Podstrony
- Strona startowa
- Edwards Eve Kronik rodu Lacey 02 Demony miłoœci
- Cole Courtney Beautifully Broken. Tom 3. Zanim miłoœć nas połšczy
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 03 Lekcja miłoœci
- Bonda Katarzyna Tylko martwi nie kłamiš
- Motylek Lipowo 1 Katarzyna Puzyńska
- Ekspedycja Kolitz Katarzyna Rygiel
- Florystka Katarzyna Bonda
- Barbara Szacka Wstep do Socjologii
- Kiernan Denise Dziewczyny atomowe
- W szponach szantazu Hram A
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kolazebate.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gra jakaś.Która ma ją zniszczyć.Odsłonić.Zniewolić.Nie da się.Ranek zastał ją przy stole.Kawa dymiła.Otworzyła szafę i spod stosu szarych i beżowych rzeczy wydostała nie noszoną od dawnasukienkę z czerwonego kaszmiru i czarny żakiet.Nie ma co się ukrywać, udawać, że się boi.Nieboi się i on to zobaczy.Stanęła przed lustrem i zaczęła czesać włosy.Długie, spadają poniżej ramion.Błyszczącepo wczorajszym myciu, nie związała ich na noc, luzno i swobodnie próbują teraz wolności,skręcając się w małe loczki tuż przy twarzy.Odrzuciła do tyłu głowę.Tak będzie dzisiajwyglądać.Kiedy wszedł, był niewątpliwie zaskoczony.Nawet bardzo.Przyglądała mu się zsatysfakcją.Uśmiechnęła się.Powiedziała: Za ekspres stawka jest podwójna.I ani słowa więcej.Wyciągnął pieniądze, podziękował, chwilę się wahał, a ona dalej sięuśmiechała: Coś jeszcze? Pan wybaczy, mam dużo pracy.Patrzył na nią z uwagą, jakby chciał zobaczyć coś, czego chyba nie dojrzał, bo odwróciłsię i wyszedł.A ona ponownie siadła przed ekranem i skończyła odłożony pozew w sprawie mężaIreneusza D.Drania i obiboka.Nie dała się nabrać.* * *W nocy kołdra znowu wydawała jej się za ciężka i gorąca.Odkrywała się, a wtedy chłódlistopadowy przenikał ją do szpiku kości.Zasnęła nad ranem umęczona.Po raz pierwszy spózniłasię do biura.Przed drzwiami stał niechlujny chłopak z walkmanem na uszach. Pani Hanna M.? Przesyłka dla pani.Wrócił do samochodu, po tę przesyłkę a ona otworzyła drzwi.Podstawił jej do podpisaniakwit.Kwiaty położył na biurku i zniknął.Bukiet był olbrzymi.Różnokolorowy.Nazw niektórych kwiatów nie znała.Do wysokiejróży dołączona była koperta.Rozerwała ją i zaczęła czytać:Przepraszam, jeśli Panią uraziłem.Przepraszam, że nie byłem szczery.Nie miałem innegopomysłu, jak przyjść do Pani z podaniem, które by zwróciło Pani uwagę.Wiem, że po pracynigdzie Pani nie bywa.Przepraszam również za to, że uczucia, które mną targnęły, przypisałemtakże Pani.To we mnie jest strach przed światem, któremu próbuję się opierać.Kiedy dotknęłaPani niechcący mojej ręki, poczułem, jak skorupa, w którą się zaklepiłem wiele lat temu, pęka.Nie umiałem sobie z tym poradzić.Pani odmowa była tak stanowcza, że chwyciłem się ostatniejdeski ratunku tych tekstów, które musiała Pani przepuścić przez komputer.Miałem nadzieję,że jeśli pozna Pani prawdę, wspólnie możemy dać czemuś szansę.mój telefon.będę czekał.W podpisie krzyżyk.Nie musi dzisiaj pracować.Po prostu wywiesi kartkę: Biuro nieczynne z powoduchoroby.Ot, takie proste.Kiedy przycinała kartonik z tą informacją, do pokoju weszła żonaIreneusza D.I wtedy zrobiła coś, czego nie miała prawa robić. Niech się pani zastanowi powiedziała, podając jej przepisany pozew. Przecieżpani go kocha.Dopóki ktoś chce kochać, jest jeszcze szansa.Kiedyś Dwadzieścia po pierwszej, co ja tu robię? Po dwunastej.Odwrócił się, niebieska piżama zniknęła w drzwiach, które nigdy nie zostały dobrzedopasowane. Dobranoc. Przytłumiony głos niósł się ze schodów w puste mieszkanie. Niesiedz za długo. Nie będę.Dobranoc.Papieros zsuwał się z popielniczki na obrus.Podniosła go do ust i spojrzała na zegarek.Siedemnaście po dwunastej.Zaśnie, za chwilę zaśnie i nie zauważy, że jej nie ma.Ale jeszcze niemożna podejść do telefonu.Jeszcze za wcześnie, mimo że tak pózno.Przesunęła palcem poklinkierze pokrytym sadzą.Tak przecież nie może być.Ogarnęło ją zmęczenie.Wszechogarniające zmęczeniewieczną ucieczką przed wspólnym pójściem spać, przed wspólnym porannym wylegiwaniem sięw łóżku, przed wspólnymi spacerami.Jak długo można udawać, że pilna robota na jutro jestkoniecznością? %7łe najlepiej jej się pracuje w nocy? Bo w dzień, sam rozumiesz.Może rozumiał, może się domyślał, może podejrzewał, że po prostu chce być sama.Bezpowodu.Piekło wybrukowane dobrymi chęciami.Dobre chęci zmontowane z nieustającychdrobnych niedomówień w imię nieranienia.A w środku proste, nieskomplikowane kłamstwa.Bała się, że kiedyś ją Tam zaprowadzą.%7łe w końcu nie da się tego uniknąć, a już na pewno w tejsprawie nie będzie można nic a nic oszukać.Telefon kusił coraz bardziej.Zadzwonić już! Dwa krótkie sygnały, rozłączyć się,odczekać dwie minuty, z zegarkiem w ręku, i znowu się połączyć.Jeśli jest, jeśli może podejśćdo telefonu, jeśli może rozmawiać usłyszy jego ciepły głos przez moment
[ Pobierz całość w formacie PDF ]