Podstrony
- Strona startowa
- Qi Gong Scott Baker Chi Kung in Wing Chun Kung Fu (2)
- Mary Joe Tate Critical Companion to F. Scott Fitzgerald, A Literary Reference to His Life And Work (2007)
- Scott S. Ellis Madame Vieux Carré, The French Quarter in the Twentieth Century (2009)
- Carter Scott Cherie Jesli milosc jest gra
- Scott Justin Poscig na oceanie (SCAN dal 805
- Smith Scott Prosty Plan (SCAN dal 924)
- Cherie Carter Scott Jesli milos
- 4 Dowództwo na Mauritiusie
- Chang Jung Dzikie łabędzie. Trzy c ory Chin
- Sekty I N R R Jako Problem Teol
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- dacia.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zwrócił się wprost do niego, wskazując rzecznika tłumu.- Ty! Chciałbyś ponieść karę za to, co on uczynił?- Nie - mruknął pytany.- Gdyby on kogoś zabił, czy uznałbyś za sprawiedliwe, żeby ktoś inny przyszedł nocą do twojego domu, zabił twoją żonę i dzieci?- Nie.- Kilka głosów razem.- Dlaczego nie? Ludzie to ludzie, prawda?- Nie zabijałem żadnych dzieci - oświadczył rzecznik.Teraz próbował się bronić.„My” zniknęło.Był już tylko człowiekiem, był samotny.Tłum rozpływał się, rozpadał.- Spaliliśmy matczyne drzewo - rzekł Grego.Za jego plecami zabrzmiał piskliwy dźwięk, kilka cichych, wysokich jęków.Dla braci i ocalałych żon jego słowa były potwierdzeniem najgorszych obaw.Matczyne drzewo spłonęło.- To wielkie drzewo pośrodku lasu.w jego wnętrzu były wszystkie ich dzieci.Wszystkie.Las nie zrobił nam żadnej krzywdy, a my przyszliśmy i wymordowaliśmy ich dzieci.Miro postąpił o krok, położył dłoń na ramieniu Grega.Opierał się na nim? Gzy go podtrzymywał?Miro przemówił.nie do Grega, ale do tłumu.- Wy wszyscy.Wracajcie do domów.- Może powinniśmy zgasić pożar - zaproponował Grego.Ale cały las stał już w ogniu.- Wracajcie - powtórzył Miro.- Nie wychodźcie za ogrodzenie.Gniew nie wygasł jeszcze do końca.- Jakie masz prawo nam rozkazywać?- Nie wychodźcie poza ogrodzenie - powiedział Miro.- Ktoś inny przybędzie, żeby bronić pequeninos.- Kto? Policja?Ludzie zaśmiali się z goryczą, ponieważ wielu z nich było policjantami albo widziało policjantów wśród tłumu.- Już są - rzekł Miro.Rozległo się niskie brzęczenie, z początku ciche, ledwie słyszalne wśród huku płomieni, potem coraz głośniejsze.W polu widzenia pojawiło się pięć śmigaczy.Okrążyły tłum, przemykając tuż nad trawą: czasem czarne na tle płonącego lasu, czasem błyszczące odbiciem płomieni.Wreszcie zatrzymały się; wszystkie pięć opadło na trawę.Dopiero wtedy ludzie zaczęli rozróżniać ciemne kształty.Z każdej latającej platformy powstało sześciu pasażerów.To, co ludzie brali za lśniące maszyny zamontowane na śmigaczach, okazało się żywymi istotami, nie tak dużymi jak ludzie, ale i większymi od pequeninos, z wielkimi głowami i wielościennymi oczami.Nie wykonały żadnego groźnego ruchu, po prostu ustawiły się w szeregu przed śmigaczami.Jednak gesty nie były potrzebne.Wystarczył sam ich widok, budzący wspomnienia dawnych koszmarów i opowieści grozy.- Deus nos perdoe! - krzyknęło kilka osób.Boże, przebacz nam.Spodziewali się śmierci.- Wracajcie do domów - polecił Miro.- Nie wychodźcie poza ogrodzenie.- Kto to jest? - Dziecięcy głos Nimba przemówił w imieniu wszystkich.Odpowiedziały mu szepty.- Diabły.- Anioły zagłady.- Śmierć.I wreszcie prawda, z ust Grega, gdyż on wiedział, kim są te istoty.- Robale - oznajmił.- Robale tutaj, pod Milagre.Nie rzucili się do ucieczki.Odeszli, oglądając się lękliwie, cofając przed tymi dziwnymi istotami, których obecności nikt nie podejrzewał, których potęgi mogli się tylko domyślać albo pamiętać z dawnych wideo, oglądanych jeszcze w szkole.To były robale, które kiedyś zniszczyły niemal całą ludzkość, póki ich z kolei nie zgładził Ender Ksenobójca.Książka nazywana Królową Kopca głosiła, że w rzeczywistości były piękne i nie musiały ginąć.Ale teraz, patrząc na błyszczące, czarne egzoszkielety, na tysiące soczewek w lśniących zielonych oczach, ludzie nie widzieli piękna, lecz grozę.A kiedy wrócą do domu, będą wiedzieć, że to one, nie karłowate, zacofane prosiaczki, czekają za ogrodzeniem.Jeśli do tej pory żyli w więzieniu, teraz znaleźli się w jednym z kręgów piekła.W końcu tylko Miro, Grego i Nimbo pozostali pod dwoma drzewami.Wokół nich prosiaczki obserwowały przybyszów z podziwem.ale bez lęku, gdyż nie znały owadzich koszmarów przyczajonych w systemie nerwowym i podświadomości ludzi.Poza tym robale przybyły jako zbawcy i obrońcy.Ale przede wszystkim pequeninos odczuwały nie ciekawość, a ból po tym, co utraciły.- Człowiek prosił królową kopca o pomoc, ale powiedziała, że nie może zabijać ludzi - wyjaśnił Miro.- Potem Jane z satelitów zauważyła pożar i zawiadomiła Andrew Wiggina.Porozmawiał z królową kopca i wytłumaczył jej, co ma zrobić.Żeby nie musiała nikogo zabijać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]