Podstrony
- Strona startowa
- Roberts Nora Marzenia 02 Odnalezione marzenia
- Roberts Nora Marzenia 03 Spełnione marzenia
- Roberts Nora Marzenia 01 Smiale marzenia
- Neumann Robert The Internet Of Products. An Approach To Establishing Total Transparency In Electronic Markets
- Historyczne Bitwy 130 Robert KÅ‚osowicz Inczhon Seul 1950 (2005)
- Zen and the Heart of Psychotherapy by Robert Rosenbaum PhD 1st Edn
- Zelazny Roger & Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia (S
- QoS in Integrated 3G Networks Robert Lloyd Evans (2)
- Robert Ludlum Krucjata Bourne'a (2)
- Cisco Press CCDA Study Guide
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- dudi.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niezdarnie przestąpił z nogi na nogę i spojrzał w kierunku przyjaciół.Stali tak bli-sko.Mat mówił coś, gestykulując w podnieceniu. Zatańczysz ze mną jutro?To wcale nie było to, co chciał powiedzieć.Chciał oczywiście z nią zatańczyć, leczjednocześnie niczego tak nie pragnął, jak uniknięcia tego nieprzyjemnego stanu w jakipopadał, gdy był blisko niej.Stanu, w którym się właśnie znajdował.Kąciki ust Egwene uniosły się w lekkim uśmiechu. Po południu powiedziała. Rano będę zajęta.Nagle dobiegł ich okrzyk Perrina. Bard!Egwene odwróciła się, ale Rand położył jej rękę na ramieniu.47 Zajęta? Czym?Pomimo chłodu odrzuciła kaptur płaszcza.Kiedy ją ostatnio widział, jej włosy spły-wały ciemnymi falami, przewiązane tylko przepaską, powstrzymującą je przed zsuwa-niem się na twarz; teraz starannie zapleciony długi warkocz zwisał przerzucony przezramię.Patrzył na warkocz, jakby to była żmija.Potem rzucił ukradkowe spojrzenie na Wio-senny Słup, stojący samotnie pośrodku Aąki, gotowy do jutrzejszej ceremonii.Rankiemniezamężne kobiety będą wokół niego tańczyć.Westchnął ciężko.Jakoś nigdy nie przy-szło mu do głowy, że w tym samym czasie osiągną wiek stosowny do małżeństwa. Tylko dlatego, że ktoś jest wystarczająco dorosły na to, by wyjść za mąż wy-mamrotał nie znaczy jeszcze, że musi to robić.Nie od razu. Oczywiście, że nie.Nie musi robić tego nigdy, jeśli już o to chodzi.Rand zamrugał. Nigdy? Wiedzące prawie nigdy nie wychodzą za mąż.Jestem uczennicą Nynaeve, wieszprzecież.Mówi, że mam talent, że jestem w stanie nauczyć się słuchać wiatru.A zgod-nie z tym, co mi powiedziała, nie wszystkie Wiedzące to potrafią, nawet jeśli utrzymu-ją, że jest inaczej. Wiedząca aż zagwizdał.Nie dostrzegł jednak groznego błysku w jej oku. Ny-naeve będzie Wiedzącą w wiosce przez co najmniej najbliższe pięćdziesiąt lat.Masz za-miar spędzić resztę swego życia jako jej uczennica? Są inne wioski odpowiedziała gwałtownie. Nynaeve mówi, że ludzie z wio-sek na północ od Taren zawsze wybierają sobie obcą na Wiedzącą.To ma powodować,że nie będzie wyróżniać nikogo spośród mieszkańców.Jego rozbawienie zniknęło równie szybko, jak się pojawiło. Poza Dwoma Rzekami? Nigdy cię już nie zobaczę. A nie podobałoby ci się to? Nigdy nie dałeś w żaden sposób do zrozumienia, żemam dla ciebie jakiekolwiek znaczenie. Nikt nie opuszcza Dwu Rzek ciągnął dalej. Może tylko ludzie z Taren Ferry,ale oni i tak są w jakiś sposób obcy.Trudno ich uważać w ogóle za ludzi stąd.Egwene gniewnie westchnęła. Cóż, być może ja też jestem obca.Może chciałabym zobaczyć, któreś z tych miejsc,o których słyszałam w opowieściach.Czy pomyślałeś kiedyś o tym? Oczywiście, że tak.Ja też mam przecież marzenia, ale nigdy nie mylę ich z rzeczy-wistością. A ja tak? powiedziała gniewnie, gwałtownie odwracając głowę. Nie to miałem na myśli.Mówiłem o sobie.Egwene?48Owinęła szczelnie płaszcz, jakby stawiając ścianę między nimi, potem przeszła sztyw-no kilka kroków.W zmartwieniu potarł czoło.Jak to wyjaśnić? Nie pierwszy raz wyczy-tała z jego słów znaczenia, których jego zdaniem wcale w nich nie było.W jej obecnymnastroju każda niezręczność z jego strony pogorszyłaby sprawę, a był całkowicie pew-ny, że wszystko co by zrobił, byłoby niezręczne.Mat i Perrin wrócili.Egwene zignorowała ich.Wahając się, patrzyli na nią przez mo-ment, potem podeszli bliżej do Randa. Moiraine również dała Perrinowi monetę powiedział Mat. Taką samą jaknam.Przerwał na chwilę i dodał: On widział jezdzca. Gdzie? dopytywał się Rand. Kiedy? Czy widział go ktoś jeszcze? Czy powie-działeś komuś?Perrin podniósł szerokie ręce w uspokajającym geście. Po kolei.Widziałem go na skraju wioski, jak obserwował kuznię, wczoraj wieczo-rem.Tak, na jego widok przeszyły mnie dreszcze.Powiedziałem panu Luhhanowi, alekiedy wyszedł sprawdzić, nikogo już nie było.Stwierdził, że musiałem widzieć cienie.Lecz potem, gdy dołożyliśmy do ognia i wykuwaliśmy narzędzia, cały czas trzymał podręką swój największy młot.Nigdy przedtem tak nie postępował. Tak więc musiał ci uwierzyć powiedział Rand, ale Perrin wzruszył ramionami. Nie wiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]