Podstrony
- Strona startowa
- Summits. Six meetings that shap Dav
- Farland Dav
- Eddings Dav
- Baldacci Dav
- Shobin Dav
- Ziemkiewicz Rafał Polactwo
- apulejusz metamorfozy (2)
- cook robin toksyna (2)
- Russell Elliott Murphy Critical Companion to T. S. Eliot, A Literary Reference to His Life and Work (2007)
- K. J. Yeskov Ostatni Wladca Pierscienia (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- black-velvet.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ból czekał na pierwszą okazję zakuty w lodowe ściany, przez które niemógł jej dotknąć.Zrobiła to, bo zniszczyłby ją zbyt szybko, a na to nie mogła sobie po-zwolić.Zniszczy te ściany i uwolni go dopiero, gdy znajdzie i zabije niejakiego DenveraSummervale a.Ten problem analizowała spokojnie, wyszukując najlepsze sposoby i środki.Podobniezresztą jak inne.Wiedziała, że Mike martwi się o nią, co było głupie i zbędne, bo terazjuż nic nie mogło jej zranić.Była niczym lodowiec równie zimna i niepowstrzymana.I podobnie jak po lodowcu nic z niej nie pozostanie, gdy dotrze do końca podróży.Tę myśl ukryła naprawdę głęboko tak głęboko, że ledwie sama ją wyczuwała, bo-193wiem żal jej było Nimitza.A przecież było to logiczne i oczywiste.Było też nieuniknio-ne.i w pewien sposób również sprawiedliwe.Nie powinna była pozwolić sobie pokochać Paula powinna wiedzieć lepiej, że tosię zemści.Być może miałaby więcej czasu i żałowała, że tak się nie stało, ale powinnabyła przewidzieć, że tak właśnie wszystko się skończy.Bo tak musiało się to skończyć.Tomiłość do niej była przyczyną jego zguby wiedziała o tym, zanim wydusiła z Henkeinformację o ostatniej obeldze, którą Summervale rzucił mu w twarz.Mike nie chciałajej tego powiedzieć, ale zdawała sobie sprawę, że Honor i tak się w końcu dowie, więcwykrztusiła to wreszcie, nie patrząc jej w oczy.Co jedynie potwierdziło jej przypuszcze-nia.Co prawda nadal nie wiedziała, dlaczego ktoś obcy chciał sprowokować Paula, alenie było to najważniejsze.Ważne było, że nie udałoby mu się, gdyby nie ona to onastanowiła słabe ogniwo, to jej użył Summervale, żeby go zranić, sprowokować i zabić.Tak jak ona zabije jego.Wreszcie przyda się na coś to, że jest bogata.Jeśli będziemusiała, wyda wszystko, ale znajdzie go.Dzika, zimna żądza zemsty doskonale służyławzmocnieniu lodowych ścian.Prymitywna żądza mordu była jedynym, co utrzymy-wało ją przy życiu i pomagało powstrzymywać ból.Tak długo, jak będzie to potrzeb-ne, by zrobić ostatnią rzecz, jaka jeszcze miała dla niej znaczenie.itonor wyglądała le-piej widać to było na pierwszy rzut oka.Co wcale nie znaczyło, że wyglądała do-brze podobna do maski twarz, obojętne spojrzenie ale nie przypominała już za-szczutego, rannego zwierzęcia.Natomiast nawet Henke nie była w stanie domyślić się,co ukrywa ta maska.Mogła podejrzewać, obserwując Nimitza, ale to było wszystko.Treecat zaczął normalnie jeść i nie był już wychudzony czy osowiały, ale zniknęła gdzieśjego radość życia i skłonność do figli.Uszy stale miał na wpół wzniesione i zdawał sięwytwarzać wokół siebie dziwną, grozną aurę.Wniosek nasuwał się sam odzwiercie-dlał uczucia wypełniające Honor.Był zimny i obcy.Mimo iż Henke znała go naprawdędługo, nigdy dotąd nie wyczuła u niego niczego podobnego.A najgorszy był sposób,w jaki Nimitz obserwował Honor w kabinie nie spuszczał jej z oczu, a gdy wychodzi-li, siedział na jej ramieniu bez ruchu i w milczeniu, za to wiecznie czujny. Witaj, Mike.Widzę, że przybyliśmy na miejsce powitała ją Honor. Tak odparła Henke, nie bardzo wiedząc, jak reagować.W głosie Honor nie było napięcia; był zupełnie pozbawiony życia i wyrazu, możnawręcz rzec: martwy.Był to głos kogoś obcego, a nie wieloletniej przyjaciółki.Mike odchrząknęła i zdołała się uśmiechnąć. Postanowiłam pokrzyżować plany dziennikarzom: jeśli mi się uda, znajdziesz sięna pokładzie Nike szybciej, niż się zorientują, że nie przyleciałaś promem wyjaśniła. Dziękuję. Honor uśmiechnęła się, lecz uśmiech ten nie sięgnął oczu.W tych ciemnych oczach nie pojawił się żaden wyraz od chwili, gdy dowiedziałasię o śmierci Paula.Nawet na strzelnicy.Henke nie miała pojęcia, ile pocisków Honor194wystrzelała, wiedziała jedynie, że spędzała tam przynajmniej cztery godziny dzień podniu i z absolutnie obojętną twarzą dziurawiła głowy i serca holocelów o rozmiarachi kształcie człowieka.Poruszała się jak maszyna, z ekonomiczną precyzją pozbawionąludzkich uczuć, jakby dusza w niej zamarzła.Obserwując ją, Henke czuła, jak włosy jeżąsię jej ze strachu.Honor Harrington była zabójcą.Zawsze nim była, ale nigdy nie ujawniło się to takwyraznie, bo instynkt zabójcy kontrolowało współczucie i inne emocje, kanalizowałozaś poczucie obowiązku i odpowiedzialność.Aącznie stanowiło to mieszankę, nad którąHonor doskonale panowała, Henke zaś nigdy tak do końca nie zdała sobie sprawy, jakniebezpieczna może stać się jej przyjaciółka.Honor troszczyła się o różne rzeczy, a na wielu innych jej zależało i to właśnie, choćzwiększało jej zdolność do przemocy, powodowało także, iż potrafiła używać jej tylkow razie potrzeby i zawsze się kontrolowała.Raz czy dwa co prawda ten instynkt pró-bował nad nią zapanować, lecz nigdy do tego doszło.Jeśli to, co Henke słyszała o atakuna bazę Blackbird, było zgodne z prawdą, wtedy właśnie Honor stanęła na krawędzi, alew jakiś sposób zdołała okiełznać żądzę zabijania.Tym razem nawet nie próbowała.Mike z początku martwiła się, czy Honor nie zwa-riuje z żalu i rozpaczy.Teraz widziała, że to zagrożenie minęło, ale pojawiło się inne,być może grozniejsze.Honor nie była obłąkana po prostu na niczym jej nie zależa-ło.Utraciła poczucie równowagi umożliwiające normalne życie oraz chęć, by je odzy-skać.Nie dostała ataku furii, ale była znacznie grozniejsza od owładniętego szałem bo-jowym berserkera.Zależało jej tylko na jednym, a ponieważ kontrolę nad nią przejąłinstynkt zabójcy, działała z żelazną logiką i całkowitym brakiem ludzkich uczuć, by tencel osiągnąć.Ani współczucie, ani życzliwość, ani konsekwencje nie miały już żadnegoznaczenia.Przez cały ten czas Honor stała sobie spokojnie, obserwując Mike obojętnie.Dziękiwięzi z Nimitzem czuła jej strach i jakąś drobną częścią siebie chciała ją pocieszyć, aleto pragnienie było odruchowe i zbyt słabe, by spowodować reakcję.Poza tym nie pa-miętała, jak się to robi.Może kiedyś sobie przypomni, ale to i tak nie miało znaczenia.Teraz istotne było tylko jedno Denver Summervale. W takim razie lepiej się pospieszmy powiedziała po chwili.I wyciągnęła rękę, którą Mike uścisnęła.Dzięki Nimitzowi poczuła łzy powstrzymy-wane przez przyjaciółkę i ta jej zagubiona część, którą kochał Paul, także miała ochotęzapłakać.Lecz nie mogła, więc uścisnęła dłoń Mike, poklepała ją lekko po ramieniui wyszła, nie oglądając się.Warta okrętowa sprezentowała broń, wyprężona jak na paradzie, gdy Honor sta-nęła na pokładzie.Rozległ się świst trapowy, więc mechanicznie odsalutowała i uści-snęła dłoń Eve Chandler stojącej przed frontem warty.W oczach rudowłosej Chandler195widać było współczucie i niemały szok, a nawet cień strachu na widok twarzy kapitanHarrington. Pani kapitan powiedziała cicho, nie siląc się na kondolencje, których Honori tak nie chciała słyszeć, co pierwszy oficer musiała jakoś wyczuć. Eve. Honor kiwnęła głową i dała znak jednemu z towarzyszących jej męż-czyzn. To major Andrew LaFollet, dowódca mojej graysońskiej ochrony.ProtektorBenjamin wysłał go ze mną, by pilnował, żebym nie zrobiła niczego głupiego.Przedstawgo proszę pułkownikowi Ramirezowi, jak tylko będzie to wykonalne.Myślę, że szybkosię dogadają, bo naprawdę sporo ich łączy.Andrew LaFollet nie był zachwycony słowami Honor, ale uścisnął dłoń Chandler bezkomentarza. Naturalnie, ma am powiedziała Eve. Dziękuję
[ Pobierz całość w formacie PDF ]