Podstrony
- Strona startowa
- Crichton Michael Norton N22 (2)
- Norton N22 Michael Crichton (2)
- Crichton Michael Norton
- Simak Clifford D W pulapce czasu (SCAN dal 1141) (4)
- Philip G. Zimbardo, John Boyd Paradoks czasu
- Farmer Philip Jose Przebudzenie kamiennego boga (2
- Green Roger Lancelyn Mity Skandynawskie
- Szklarski Alfred Tomek na wojennej sciezce (3)
- Jarosław Bzoma Krajobrazy Mojej Duszy cz.V KSIĘGA O PODRÓŻY NOCNEJ
- Professional Feature Writing Bruce Garrison(3)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- degrassi.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Powiedz mi - teraz kapłan zadał pytanie - czy słyszałeś w Mu o cudzoziemcu, który ostatnio zyskał względy Re Mu? O kimś, kto nie pochodzi z Mu, lecz z bardzo daleka i kto posiada dziwne moce?- Krąży taka opowieść.- Ray był wciąż tylko narzędziem w ręku siły, która go tu przywiodła.- Twój sługa nie może wierzyć w jej prawdziwość.Pospólstwo twierdzi, że Re Mu i Naacal’owie zdobyli się w potrzebie na wezwanie siły z zewnątrz - powiedział.Chronos usiadł tak nagle, że poduszki spadły kaskadą na podłogę.- Czy to może być prawda? - znów zwrócił się do Czerwonej Sukni, oczekując odpowiedzi.- Kto to może wiedzieć, O, Straszliwy.Plotki podają wiele rzeczy, ale w każdej z nich jest tylko strzępek prawdy.Jakkolwiek to jest logiczne: mamy własne wsparcie i ono nie pochodzi ze świata, jaki znamy.Może Naacal’owie wykorzystali coś podobnego.To tłumaczyłoby przedostanie się przez zasłonę - mogli w taki sposób użyć tego, kogo przywołali.- Czy z jego pomocą mogliby nas pokonać? - nalegał Chronos.- My wzywamy siły z Ciemności, oni z innych źródeł, jeśli to w ogóle jest prawda.Któż może stwierdzić, która z mocy jest silniejsza, zanim nie spotkają się one w otwartej walce? Nie ma znaczenia, co stanie pod sztandarem Mu - my mamy za sobą Miłującego i jego silny ród.Czy wiesz coś jeszcze o tej sprawie? - spytał Ray’a.- Nie, synu Ba–Al’a.Słowa szeptane w mieście, tak jak mówisz, mogą nie mieć w sobie nawet najmniejszego cienia prawdy.- Ale wystarczą, by nas przygotować.Człowiecze z Uighur, dobrze się spisałeś.Czy nie tak, O, Straszliwy? - spytał Magos Posejdona.Tak się złożyło, że wyrwał władcę z głębi myśli.- Och, tak, tak.Jesteś wolny, możesz odejść.Oficer czekający na zewnątrz pokaże ci siedzibę dla ciebie przygotowaną.Ray cofnął się o cal, wciąż na klęczkach, wstał dopiero przy drzwiach.Kiedy spojrzał w górę, zobaczył, że Posejdon i kapłan rozmawiają szeptem ze sobą i pomyślał, że Magos został zatrudniony dla uspokajania swego władcy.Rozdział 12Ray oparł się o szeroki, okienny parapet.Na górnym piętrze pałacu, okna były czymś więcej, niż tylko wąskimi szczelinami jak poniżej.Przez ciemności nocy przebijały się światła portu; Ray był na tyle wysoko, że mógł widzieć doki przez mur pałacowy.Gdzieś tam w dole był statek, który go tu przywiózł.Ray zadumał się nad naleganiami kapitana Tauta i niespodziewaną sugestią, że może on znaleźć schronienie na statku, jeśli tylko zajdzie potrzeba.Dlaczego kapitan naciskał na to tak bardzo, mówiąc mu nie raz, a kilka razy.Pokój znajdujący się za nim był skąpo umeblowany.Wyglądało na to, że Posejdon nie traktuje zbyt dobrze swoich oddanych wysłanników powracających z misji.Cztery czerwone ściany, zakurzona podłoga, zniszczone łóżko i ławka.Nawet Ray’owi zabrano ubranie i nosił teraz czarną, skórzaną zbroję, nabijaną metalowymi ćwiekami, taką jaką nosili atlanccy podoficerowie.Nie zamknęli go przynajmniej, jak się tego spodziewał.Włożywszy czarny hełm, Ray wyszedł na cichy korytarz.Hali sprawiał wrażenie tak opustoszałego, że Ray podejrzewał, że nie była to najczęściej odwiedzana część pałacu, a to mu odpowiadało.Zszedł teraz na dół do lepiej oświetlonego i bardziej zaludnionego korytarza.Żołnierze i oficerowie siedzieli na ławkach w drugim końcu pomieszczenia.Słyszał brzęczenie ich głosów przerywane gdzieniegdzie śmiechem.Nie miał ochoty jednak przyłączać się do towarzystwa.Nagle kilka głosów przyciągnęło jego uwagę.- …Murianie.Tak, tej nocy.Nie wolno wchodzić do sali audiencyjnej przez godzinę.Muriańscy więźniowie! Musi ich zobaczyć.Oto znów pojawiła się wola, ta sama, która nim zawładnęła podczas spotkania z Chronosem.Nie walczył z nią.Rozległ się głuchy gong, w odpowiedzi nań Atlanci siedzący przy drzwiach stanęli na baczność, po czym wymaszerowali.Nie zastanawiając się długo.Ray pospiesznie dołączył do ogona oddziału.Znalazł się w czerwonej sali, którą widział raz w sennej podróży; i tym razem Chronos zajmował złoty tron.Ray schował się za jedną z kolumn mając nadzieję, że zostanie niezauważony.Posejdon wzniósł berło w kształcie brązowego trójzęba, symbol władzy, który Mu podarowało pierwszemu władcy Atlantów władającemu tu na wschodzie.Szmer rozmów umilkł.- Niech Dwunastu Dających Prawo wystąpi! - Głos Chronos’a brzmiał słabo i piskliwie w sali o tak ogromnych rozmiarach, tracąc dostojeństwo, o które tak zabiegał.Dwunastu ludzi wystąpiło, aby zająć swoje miejsca - po sześciu z każdej strony tronu.- Słuchajcie, mężowie Atlantydy.Oto wola Posejdona, umiłowanego przez Ba–Al’a.Trzeciego dnia miesiąca śmiercionośnych deszczów, w dwadzieścia dni od dziś, flota Atlantydy wyruszy w stronę kraju niesłusznie zwanego Ojczyzną.Państwo ciemiężyciela Mu będzie stało otworem dla naszych mieczy i ognia.Tak rzekłem i jeśli się zgadzacie, niech me słowa zostaną zapisane…Dwunastu podniosło ręce.- Czy zgadzacie się ze mną namiestnicy prowincji? - spytał Chronos.- Tak, O Straszliwy - odpowiedzieli zgodnie.- Tak więc się stanie.Słowo prawa nie zostanie zmienione.Cała sala wyrecytowała monotonnie: - Takie jest prawo.Słowo prawa nie zostanie zmienione.Chronos wychylił się lekko w przód.Bladym językiem dotknął swoje wydatne wargi, jakby chciał spróbować jakiegoś nowego smakowitego specjału.- Wprowadźcie te muriańskie szczury, które złapaliśmy w naszą sieć!Ray zobaczył rząd żołnierzy wchodzących do sali, z przeciwnej strony dziesięciu ludzi skutych ze sobą łańcuchami.Więźniowie ledwie stali na nogach.Byli brudni i pomazani zielonym szlamem.Chwiali się, pomagając sobie nawzajem iść.Kiedy zostali przeprowadzeni przed oblicze Chronosa, nie okazali mu skruchy, trzymając głowy tak dumnie wysoko, jak tylko mogli.- Wygląda na to, że duch w was nie zgasł.Może ugościliśmy was zbyt szczodrze! - zachichotał Chronos.Jeden z więźniów wyszeptał cicho, jakby przebyte trudy wyssały zeń siłę głosu.- Czego chcesz od nas, fałszywy królu?- Może wreszcie jesteście gotowi powiedzieć, że fałszywy stał się prawdziwym i zmienić stanowisko?Ray wiedział, że nie jest to prawdziwa propozycja, a tylko bezlitosne naigrywanie się.Muriański mówca zdążył już potrząsnąć przecząco głową.- Oferujemy wolność i zaszczyty tym, którzy przechodzą na naszą stronę.- Chronos wciąż się uśmiechał.- Zaszczyty! - odpowiedź Murianina zaświszczała jak uderzenie batem.Policzki Posejdona zblakły
[ Pobierz całość w formacie PDF ]