego stopnia komicznie, że Marlowe wybuchnÄ…Å‚ Å›miechem.A kiedy zawtórowaÅ‚ mu Larkin, obaj tak skrÄ™cali siÄ™ ze Å›miechu, że Mac spadÅ‚ z wysokoÅ›ci prawie dwóch metrów, otarÅ‚ sobie nogÄ™ o betonowe podÅ‚oże i zaczÄ…Å‚ kląć na czym Å›wiat stoi.- No popatrz, tylko popatrz, co sobie przez ciebie zroÂbiÅ‚em.A niech ciÄ™ szlag - wykrztusiÅ‚.ByÅ‚o to tylko maÅ‚e zadrapanie, ale pociekÅ‚a z niego strużka krwi.- Cholera jasna, o maÅ‚y wÅ‚os nie zdarÅ‚em sobie skóry z caÅ‚ej nogi.- Popatrz no, Peter, Macowi pÅ‚ynie w żyÅ‚ach prawÂdziwa krew - wystÄ™kaÅ‚ Larkin trzymajÄ…c siÄ™ za brzuch.- A ja zawsze myÅ›laÅ‚em, że mleczko kauczukowe!- A idźcie do diabÅ‚a, sukinsyny, ‘mahlul - powiedziaÅ‚ rozdrażniony Mac, aż nagle też zdjÄ…Å‚ go pusty Å›miech, wstaÅ‚, chwyciÅ‚ Marlowe’a i Larkina za rÄ™ce i zaczÄ…Å‚ Å›pieÂwać: - Dalej wszyscy wkoÅ‚o, kręćmy siÄ™ wesoÅ‚o.Marlowe pochwyciÅ‚ rÄ™kÄ™ Brougha, Brough Texa i koÂrowód rozÅ›piewanych i zanoszÄ…cych siÄ™ histerycznym Å›miechem mężczyzn obtaÅ„czyÅ‚ garnek i siedzÄ…cego przy nim po turecku Króla.Mac zatrzymaÅ‚ korowód.- Witaj, Cezarze! - zawoÅ‚aÅ‚.- MajÄ…cy jeść pozdrawiajÄ… ciebie.Wszyscy jak jeden mąż zasalutowali po rzymsku KróÂlowi i zwalili siÄ™ na podÅ‚ogÄ™, jeden na drugiego.- PrzygniotÅ‚eÅ› mi rÄ™kÄ™, Peter!- WsadziÅ‚eÅ› mi nogÄ™ w jaja! - krzyknÄ…Å‚ Larkin na Brougha.- Przepraszam, Grant.O Jezu! Dawno tak siÄ™ nie uÅ›miaÅ‚em.- SÅ‚uchaj, Radża, chyba wszyscy powinniÅ›my zamieÂszać w garnku na szczęście - zaproponowaÅ‚ Marlowe.- No, to chodź, zamieszaj - odparÅ‚ Król.Serce w nim rosÅ‚o, kiedy widziaÅ‚, jak siÄ™ cieszÄ….Ustawili siÄ™ uroczyÅ›cie w kolejce i pierwszy zamieszaÅ‚ gorÄ…cÄ… już potrawÄ™ Marlowe.Mac wziÄ…Å‚ od niego Å‚yżkÄ™ i mieszajÄ…c obdarzyÅ‚ garnek sproÅ›nym bÅ‚ogosÅ‚awieÅ„stÂwem.Å»eby nie być gorszym, Larkin zaczÄ…Å‚ mieszać ze sÅ‚owami:- Wrzyj, wrzyj, kotle, wrzyj i buchaj.- CzyÅ› ty oszalaÅ‚? Cytujesz Makbeta?! - przerwaÅ‚ mu Brough.- A czemu nie?- To przynosi pecha.Tak samo jak gwizdanie w gardeÂrobie teatru.- NaprawdÄ™?- Każdy gÅ‚upi to wie!- Niech mnie diabli! Nigdy o tym nie sÅ‚yszaÅ‚em - powiedziaÅ‚ Larkin, marszczÄ…c brwi.- A zresztÄ…, pomyliÅ‚eÅ› siÄ™ - rzekÅ‚ Brough.- To leci: Dalej! żwawo! hopsa! hej! Buchaj, ogniu! kotle, wrzej!- Co mi tu bÄ™dziesz mówiÅ‚, Jankesie! Już ja znam Szekspira!- Załóżmy siÄ™ o jutrzejszÄ… porcjÄ™ ryżu.- Pilnuj siÄ™, Larkin - ostrzegÅ‚ podejrzliwie Mac, znajÄ…c skÅ‚onność Larkina do hazardu.- Nie wolno siÄ™ tak lekÂkomyÅ›lnie zakÅ‚adać.- Ależ ja mam racjÄ™, Mac - powiedziaÅ‚ Larkin, któÂremu wcale nie podobaÅ‚ siÄ™ pewny siebie wyraz twarzy Amerykanina.- SkÄ…d jesteÅ› taki pewien, że wiesz to lepiej ode mnie?- ZakÅ‚ad stoi? - spytaÅ‚ Brough.Larkin zastanawiaÅ‚ siÄ™ przez chwilÄ™.LubiÅ‚ siÄ™ zakÅ‚adać, ale jutrzejsza porcja ryżu byÅ‚a zbyt wysokÄ… stawkÄ….- Nie.MogÄ™ grać o ryż w karty, ale na Szekspira go nie postawiÄ™, żeby nie wiem co.- Szkoda - rzekÅ‚ Brough.- PrzydaÅ‚aby mi siÄ™ dodatÂkowa porcja.To byÅ‚ akt czwarty, scena pierwsza, wiersz dziesiÄ…ty.- A skÄ…d ty to tak dokÅ‚adnie wiesz?- Nie masz siÄ™ czemu dziwić - odparÅ‚ Brough.- StuÂdiowaÅ‚em dziennikarstwo i dramatopisarstwo.Kiedy stÄ…d wyjdÄ™, zostanÄ™ pisarzem.Mac pochyliÅ‚ siÄ™ nad garnkiem i zajrzaÅ‚ do Å›rodka.- ZazdroszczÄ™ ci, chÅ‚opie - powiedziaÅ‚.- Praca pisarza może siÄ™ okazać najważniejsza ze wszystkich.Pod warunkiem, że jest coÅ› warta.- Bzdury pleciesz, Mac - rzekÅ‚ Marlowe.- SÄ… przecież tysiÄ…ce innych, ważniejszych zajęć.- To tylko Å›wiadczy o tym, jak maÅ‚o wiesz o Å›wiecie.- O wiele ważniejszy jest biznes - wtrÄ…ciÅ‚ Król.- Bez tego Å›wiat stanÄ…Å‚by w miejscu, a bez pieniÄ™dzy i stabilnej gospodarki nie miaÅ‚by kto kupować książek.- Wypchaj siÄ™ ze swoim biznesem i gospodarkÄ… - rzekÅ‚ Brough.- To sÄ… rzeczy materialne.Mac ma racjÄ™.Jest wÅ‚aÅ›nie tak, jak powiedziaÅ‚.- Mac, dlaczego pisarstwo jest takie ważne? - spytaÅ‚ Marlowe.- No cóż, chÅ‚opcze, po pierwsze, jest to coÅ›, czym zawsze chciaÅ‚em siÄ™ zająć, ale mi nie wyszÅ‚o.PróbowaÅ‚em wiele razy, ale nigdy nie udaÅ‚o mi siÄ™ niczego doprowadzić do koÅ„ca.ZakoÅ„czyć coÅ› - to jest wÅ‚aÅ›nie najtrudniejsze.Ale najważniejsze wydaje mi siÄ™ to, że pisarze sÄ… jedynymi ludźmi, którzy mogÄ… zrobić coÅ› z tym Å›wiatem.BiznesÂmen nie zrobi nic.- Bzdura - przerwaÅ‚ mu Król.- A Rockefeller! A MorÂgan, Ford, a du Pont i caÅ‚a reszta? To oni finansujÄ… instytuty naukowe, biblioteki, szpitale i galerie sztuki.Gdyby nie ich forsa.- Tak, ale doszli do swoich pieniÄ™dzy cudzym kosztem -zareplikowaÅ‚ szorstko Brough.- Mogliby zwrócić część tych krociowych zysków ludziom, którzy je wypracowali.Te pijawki.- Zdaje siÄ™, że jesteÅ› demokratÄ…? - spytaÅ‚ zaperzony Król.- Å»ebyÅ› wiedziaÅ‚, że jestem.Weź na przykÅ‚ad Roosevelta.Spójrz, co on robi dla kraju.PostawiÅ‚ go na nogi, podczas gdy ci cholerni republikanie.- To bzdura, sam dobrze o tym wiesz.Republikanie nie mieli z tym nic wspólnego.To byÅ‚ cykl ekonomiczny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]