Podstrony
- Strona startowa
- Crichton Michael Norton N22 (2)
- Norton N22 Michael Crichton (2)
- Crichton Michael Norton
- Silverberg Robert Zamkniety swiat (SCAN dal 983)
- [5 2]Eriskon Steven Przyplywy Siodme zamkniecie
- May Karol Traper Sepi Dziob
- Wiktor Krawczenko Wybrałem wolnoÂść. Życie prywatne i polityczne radzieckiego funkcjonariusza
- rsx200
- Andy McNab Kryptonim Bravo Two Zero
- Vincenzi Penny Niebywały skandal
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kress-ka.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Nadal tli się w niej iskierka życia.Kankil wie o tym.Ale na pewno nie znajdziemy zaginionej, stojąc w tym miejscu.— Zamarzniemy na kość, jeśli dłużej tu zostaniemy — odparła Tursla.— Co masz na myśli mówiąc, że Kankil o tym wie? O czym? Czy Audzie wyrosły skrzydła i pofrunęła w góry?Inquit zmierzyła ją twardym spojrzeniem.— Istnieje wiele rodzajów skrzydeł, Toranko.Ja szukam moich we śnie i sny mogą mnie zanieść daleko.Tursla tupnęła nogą tak mocno, że aż pękł niewielki lodowy występ.— Nie możesz zasnąć i śnić w tym miejscu! Nie wierzę, że wtedy uratowałaby cię jakaś Moc.— Racja.Jednak będę śniła.A teraz wracajmy; już nas szukają.Nie wolno nam rozpraszać naszych sił.Nie wiem.— Stała chwilę patrząc na drugi brzeg rozpadliny.— Chciałabym porozmawiać z Czarownicą.Nie mamy takiego samego talentu, ale razem.Dobrze.Chodźmy stąd, dziecko, zanim, jak grozisz, zamienisz się w sopel lodu.Odwróciły się plecami do przepaści i ruszyły w powrotną drogę.Kankil biegła skokami na czele, jakby wiedziała, że nadal potrzebują przewodniczki.Wtem Tursla zobaczyła dwie postacie zdążające w ich stronę.Tam był Simond! Dotychczas przenikliwy mróz spowalniał jej kroki, odbierał siły.Teraz prawie biegiem minęła Kankil, uważając tylko, by nie zrobić fałszywego kroku.Wreszcie wpadła w ramiona męża.Simond potrząsnął Tursla tak gwałtownie, że zakręciło jej się w głowie.Potem jego mocny uścisk sprawił, iż już nie czuła siarczystego mrozu.Rozdział dziewiętnastyLodowy pałac, północAuda miała wrażenie, że szybuje nad światem, choć w rzeczywistości brnęła z trudem po lodzie.Poślizgnęła się i gdzieś wpadła.Niewyraźnie postrzegała wokół siebie ściany z ciemnego lodu; w ich wnętrzu majaczyły jakieś widmowe kształty.Nie czuła jednak chłodu.Obca wola podporządkowała ją sobie i wszystko inne straciło znaczenie.Wiedziała tylko, że musi zakończyć tę podróż.Wspomnienia całego jej życia zatarły się, jakby nigdy nie istniały.Nie mogła sobie przypomnieć twarzy swoich towarzyszy i krewnych z „Krzywodzioba", ani nawet tych, z którymi niedawno wędrowała.A jednak od czasu do czasu przenosiła wzrok z jednej ściany lodowej na drugą, oczekując, że ujrzy znajome postacie.Nie opuściło jej tylko jedno uczucie: z całego serca pragnęła zobaczyć to, co czeka na nią na końcu męczącej drogi.Potknęła się, upadła, znowu się podniosła i poszła dalej.Wyczuła, że nie jest już sama, lecz niewidoczny towarzysz podróży znajdował się poza zasięgiem jej wzroku.Na chwilę lub dwie Audę ogarnął strach, ale zaraz potem ktoś starł go z jej myśli, jak ociera się mokrą szmatką spoconą twarz.Dokuczał jej głód i pragnienie.Co jakiś czas z roztargnieniem łamała lodowe sople i ssała je.Obca wola zmuszała ją do dalszego marszu.Nie zabrała sakwy ani prowiantu, tylko włócznię, którą podpierała się jak laską, oraz nóż wiszący u pasa.Nie miała pojęcia, jak długo już idzie w oszołomieniu dnem szczeliny.Słabe światło wciąż wydawało się takie samo, jakby lgnęło do niej, oświetlając jej drogę.Później rozpadlina zaczęła się zwężać tak bardzo, że Auda muskała ramionami lodowe ściany, a dno podnosiło się coraz wyżej i wyżej.Wtedy dziewczyna wyciągnęła nóż i zaczęła wyrąbywać w lodzie oparcie dla rąk i nóg.Wreszcie chwiejnym krokiem wyszła na otwartą przestrzeń i osunęła się na twardy grunt.Niejasno zdawała sobie sprawę, że zamarznie, jeśli dłużej tu pozostanie.Niczego jednak bardziej nie pragnęła: zaczekać, aż jej umysł się zaćmi i zapomni o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości.Lecz obca wola nie pozwoliła jej na to.Opierając się na włóczni Sulkarka jakoś uklękła, a potem dźwignęła się z kolan i rozejrzała wokoło.Stała na gigantycznym lodowcu.W niewielkiej odległości z białej, nierównej skorupy wynurzała się wysoka turnia.Auda zamrugała.Na zboczu skały dostrzegła dziwny blask, jakby odbicie ogniska.Jak to możliwe?Na pewno zmęczenie otumaniło jej umysł.To dlatego kołatały się w nim takie niesamowite myśli.Ruszyła w stronę światła, gdyż nie widziała innego celu tej wędrówki.Szła powoli, powłócząc nogami.Opierała się na włóczni, by nie upaść.Światło nie zniknęło, stawało się coraz jaśniejsze.Sam jego widok rozgrzewał.Szybszym krokiem okrążyła stos skalnych odłamków.Powitała ją fala łagodnego ciepła.Auda raczej skuliła się niż usiadła, wyciągając ręce do jego źródła.Mogła znów myśleć.Czyżby jej umysł zamarzł na czas wędrówki i dopiero teraz odtajał? Obudziła się w niej ciekawość.Na płaskim głazie stał niewielki stożek z wypolerowanego metalu, po którym pełzały opalizujące linie.To nie mógł być przedmiot obdarzony taką Mocą, jaką znali czarownicy i czarownice z jej świata.Nie wiedziała, co to jest, ani do czego służy.W każdym razie zbudowano go w jakimś celu.Może po to, by świecił i grzał.Kto go tu umieścił? Towarzysze podróży opowiedzieli jej o Ciemności kryjącej się gdzieś na północy, wśród śniegów i lodów.A tamte góry lodowe — przypomniała sobie — zagnały jej statek prosto w pułapkę zastawioną przez ludożerców z Darghu.— Ty jesteś ona.Sulkarka drgnęła; błyskawicznie sięgnęła po nóż.Te słowa dobiegły z metalowego stożka!— Jestem Auda, Czytająca–w–falach.— Skupiła całą uwagę na tym, co mogła kontrolować, na myślach i głosie.— Tak.jestem kobietą —dodała, gdyż odgadła, co miało znaczyć to dziwne sformułowanie.— Ona.kobieta — powtórzył głos, jakby uczył się nowych słów.— Przyszłaś zabić — dodał z pogardą.— Zabić.zabić.Może napływające od niesamowitego przedmiotu ciepło uwolniło z okowów mrozu gniew, który kazał Audzie przyłączyć się do estcarpiańskiej ekspedycji.W jej pamięci ożyły fragmentaryczne wspomnienia z Darghu, ucieczka, śmierć jej towarzyszy, zagłada „Krzywodzioba".— Złożyłam krwawą przysięgę.— Co tu właściwie robi, siedząc wśród lodów, rozmawiając z metalowym stożkiem? — pomyślała.Może to tylko przedśmiertne widzenie? Podobno umierający widzą całe swoje życie.A jeśli w rzeczywistości leży na dnie szczeliny, przed Ostatnią Bramą, i żaden przyjaciel nie poda jej ręki na pożegnanie?— Zabić.zawsze.zabić.Długo.tak długo.czekać, a teraz zabić.znów zabić!Bezosobowy głos miał dziwne brzmienie.Auda była jednak zbyt wściekła, żeby się nad tym zastanawiać.— Kim jesteś? — zapytała.Nie wątpiła, że lśniący stożek jest tylko przyrządem, którym posługuje się jakaś Moc.Musi stawić czoło sile, która się za nim kryje, żeby nie oszaleć.W odpowiedzi usłyszała jakiś dźwięk, ale tak dziwaczny, że nie zdołałaby go ani powtórzyć, ani zrozumieć.Może to słowo jest imieniem, określeniem rangi, nazwą urzędu? Zawahała się, a potem podjęła na nowo rozmowę.— Ja jestem kobietą, a ty?Stożek milczał.Możliwe, że jakoś oceniał Audę, albo nie zrozumiał, co powiedziała.— Jestem płci żeńskiej — usłyszała w końcu.— Kiedyś byłam.!Ponownie zabrzmiało niezrozumiałe słowo, w jakiś sposób związane z morzem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]