Podstrony
- Strona startowa
- Andrzej Ziemiański Pomnik Cesarzowej Achai t2
- Ziemianski Andrzej Achaja Tom 1 (2)
- Ziemianski Andrzej Achaja tom 2
- Ziemianski Andrzej Achaja tom 1
- Ziemianski Andrzej Achaja Tom 2 (2)
- O Diario de um Mago
- Wojna i pokoj t.3 i 4 Tolstoj
- H.P. Lovecraft 16 opowiadan
- Jon Trace Tom Shaman 01 Spisek Wenecki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kress-ka.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Poruczniku, do wejścia! - Dostrzegł Daszrozińskiego.- W porządku, doktorze!Natalia schowała się za maską jednej z ciężarówek.Ostrzeliwała się przeciwko kilkunastu napastnikom.Rourke zauważył, jak pospieszył jej z pomocą kapral Razawitski.Trafił dwóch przeciwników i.padł.Ta scena utkwiła w pamięci doktora jak kadry zwolnionego filmu.Biegnący podoficer, przecięty prawie na pół serią z ciężkiego karabinu maszynowego, młode ciało szarpane pociskami, niesłychanie wolno padające na ziemię.Rourke wypalił jednocześnie z obu Pythonów, rozwalając głowę strzelca obsługującego karabin maszynowy.Dalsze trzy strzały.Kolejny nieprzyjaciel zabity.Dopadł do dziewczyny i przywarł do karoserii ciężarówki.- Natalia, zablokowałem jeepem drzwi.- Mam parę kilogramów C-4, aby je odblokować.- Zmykaj stąd, za chwilę nastąpi wybuch!- Właśnie dlatego tu jestem! Chcę ściągnąć jak najwięcej tych psów w pobliże ciężarówek.- Więc daj mi swój pistolet maszynowy, skończę tę robotę za ciebie.- Niestety, John, opróżniłam już wszystkie magazynki.- Wspaniale! - mruknął.Podkradł się na tył ciężarówki i podniósł upuszczony przez kogoś karabinek.Sprawdził komorę.Tylko dwa naboje.Usłyszał szelest i podniósł się w chwili, gdy runął na niego potężny, atletycznie zbudowany mężczyzna z twarzą Mongoła.Nie zastanawiając się wbił lufę karabinku w oko napastnika i nacisnął spust.Kula przeleciała przez mózg Azjaty, wybijając wielką dziurę w potylicy.Amerykanin schylił się i zabrał pistolet maszynowy olbrzyma wraz z dwoma zapasowymi magazynkami.Powrócił do Natalii i wsparł ją ogniem.- Skąd wziąłeś naboje? - zdziwiła się.- Pożyczył mi je jeden miły facio.Zbierajmy się stąd! Ostrzeliwując się wybiegli po rampie i skryli się za niedomkniętymi wrotami.- Zrób coś, aby je zamknąć!- Dobrze, osłaniaj mnie.Dziewczyna wyjęła spod bluzy niekształtną bryłkę plastyku, ugniotła ją nieco w rękach, otworzyła maskę zgniecionego jeepa i zainstalowała ładunek wybuchowy.Rourke’owi pozostało kilkanaście ostatnich kul.- Pospiesz się!- Tylko podłączę ten drut z zaciskiem akumulatora - powiedziała.- Jak chcesz to uczynić, nie wysadzając nas w powietrze?- Jeszcze nie wiem.- Więc się, cholera, dowiedz!Z głębi korytarza nadbiegło kilku Amerykanów z Reedem na czele.- Gdzie jest Władow? - zapytał doktor, odruchowo patrząc na zegarek.Ciężarówki wybuchną za dziesięć sekund.- Nie wiem, nie widziałem go od chwili, jak wpadł do środka - wyjaśnił pułkownik.- Ale słyszałem strzelaninę dolatującą z głębi tego pieprzonego tunelu.Może to on?“To całkiem możliwe - pomyślał Rourke.- Może to Władow powstrzymuje ludzi Rożdiestwieńskiego, aby nie zaszli nas od tyłu.”Rozległ się donośny huk - to eksplodowały ciężarówki.Podmuch detonacji wpadł do tunelu, obalając ludzi na podłogę.- Niezły musiał być tam ubaw - mruknął Reed, wypluwając kurz.- Już wiem, co zrobię! - zawołała Natalia.Doktorowi tak szumiało w uszach, że prawie jej nie słyszał.- Do diabła z akumulatorami! Po prostu przestrzelę zbiornik paliwa i wrak musi eksplodować.- Odsuńcie się wszyscy od wyjścia! - rozkazał John.Oddalili się o dwadzieścia pięć jardów.- Tyle wystarczy - oświadczyła Natalia.- Dajcie mi karabin.Któryś z Rosjan podał jej dragunowa.Przyklękła, dokładnie wymierzyła.Trafiła za pierwszym razem.Wybuch rozerwał szczątki jeepa i stalowa płyta opadła ze zgrzytem, odcinając ich od zewnętrznego świata.Byli uwięzieni we wnętrzu góry Czejena.Z głębi korytarza dobiegał stłumiony odgłos strzałów.- Naprzód! - zakomenderował Rourke.- By nie zamknęli nas tu jak szczury w pułapce.ROZDZIAŁ XLNad widnokręgiem zalśniły punkciki przybliżające się z każdą chwilą.Nadlatywały migi! Chambers pochylił się do ucha kierowcy i zawołał:- Czy to żelastwo nie może jechać szybciej?- Tak jest, panie prezydencie.- Szofer docisnął pedał gazu.Dwudziestoletni szary volkswagen zwiększył prędkość do siedemdziesięciu mil na godzinę.Chambers sarkastycznie pomyślał o gracie, którym musiał podróżować.On, głowa państwa, zamiast zasiąść wygodnie w kuloodpornej limuzynie, musiał gnieść się w ciasnym volkswagenie.- Szybciej!- Już nie da rady szybciej, panie prezydencie.I tak zaraz się rozpadniemy.Do amerykańskich linii obronnych zostało jeszcze pół mili.Chambers wybrał się na ostatnią placówkę, aby polec wraz ze swymi żołnierzami.Wczesnym rankiem rozpoczęła się wielka ofensywa wojsk radzieckich.Nad szosą przemknęły myśliwce.Piloci nie zainteresowali się pojedynczym cywilnym samochodem, wyznaczono im ważniejsze cele do zaatakowania.Rozległy się salwy baterii przeciwlotniczych, wystrzeliły z ziemi smugi setek pocisków, odpalono rakiety “ziemia - powietrze”, zagrzmiały karabiny maszynowe.Jeden z migów eksplodował, po chwili następny.Lecz radzieckie rakiety i pociski także czyniły wielkie szkody w amerykańskich liniach obronnych.W pewnej chwili ziemia zadrżała i wyrósł na niej słup ognia.- Musieli trafić w arsenał - spokojnie zauważył szofer.- Albo w cysterny z paliwem.- Nie przejmuj się tym, synu, tylko dostarcz mnie tam jak najszybciej!Chambers przymknął oczy i pomyślał o Fletcherze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]