Podstrony
- Strona startowa
- Fowler Christopher Siedemdziesišt siedem zegarów
- Christoppher A. Faraone, Laura K. McClure Prostitutes and Courtesans in the Ancient World (2006)
- Jacq Christian wietlisty Kamień 03 Paneb Ognik
- Swietlisty Kamien 03 Paneb Og Jacq Christian(1)
- wietlisty Kamień 03 Paneb Ognik Jacq Christian
- Swietlisty Kamien 03 Paneb Og Jacq Christian
- wietlisty Kamień 01 Nefer Milczek Jacq Christian
- Susan C. W. Abbotson Critical Companion to Arthur Mi
- Cisco CCIE Fundamentals Network Design
- Weber Dav
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- tohuwabohu.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Przyjechało tu mnóstwo ludzi z rządu i policja.Szukali, ale niczego nie znaleźli.- Bo nie mieli wskazówek.Jeśli się wie, gdzie i szukać, można znaleźć wskazówki - kolejna staruszka mądrze pokiwała głową.- Zawsze są wskazówki.- To ciekawe - powiedziała Tuppence.- Gdzie? To znaczy, gdzie są te wskazówki? W wiosce czy za wioską albo.?Było to nieroztropne pytanie, gdyż sprowokowało co najmniej sześć różnych odpowiedzi, a wszystkie padły równocześnie.- Na wrzosowiskach za Zachodnią Wieżą.- Nie.za Little Kenny.Całkiem niedaleko.- W jaskini.W jaskini nad morzem.Aż koło Łysej Głowy.Wie pani, tam, gdzie są te czerwone skały.Właśnie tam.Pozostał tam tunel po przemytnikach.Musi być wspaniały.Niektórzy mówią, że skarb nadal tam jest.- Kiedyś czytałam historię o hiszpańskim galeonie.Z czasów Wielkiej Armady.Zatonął tu hiszpański statek pełen złotych dublonów.ROZDZIAŁ DZIESIĄTYAtak na Tuppence- Dobry Boże! - wykrzyknął Tommy, wróciwszy tego wieczoru do domu.- Wyglądasz na okropnie zmęczoną, Tuppence.Co robiłaś? Jakbyś była zupełnie wyczerpana.- Bo jestem - odparła Tuppence.- Nie wiem, czy jeszcze kiedyś odzyskam siły.O Boże!- Czym się zajmowałaś? Chyba nie wspinałaś się na półki w poszukiwaniu następnych książek?- Nie, nie.Nie chcę już patrzeć na książki.Skończyłam z nimi.- Więc co się stało? Co robiłaś?- Wiesz, co to takiego PKP?- Nie - odparł Tommy.- Chociaż chyba wiem.To coś.- umilkł.- Tak.Albert wie, ale nie o to chodzi.Zaraz ci powiem, ale najpierw lepiej się napij.Może koktajl albo whisky.Sama też się napiję.Udało jej się mniej więcej przedstawić Tommy'emu popołudniowe wydarzenia.Tommy ponownie wykrzyknął: “Dobry Boże!"- W co ty się pakujesz, Tuppence! Czy usłyszałaś cokolwiek interesującego? - spytał.- Nie wiem - odparła.- Kiedy sześcioro ludzi mówi jednocześnie, a większość z nich niewyraźnie, i wszyscy twierdzą co innego - sam już nie wiesz, co właściwie mówią.Ale mam chyba kilka pomysłów na to, co robić dalej.- Co masz na myśli?- Najwyraźniej krąży mnóstwo legend na temat czegoś, co niegdyś tu ukryto.Była to jakaś tajemnica z czasów wojny w tysiąc dziewięćset czternastym, a może i wcześniej.- Przecież to już wiemy? To znaczy powiedziano nam o tym.- Tak.Ale w wiosce nadal krąży kilka starych historii.Każdy ma własne pomysły, podsunięte przez ciotkę Marię lub wuja Bena, a ci z kolei nabrali podejrzeń przez wuja Stephena, ciotkę Ruth czy babkę Jakąśtam.Przekazywano je od lat.Jedna z historii może być prawdziwa.- Zagubiona między innymi?- Jak igła w stogu siana.Zamierzam wybrać kilka, które nazwalam “prawdopodobnymi możliwościami".Dotrzeć do osób, które przekazały innym to, co same usłyszały.Muszę ich odszukać i namówić, by powiedzieli mi, czego naprawdę dowiedzieli się od ciotki Agaty czy Betty albo od starego wuja Jamesa.Potem przepytam następnych, i może któryś pozwoli mi domyślić się prawdy.Przecież coś musi gdzieś być.- I pewnie jest - zgodził się Tommy - ale wciąż nie wiemy, co.- To właśnie przez cały czas próbujemy odkryć.- Chodzi mi o to, że musisz mieć jakieś pojęcie, czego szukasz, zanim zaczniesz szukać.- Nie sądzę, żeby chodziło o złote sztaby z galeonu hiszpańskiej Armady - powiedziała Tuppence - ani o skarb ukryty w jaskini przemytników.- Może to świetna brandy prosto z Francji? - podsunął z nadzieją Tommy.- Może, ale to nie byłoby to, czego my szukamy, prawda?- Sam nie wiem - odparł Tommy.- Chyba prędzej czy później tego właśnie zacznę szukać.To powinno być coś, z czego się ucieszę.Oczywiście, może okazać się, że to jakiś list.Na przykład miłosny, którym można było kogoś szantażować sześćdziesiąt lat temu.Dziś chyba nie miałby żadnego znaczenia?- Tak.Cóż, w końcu musimy wpaść na jakiś trop.Jak myślisz, Tommy, czy kiedykolwiek dojdziemy do czegoś?- Nie wiem.Chociaż ja znalazłem dziś pewną pomoc.- Tak? Jaką?- Chodził o spis.- O co?- O spis ludności.Przeprowadzono go w konkretnym roku, zapisałem datę.Wiele osób zatrzymało się wówczas u Parkinsonów.- Jak, na Boga, to odkryłeś?- Dzięki różnym metodom badawczym panny Collodon.- Zaczynam być zazdrosna o pannę Collodon.- Niepotrzebnie.Jest bardzo ostra, bez przerwy mnie beszta, a poza tym jej uroda nie powala na kolana.- I bardzo dobrze - stwierdziła Tuppence.- Lecz co wspólnego ma spis ludności z nasza sprawą?- Kiedy Alexander pisał “To musiało być jedno z nas", mógł mieć na myśli kogoś, kto w tamtym czasie przebywał w domu.Jego nazwisko musiało zostać wpisane na listę, tak jak nazwiska wszystkich gości.Kartoteki są prawdopodobnie w archiwach administracji.Jeśli zna się właściwych ludzi - co nie znaczy, że ja już ich znam, choć poprzez moich znajomych mogę do nich dotrzeć - można by otrzymać krótką listę.- Przyznaję, że twój pomysł jest bardzo dobry - powiedziała Tuppence.- Zjedzmy coś, na litość boską, może potem poczuję się lepiej i pozbędę się osłabienia wywołanego próbą wysłuchania szesnastu bardzo niemiłych głosów równocześnie.Albert podał smaczny posiłek.Gotował bardzo nierówno.Miał swoje chwile chwały, które tego dnia uosabiało coś, co określił mianem puddingu serowego, a co Tuppence i Tommy nazwaliby raczej sufletem.Albert zbeształ ich lekko za niewłaściwą terminologię.- Suflet jest zupełnie inny - tłumaczył - ma białka ubite na sztywniejszą pianę.- Nieważne - stwierdziła Tuppence.- To jest bardzo dobre, niezależnie, czy nazywa się puddingiem, czy sufletem.Oboje byli całkowicie pochłonięci jedzeniem i nie porównywali już swoich dokonań.Kiedy jednak wypili po dwie filiżanki mocnej kawy.Tuppence odchyliła się na oparcie fotela, westchnęła głęboko i powiedziała:- Teraz znów niemal czuję się sobą.Nie kąpałeś się przed obiadem?- Nie mogę zawracać sobie głowy tym, żeby czekać na ciebie z decyzją - powiedział Tommy.- Zresztą z tobą nigdy nic nie wiadomo.Możesz kazać mi iść na górę do biblioteki, stanąć na zakurzonej drabinie i grzebać na pólkach.- Nie byłabym aż tak niemiła - zaprzeczyła Tuppence.- Poczekaj chwilkę.Niech sprawdzę, na czym stoimy.- Na czym stoimy albo raczej, na czym ty stoisz?- No właśnie.To jedyna rzecz, o której coś wiem.Ty wiesz, na czym sam stoisz i ja wiem, na czym stoję.Może o to chodzi?- Miałbym kilka wątpliwości.- Podaj mi moją torebkę, dobrze? Chyba, że zostawiłam ją w jadalni.- Zwykle tak robisz, ale nie tym razem.Stoi pod twoim fotelem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]