Podstrony
- Strona startowa
- Grochola Katarzyna Podanie o milosc.BLACK
- Motylek Lipowo 1 Katarzyna Puzyńska
- Grochola Katarzyna Upowaznienie do szczescia
- Grochola Katarzyna Podanie o Miłosc
- Grochola Katarzyna Podanie o Miłoœć
- Ekspedycja Kolitz Katarzyna Rygiel
- Katarzyna Grochola Upowaznienie do szczescia
- Grochola Katarzyna Ja wam pokaze
- Adobe.Photoshop.7.PL.podręcznik.uzytkownika.[osloskop.net]
- Clarke Arthur C Ogrod ramy (SCAN dal 1061)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- epicusfuror.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spałam, pisałam artykuł do prasy medycznej, jadłam, chodziłam nad wodę, byłam w lesie.Nie potrafię odtworzyć tego co do minuty.Po prostu weekend majowy. Pojechała pani bez męża i syna? Pojechałam sama, to był impuls.Syn wyjechał na obóz konny do Ochab, wraca dopiero za tydzień.Mąż go odwiózłi obiecał, że zostanie z nim przez pierwsze dni. Ktoś może to potwierdzić? Tak, trzydziestu dwóch uczniów, wychowawca i z sześciu nauczycieli, którzy tam są z dziećmi. Chyba się nie zrozumieliśmy.Czy ktoś może potwierdzić, gdzie pani spędziła te kilka dni?Elwira zawahała się. Nie wiem.Może ktoś z sąsiadów mnie widział.Robiłam też zakupy w sklepie.Choć nie sądzę, by ekspedientka mnie zapamiętała.Nie zrobiłam nic, comogłoby przykuć jej uwagę. Co pani kupowała? Masło, chleb, serek.Nie pamiętam.Butelkę wina, dwie butelki.I piwo, kilka piw.Mam jeszczeze dwie puszki w samochodzie. Wcześniej pani tego nie mówiła.Wróciła pamięć? kąśliwie spytał młodszy.Elwira spojrzała błagalnie na podinspektora Szerszenia. Nie wiedziałam, że będę musiała mówić policji o tym, co kupiłam.Picie alkoholu, jeśli siedzi sięnad wodą, nie jest chyba zabronione.Nie sądzi pan, że gdybym była winna, przygotowałabym sobiewszystko ze szczegółami i zeznawała teraz jak z nut? Nie jestem idiotką. wychrypiała. Idiotką z pewnością nie wszedł jej w słowo podinspektor. Ale na głupotę nie ma zarzutów.Sprawca tego zabójstwa zaś był wyjątkowo inteligentny zawiesił głos.Elwira czuła, jak oblewa ją zimny pot. Proszę więc powiedzieć, bo to interesujące ciągnąłojcowskim tonem Szerszeń. Dlaczego kupowała pani takie ilości alkoholu? Nie wygląda pani naosobę, która nadużywa.Dałbym stówę, że raczej abstynentka.I bym przegrał, co Rysiu.podinspektor zaśmiał się jak z dobrego kawału.Zaraz jednak zmrużył oczy, pochylił głowę i dodałzimnym już tonem. Czy przed wyjazdem zdarzyło się coś, co wyprowadziło panią z równowagi?Elwira zawahała się, zanim udzieliła odpowiedzi.Tak, ale to moje prywatne sprawy.Niezwiązane z Johannem.Dotyczą tylko mnie i Michała.Naszemałżeństwo.Szerszeń wpatrywał się w nią i miał wrażenie, że kobieta nieudolnie kłamie. Nie chce pani powiedzieć? To nie ma znaczenia w tej sprawie upierała się. Jeśli coś pani ukrywa.Wrócimy do tego nieoczekiwanie odpuścił Szerszeń. Czy zgodzi siępani porozmawiać z psychologiem policyjnym? Z kim? zmarszczyła brwi. Po co? Z psychologiem.Tego wymaga dobro śledztwa.To jednak pani decyzja.Jeśli tak, będzie tutajlada chwila.Jeśli nie, będzie pani wolna, ale wolelibyśmy, by się pani dobrowolnie zgodziła.Popostawieniu zarzutów i tak by się z panią spotkał. Doprowadzimy cię wtedy. zarechotał Rysio w obrączkach. Czy ja już jestem podejrzana. Elwira głośno przełknęła ślinę. O co? O zabójstwo Johanna Schmidta młody oparł się o blat stołu, przy którym siedziała, i zbliżyłswoją nalaną twarz do jej twarzy, aż poczuła jego nieświeży oddech. Byłaby to zbrodnia z jedynką, czyli z wyjątkowym okrucieństwem.Artykuł 148 paragraf 1kodeksu karnego.Za łeb grozi dożywocie. Jeszcze nie jest pani podejrzana. przyszedł jej z pomocą podinspektor Szerszeń, lecz pochwili zawiesił głos. Ale kto wie, co przyniesie jutro lub dzisiejszy wieczór? Dobrze odparła zrezygnowana. I tak już dzisiaj nic nie załatwię.Poczekam na tego pana. Proszę więc przeczytać protokół i złożyć swój autograf.Elwira wzięła długopis do ręki i podpisała dokument bez czytania. Wierzę panu oświadczyła.Na Szerszeniu ten dowód zaufania nie zrobił wielkiego wrażenia.Poskubał wąsa i dodał, zniżając głos. A do adwokata radziłbym zadzwonić jak najszybciej. To się chłopina obłowi, jak zacznie bronić was oboje młody policjant śmiał się do rozpuku.Ciebie i tego twojego mężusia.Hubert Meyer rozmyślał nad zachowaniem żony Schmidta całą drogę do komendy.Nie miałwystarczających danych na temat tej sprawy, więc nie pokusił się o żadne wnioski, nie dokonywałoceny.Niepokoiło go to włamanie.Ta nowa informacja stanowiła element do analizy.Planowałbliżej rozpytać o to Szerszenia.Ciszę w radiowozie przerywały jedynie meldunki dochodzące przez policyjne radio.Dzielnicowyprowadziłauto z przepisową prędkością, był skupiony na drodze i nie próbował nawiązywać kontaktu.Klaudiatępo wpatrywała się w okno.Czekali ponad kwadrans, aż się ubierze.Kiedy w końcu zeszła na dół,miała na sobie przypadkowe rzeczy albo wyjęła je z szafy na chybił trafił, albo miała tak strasznygust.Meyer nie starał się tego analizować.Cieszyłsię, że nie robiła problemów i zgodziła się dobrowolnie pojechać na komendę.Poprosiła tylko, bypoczekali, aż znajoma mieszkająca kilka domów dalej przyjdzie, by zaopiekować się jej córką
[ Pobierz całość w formacie PDF ]