Podstrony
- Strona startowa
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 02 Miłosny fortel
- Stuart Anne Czarny lod 03 Blekit zimny jak lod
- Anne Emanuelle Birn Marriage of Convenience; Rockefeller International Health and Revolutionary Mexico (2006)
- Black Americans of Achievement Anne M. Todd Chris Rock, Comedian and Actor (2006)
- Long Julie Anne Siostry Holt 02 Urocza i nieznoÂœna
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 03 Lekcja miłoœci
- Anne Holt Hanne Wilhelmsen 03 ÂŒmierc Demona
- Rice, Anne Lestat 'Opowiesc o zlodzieju cial'
- Nancy Kress Hiszpanscy zebracy
- Clarke Arthur C Tajemnica Ramy (SCAN dal 1137)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- plazow.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nagle urwał zdanie, spoglądając niespokojnie na Kaia.Kai udał, że nic nie zauważył.- Hę, hę, rzeczywiście ma jakiś śmieszny smaczek - dorzucił bez sensu kartograf i ulotnił się.- Podtrzymać nas na duchu, kiedy.co? - zapytała Varian, skonsternowana.- Gaber wykoncypował teoryjkę, jakobyśmy mieli zostać tu już na amen.- Na amen? - Varian zatkała usta dłonią, a po chwili wybuchnęła gromkim śmiechem.- Wątpię.Nie na planecie tak bogatej w transuranowce.Nie, to niemożliwe.Zbyt potrzebna jest tutejsza ruda.Poza tym nie wyposażyli nas w żaden cięższy sprzęt, abyśmy mogli zająć się wydobyciem.Przecież nie będziemy rafinować transuranowców.Smutas z tego Gabera.On chyba nigdy nie dostrzega żadnych pozytywów.- Ja też go wyśmiałem, Varian, tyle że.- Komendancie Kai.- Varian obrzuciła go groźnym wzrokiem.- Ależ oczywiście, że należało go wyśmiać.Jego hipoteza jest głupia, niezdrowa i bezpodstawna.Szkoda tylko, że nie przejęto naszych pozostałych raportów.Wówczas ja sama mogłabym już nie mieć żadnych wątpliwości.- Spojrzała na niego zapamiętale i potrząsnąwszy przecząco głową, dodała: - Nie, to się nie trzyma kupy.Nie zostaniemy tu.Jeżeli jednak nie nawiążemy łączności z BO, Gaber z pewnością rozpuści tę plotkę.- Zajrzała do pustego kieliszka.- Przeklęta Lunzie! Akurat przydałaby mi się jeszcze kropelka.- Ustaliliśmy, jak mi się wydaje, że póki co, nie będziemy martwić się BO.- Wcale się nie martwię.Gderam sobie, nie wolno? Smakują mi te zlewki! Mają ciekawy posmak.- Zapewne jakiegoś środka odżywczego - zawyrokował Kai, przypominając sobie narzekania Bonnarda.Varian roześmiała się głośno.- Co do tego możesz być pewny! Lunzie przede wszystkim dba o nasze zdrowie.Dimenon, obejmując zazdrośnie Margit, podszedł chwiejnym krokiem do Kaia i Varian.Nie mógł wypić więcej od innych, skoro Lunzie skwapliwie racjonowała trunek, a mimo to był nadzwyczaj wesoły i jego twarz palił ognisty rumieniec.Oznajmił, że z całą stanowczością będzie obstawał przy tym, by odkryte właśnie złoża uranitytu zostały nazwane imieniem Margit, która z równym uporem nalegała, by dzielić sukces razem z nim, jak było w zwyczaju.Wywiązała się między nimi przyjacielska sprzeczka, każde przyzywało na pomoc swych zaufanych popleczników z zespołu, aż w końcu w dyskusję wplątani zostali dokładnie wszyscy.Jak się okazało, irytacja Gabera nie była odosobnionym przypadkiem niezadowolenia wywołanego pośpiesznym zniknięciem Lunzie.Kai ze zdziwieniem wysłuchiwał nieśmiałych utyskiwań pod adresem grawitantów.Zaskoczyło ;o to niepomiernie, gdyż dotąd bardziej czuły był na punkcie tarć między zespołami geologów.Następny ranek przyniósł kolejny powód do zastanowienia nad zachowaniem grawitantów - daleko im było do zwykłej sobie solidności i pewności, poruszali się niemrawo ' niezdarnie, byli wyraźnie wycieńczeni i nieznośnie posępni.- Kac po dwóch kieliszkach? - burknęła z powątpiewaniem Varian, spostrzegłszy, podobnie jak Kai, ponury nastrój w swej drużynie.- Światła w ich kwaterach pogasły bardzo szybko, więc powinni być wyspani.- Jeśli poszli spać.- odparł Kai, szczerząc zęby w uśmiechu.Varian ze zdumieniem rozdziawiła usta.Po chwili zachichotała.- Zawsze zapominani, że oni także muszą odczuwać pociąg seksualny.Mają dziwaczny cykl, na ich planecie seks jest przymusowy podczas, że się tak wyrażę, godów.Ale generalnie nie robią tego, jeśli uczestniczą w jakiejś wyprawie.- Nie obowiązuje ich przecież co do tego żaden zakaz, prawda?- Nie, oni zazwyczaj tego nie robią.- Varian zamyśliła się na moment.- Cóż, wypocą całego kaca w górach, gdy zapędzimy ich do pracy - dorzuciła, spoglądając na przedgórze, które wypiętrzało się coraz wyżej i wyżej, aż na horyzoncie przeradzało się w niebosiężne góry.Kai i Varian stali na skraju podłużnej grani, ponad ciągnącymi się poniżej dożami uranitytu.Widać było połyskującą brązowo żyłę rudy.- Te pokłady są fantastyczne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]