Podstrony
- Strona startowa
- Corel PHOTO PAINT
- Tan Amy Corka Nastawiacza Kosci (3)
- Zelazny Roger i Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia
- Manuela Gretkowska Namietnik (2)
- Henryk Sienkiewicz ogniemimieczem
- Sw. Jan Od Krzyza Dziela (2)
- Courths Mahler Jadwiga Zadadka w jej zyciu
- Follett Ken Na skrzydlach orlow
- Kresley Cole Urok CAŁOÂŚĆ
- Dick Philip K Kosmiczne Marionetki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- orla.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie dam panu kluczy do ich pokojów - oświadczyłem po namyśle.Opat zrozumiał, że moja odpowiedz jest ostateczna, i nie nalegał.- Pozatym jestem do pańskiej dyspozycji - dodałem łagodniejszym tonem, myś-ląc o skradzionych perłach.- Mógłbym, na przykład, zadać kilka pytańobu panom, nakłonić ich do mówienia.- Ależ nie! Niczego byś się nie dowiedział, wzbudziłbyś jedynie ichpodejrzenia.Musimy działać powoli.Na początek postarajmy się ustalić,kto ukradł klucze i twoje perły.Atto przedstawił mi swój plan działania.Po kolacji będziemy obserwo-wać schody, ja ze swojego pokoju na trzecim piętrze, on ze swojego nadrugim.Przeciągniemy przez okna sznurek (nasze pokoje usytuowanebyły dokładnie nad sobą), a jego końce każdy z nas przywiąże sobie donogi.Kiedy zdarzy się coś niepokojącego, zasygnalizujemy to pociągnię-ciem sznurka.Przygnębiła mnie świadomość, że perły Brenozziego były warte fortu-nę.Nigdy dotąd nikt nie podarował mi tak cennej rzeczy.Powinienemwięc pomóc opatowi w schwytaniu złodzieja, zachować czujność i pa-miętać o tym, co usłyszałem na jego temat.Zapewniłem Melaniego, że zastosuję się do jego wskazówek, podobniejak uczyniłem to poprzedniej nocy (o czym mu przypomniałem, żeby gouspokoić) podczas naszej długiej rozmowy.Napomknąłem też, że przy-padkiem słyszałem rozmowę trzech gości gospody o nadintendencie Fou-quecie, o którym wspominał.Co o nim mówili?- Dokładnie nie słyszałem, bo właśnie sprzątałem w kuchni.Przy-pomniało mi się tylko, że obiecał mi pan coś jeszcze powiedzieć na tentemat.W oczach Melaniego pojawił się błysk zrozumienia, domyślił się bo-wiem, dlaczego tak nagle straciłem do niego zaufanie.- Masz rację, jestem twoim dłużnikiem - zgodził się.Jego wzrok stał się jakby nieobecny, a on sam zatopiony we wspo-mnieniach, gdy zanucił cicho tęsknym głosem:78Ai sospin, al dolore.ai tormenti, al penarc.torna o mio core- W ten właśnie sposób przemówiłby do ciebie mój mistrz Luigi Ros-si - wyjaśnił w odpowiedzi na moje pytające spojrzenie.- Wszystko ciopowiem, tym bardziej że jest jeszcze dużo czasu do kolacji.Usiądz wy-godnie.Pytasz, kim był Nicolas Fouąuet.Był jednym z pokonanych.-Zamilkł, jakby szukając odpowiednich słów.Z emocji zaczął mu lekkodrżeć podbródek.- Pokonały go zawiść, racja stanu, polityka, a przedewszystkim historia, ponieważ historię tworzą zwycięzcy, bez względu nato, czy są dobrzy, czy zli.Fouquet przegrał, ale jeśli spytasz jakiegośFrancuza, kim był Nicolas Fouquet, usłyszysz, że był to największy zło-dziej, skorumpowany minister, człowiek stronniczy, sprytny i rozrzutny.- A jaki był?- Był Słońcem - odparł Melani z uśmiechem.- Tak nazywano Fou-queta od czasu, kiedy Le Brun sportretował go jako słońce w ApoteozieHeraklesa, fresku zdobiącym ściany pałacu W Vaux-lc-Vicomte.%7ładnainna gwiazda nie mogła równać się z osobą tak wybitną i szlachetną.- Król Słońce nadał sobie ten przydomek, bo naśladował Fouqueta?Melani spojrzał na mnie w zamyśleniu, nie udzielając odpowiedzi.Wyjaśnił natomiast, że sztuka jest jak delikatny krzew róży - potrzebujepielęgnacji, kogoś, kto wybierze dla niej odpowiednią donicę, użyzni zie-mię, a potem, dzień po dniu, dostarczy roślinie odpowiedniej ilości wody.Poza tym - dodał opat Melani - ogrodnik musi odznaczać się najlepszymicechami: delikatnością w obchodzeniu się z pięknym kwiatem, pewnymokiem, które pozwoli wykryć jego niedomagania, i wreszcie umiejętno-ścią przekazywania swojej sztuki.- Nicolas Fouquet posiadał wszystkie te cechy - westchnął opat Mela-ni.- Był najwspanialszym, najbardziej tolerancyjnym i szczodrym mece-nasem kultury, jakiego znałem, i uzdolnionym politykiem.Otoczyli gojednak ludzie chciwi, zawistni i obłudni.Fouąuet pochodził z bogatego rodu z Nantes, od stu lat zajmującegosię handlem z Antylami.Oddano go na wychowanie do ojców jezuitów,którzy odkryli w nim nieprzeciętną inteligencję i wyjątkowe uzdolnie-nia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]