Podstrony
- Strona startowa
- Roberts Nora Marzenia 02 Odnalezione marzenia
- Roberts Nora Marzenia 03 Spełnione marzenia
- Roberts Nora Marzenia 01 Smiale marzenia
- Neumann Robert The Internet Of Products. An Approach To Establishing Total Transparency In Electronic Markets
- Historyczne Bitwy 130 Robert KÅ‚osowicz Inczhon Seul 1950 (2005)
- Zen and the Heart of Psychotherapy by Robert Rosenbaum PhD 1st Edn
- Zelazny Roger & Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia (S
- QoS in Integrated 3G Networks Robert Lloyd Evans (2)
- Eo Nova Testamento
- Chmielewska Joanna Wszystko czerwone (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- slaveofficial.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I nie udaÅ‚o mi siÄ™.Można siÄ™ byÅ‚o tego spodziewać po kimÅ› tak starym jak ja.- Odpowiedz na moje pytanie - naciskaÅ‚ go Bourne.- Dlaczego zabiÅ‚ tych ludzi w Londynie?- Z powodu równie bÅ‚ahego, co bezsensownego.I zdecydowanie zbyt czÄ™sto spotykanego.ZostaÅ‚ odtrÄ…cony, a jego dumne ego nie potrafiÅ‚o siÄ™ z tym pogodzić.Szczerze wÄ…tpiÄ™, czy w grÄ™ wchodziÅ‚y jakieÅ› inne uczucia.Podobnie jak pozostaÅ‚e pragnienia, aktywność seksualna stanowi dlaÅ„ po prostu sposób na zwierzÄ™ce rozÅ‚adowanie siÄ™; w grÄ™ nie wchodzi żadne uczucie, bo nie jest do tego zdolny.Mon Dieu, miaÅ‚ caÅ‚kowitÄ… racjÄ™!- Jeszcze raz.Co siÄ™ wydarzyÅ‚o?- WróciÅ‚ ranny z jakiejÅ› szczególnie brutalnej akcji w Ugandzie i miaÅ‚ nadziejÄ™, że wskoczy z powrotem do ciepÅ‚ego łóżka swojej kochanki - osoby, jak to mówiÄ… Anglicy, raczej dobrze urodzonej, niewÄ…tpliwie pamiÄ…tki z jego starych, dobrych dni.Ona jednak nie chciaÅ‚a siÄ™ z nim widzieć i po jego telefonie wynajęła uzbrojonych strażników, żeby pilnowali jej domu w Chelsea.Dwóch z nich znalazÅ‚o siÄ™ poÅ›ród owych siedmiu, których zamordowaÅ‚ tej nocy.Rozumiesz, ta dziewczyna twierdziÅ‚a, że on ma niepohamowany temperament, a alkohol wyzwala w nim mordercze skÅ‚onnoÅ›ci.I wyzwoliÅ‚.Ale dla mnie stanowiÅ‚ doskonaÅ‚y materiaÅ‚.W Singapurze wyszedÅ‚em w Å›lad za nim z jakiegoÅ› zakazanego baru i zobaczyÅ‚em, jak dopadÅ‚ w zauÅ‚ku dwóch bandziorów, szmuglerów, którzy robili wielki szmal sprzedajÄ…c narkotyki przy tym obskurnym nabrzeżu.WidziaÅ‚em, jak przyparÅ‚ ich do muru i jednym pociÄ…gniÄ™ciem noża poderżnÄ…Å‚ im obu gardÅ‚a, a potem zabraÅ‚ z kieszeni caÅ‚y zarobek.UznaÅ‚em wtedy, że ma wszystko, co trzeba.OdnalazÅ‚em swojego Jasona Bourne'a.PodszedÅ‚em do niego powoli, w milczeniu, trzymajÄ…c w wyciÄ…gniÄ™tej rÄ™ce wiÄ™cej pieniÄ™dzy, niż zabraÅ‚ swoim ofiarom.PorozmawialiÅ›my.Tak to siÄ™ zaczęło.- Pigmalion stworzyÅ‚ wiÄ™c swojÄ… GalateÄ™, a ta po pierwszym przyjÄ™tym przez ciebie kontrakcie staÅ‚a siÄ™ AfrodytÄ…, w którÄ… tchnÄ…Å‚eÅ› życie.Bernard Shaw by ciÄ™ za to pokochaÅ‚, a ja mógÅ‚bym zabić.- W jakim celu? PrzyszedÅ‚eÅ› tutaj, żeby go odnaleźć.Ja przyszedÂÅ‚em, żeby go zniszczyć.- To część mojej historii - odparÅ‚ Dawid Webb odwracajÄ…c oczy od Francuza i patrzÄ…c w stronÄ™ zalanych biaÅ‚ym Å›wiatÅ‚em szczytów;pomyÅ›laÅ‚ o Maine i o życiu z Marie, które zostaÅ‚o tak brutalnie przerwane.- Ty sukinsynu! - krzyknÄ…Å‚ nagle.- MógÅ‚bym ciÄ™ zabić.Czy zdajesz sobie sprawÄ™, coÅ› narobiÅ‚?- To twoja historia.Delta.Pozwól mi skoÅ„czyć mojÄ….- SkoÅ„cz jÄ… jakimÅ› miÅ‚ym akcentem.Echo.Takie nosiÅ‚eÅ› imiÄ™, prawda? Echo? - WracaÅ‚y wspomnienia.- Tak, tak siÄ™ nazywaÅ‚em.ZakomunikowaÅ‚eÅ› kiedyÅ› Sajgonowi, że nie bÄ™dziesz podróżowaÅ‚ bez „starego Echa".MusiaÅ‚em być w twoim oddziale, ponieważ nikt tak jak ja nie umiaÅ‚ radzić sobie z wodzami plemion i wiosek - co niewiele miaÅ‚o oczywiÅ›cie wspólnego z moim alfabetycznym symbolem.Nie byÅ‚o w tym żadnego mistycyzmu.PrzeżyÅ‚em w koloniach dziesięć lat.Od razu wiedziaÅ‚em, kiedy Quan-si mijaÅ‚ siÄ™ z prawdÄ….- SkoÅ„cz swojÄ… historiÄ™ - rozkazaÅ‚ Bourne.- Zdrada - oÅ›wiadczyÅ‚ d'Anjou rozkÅ‚adajÄ…c dÅ‚onie.- StworzyÂÅ‚em swego wÅ‚asnego Jasona Bourne'a, podobnie jak ty zostaÅ‚eÅ› stworzony.I mój twór zrobiÅ‚ to samo co ty: oszalaÅ‚.ObróciÅ‚ siÄ™ przeciwko mnie; straciÅ‚em wpÅ‚yw na swój wÅ‚asny wynalazek.Zapomnij o Galatei, Delta.On staÅ‚ siÄ™ Frankensteinem, tyle że nie odczuwaÅ‚ mÄ™czarni, które drÄ™czyÅ‚y tamtego potwora.RozstaÅ‚ siÄ™ ze mnÄ… i zaczÄ…Å‚ sam kombinować, sam dziaÅ‚ać.DziÄ™ki mojej nieocenionej pomocy i dotkniÄ™ciu skalpela opuÅ›ciÅ‚a go desperacja, a na jej miejsce powróciÅ‚a żądza wÅ‚adzy, a także arogancja i szpetota.UważaÅ‚ mnie za bÅ‚azna.Tak wÅ‚aÅ›nie mnie nazywaÅ‚: ,,bÅ‚azen".Nic nie znaczÄ…ce zero, które go wykorzystuje! Mnie, który go stworzyÅ‚em!- Masz na myÅ›li to, że zawieraÅ‚ wÅ‚asne kontrakty?- Wynaturzone, groteskowe i skrajnie niebezpieczne.- Ale wyÅ›ledziÅ‚em go poprzez ciebie, poprzez zaaranżowany przez ciebie ukÅ‚ad.Kasyno Kam PÄ™k.Stolik piÄ…ty.Numer telefonu jakiegoÅ› hotelu w Makau i nazwisko.- Sposób kontaktowania siÄ™, który on postanowiÅ‚ utrzymać, ponieważ byÅ‚ wygodny.Dlaczego nie? Zapewnia prawie caÅ‚kowite bezpieczeÅ„stwo.Cóż mogÄ™ na to poradzić? ZgÅ‚osić siÄ™ do wÅ‚adz i oznajmić: „PosÅ‚uchajcie, panowie, jest taki facet, za którego ponoszÄ™ w pewien sposób odpowiedzialność.Wykorzystuje w dalszym ciÄ…gu ukÅ‚ady, które sam mu stworzyÅ‚em po to, żeby mógÅ‚ zabijać ludzi za pieniÄ…dze".PrzejÄ…Å‚ nawet mojego Å‚Ä…cznika.- Zhongguo rena o szybkich rÄ™kach i jeszcze szybszych stopach? D'Anjou przyjrzaÅ‚ siÄ™ Jasonowi.- A wiÄ™c w ten sposób tego dokonaÅ‚eÅ›, tak odnalazÅ‚eÅ› to miejsce.Nic siÄ™ nie zmieniÅ‚eÅ›.Delta.Czy ten czÅ‚owiek żyje?- Å»yje i jest bogatszy o dziesięć tysiÄ™cy dolarów.- Chciwy na pieniÄ…dze cochon.Ale trudno mi go krytykować, sam siÄ™ nim posÅ‚użyÅ‚em.ZapÅ‚aciÅ‚em mu pięćset dolarów za odebranie i przekazanie wiadomoÅ›ci.- Która przywiodÅ‚a tutaj dzisiaj twoje dzieÅ‚o po to, abyÅ› mógÅ‚ je zniszczyć? SkÄ…d miaÅ‚eÅ› takÄ… pewność, że siÄ™ pojawi?- Instynkt meduzyjczyka i urywkowa wiedza o nawiÄ…zanych przez niego osobliwych znajomoÅ›ciach i o niezwykle opÅ‚acalnym dlaÅ„ kontrakcie, który może doprowadzić do wybuchu wojny w Hongkongu i sparaliżować caÅ‚Ä… koloniÄ™.- SÅ‚yszaÅ‚em już tÄ™ teoriÄ™ - odezwaÅ‚ siÄ™ Jason przypominajÄ…c sobie sÅ‚owa McAllistera wypowiedziane owego wczesnego wieczoru w Maine - i nadal w niÄ… nie wierzÄ™.Kiedy mordercy zaczynajÄ… zabijać jeden drugiego, zwykle oni sami na tym tracÄ….WyniszczajÄ… siÄ™ wzajemnie, a informatorzy wychodzÄ… z ukrycia w obawie, że mogÄ… stać siÄ™ nastÄ™pni w kolejce.- JeÅ›li krÄ…g ofiar ogranicza siÄ™ do takich ludzi, wtedy z pewnoÅ›ciÄ… masz racjÄ™
[ Pobierz całość w formacie PDF ]