Podstrony
- Strona startowa
- chmielowski benedykt nowe ateny (3)
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny (2)
- J.Chmielewska Jeden kierunek ru
- J. Chmielewska Wielkie zaslugi
- ALCHEMIK
- Summits. Six meetings that shap Dav
- O Diario de um Mago
- Czechow Antoni Drobiazgi zycia
- Anderson Kevin J. Moesta Rebecc Miecze swietlne
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- motyleczeq.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Milczeli obaj przez całą drogę, aż do komendy.W swoim pokoju Bieżan sięgnął poakta sprawy. Nic z tego nie rozumiem powiedział z niezadowoleniem. To znaczy, ro-zumiałbym wszystko, gdyby to nie było tak przerazliwie głupie, że wręcz niemożliwe.123Najprostsze, co się nasuwało racjonalnie, to sąsiedzi, ktoś nie wytrzymał nocnych rykówi kropnął babę, ale już prawie wszyscy sprawdzeni i nikt nie pasuje.Poza tym, dlaczegoakurat pod domem Chmielewskiej? Zadałby sobie tyle trudu, żeby ją śledzić.? Alternatywnie wychodzi, że tym sposobem chcieli wykończyć Borkowską pod-jął Górski. Ale kto? Ta Ula Biedulka czy jak jej tam.? Toteż dlatego to jest takie głupie.Nie żadna Biedulka, tylko Biełka, w aktach jąmamy, była sekretarka, Urszula Biełka, poślubiła Borkowskiego, chyba o nią chodzi.Trzeba czytać akta. Widziałeś ją przypomniał Górski, który raz był ze zwierzchnikiem na ty , a razna pan. Pasuje?Bieżan pokręcił głową. Nijak.Nawet jeśli jest to cicha woda nad żmijowiskiem, poziom nie ten, do rynsz-toka jej za daleko.Gdzie Borkowskiemu do Wyduja.?! Ale aż taka zbieżność nazwisk? skrzywił się Górski. Po tych Borkowskich nic mnie już nie zdziwi.Załóżmy, że to nie ona, to znaczynie druga żona Borkowskiego, tylko jakaś tam Białasek.I Kordula, na przykład, a nieUrszula.Albo, o.! Eulalia.Umysłowością zbliżona do Feli i Wyduja.I co, taką intrygęsobie wykombinowała? Możliwe, że ktoś nią kierował podsunął Robert z zapałem. Czyli ciągle to samo, nie wroga Feli musimy szukać, tylko wroga Borkowskiej.Jasne już przecież, że to ta Fela przedstawienia robiła, i wychodzi mi, że na czyjeś zle-cenie. A Ula pośredniczyła. Ale nawet jeśli nie, jest jedyną osobą, która może więcej wiedzieć.Z McDonald sawynika, że ją powstrzymywała, tę wesolutką Felę.Powiedzmy: zleceniodawca chciałskończyć akcję, a Feli się zabawa spodobała i szła na całego, ku rozpaczy przyjaciółki.Spotykały się ukradkiem. I ciekawe dlaczego, bo znały się od dawna.Nauczycielka je razem widziała, pro-wadzały się wtedy jawnie.I potem co, wróg Borkowskiej kazał im zerwać znajomość?I jeszcze coś. No? pogonił Bieżan, bo Robert zamilkł na chwilę. To chyba bez sensu bąknął wreszcie z lekkim zakłopotaniem. W oczach mistoją zdjęcia i akta.Ten żakiet.W spodniach była i w jedwabnej bluzce, pazdziernikjest teraz, nie lipiec, ja nie dom mody, ale żakiet do tego aż się prosi.Właśnie tamten.Dlaczego go nie włożyła? Bo miał plamę. To po cholerę taki strój wybrała, żeby kompletu na sobie nie mieć?124 Przecież ci tłumaczę, że to jest bezdenne kretyństwo rzekł Bieżan cierpliwie. A co do żakietu, masz rację, do laboratorium już poszedł, coś nam o nim powiedzą.Zaraz.Zadzwoń do Zabója, niech go odwiezie do domu, niech mu nie wzbrania tej ru-skiej wódki i niech powęszy za kluczami, czy tam gdzie nie leżą.I broń palna.Dośle musię nakaz przeszukania, ale lepiej, żeby zaczął od razu, póki Wyduj nie do życia.W ciągu pięciu minut Górski załatwił sprawę sierżanta i nakazu, po czym wrócił dotematu. A ta Ula. zaczął z niesmakiem. Pozbądzmy się jednej podchwycił Bieżan. Trzeci wątek, romansBorkowskiego z sekretarką, obecnie drugą żoną.A przyjaciółką drugiej żony jest po-dobno Zenia z księgowości. Z czego wynika, że nie ma siły, trzeba zebrać plotki z pracy? I pogadać z Borkowskimi.Ale nie razem.Oddzielnie.Jeszcze wcześnie, Borkowskiw robocie, żona, być może, w domu obiad gotuje.Idę do niej, a ty leć do jego instytucjii szukaj Zeni z księgowości.* * *Przed moją furtką zatrzymała się jakaś nieznajoma facetka.Widziałam ją doskonale,bo akurat robiłam sobie w kuchni herbatę i czekałam, aż mi się woda zagotuje.Facetkapopatrzyła na dom, a potem rozejrzała się z uwagą po okolicy, najdłuższe spojrzeniepoświęcając wierzbie.Następnie zadzwoniła.Nie wyglądała na brutalnego złoczyńcę, zatem wpuściłam ją od razu, z niepokojemusiłując sobie przypomnieć, czy przypadkiem nie byłam umówiona na jakiś kolejnywywiad.Nie, chyba nie, bo nic i mnie nie gryzło w głębi duszy.Facetka zatrzymała się przed progiem.Otworzyłam drzwi. Słucham panią.? Nazywam się Barbara Borkowska powiedziała spokojnie. Czy nic pani tonie mówi? Podobno zostałam zamordowana gdzieś pod pani ogrodzeniem. Aaa.! ucieszyłam się. Owszem, tam, pod wierzbą.Proszę bardzo!Bez względu na cel, jej wizyta sama w sobie stanowiła sensację, rzadko się zdarza,żeby człowieka odwiedzały ofiary zbrodni.Pomyślałam, że Martusia nie odżałuje swojejnieobecności, ale nie mogłam przecież prosić denatki o zaczekanie przez kilka godzin.Zaprosiłam ją do wnętrza, zainteresowana niebotycznie. Mogę się od pani czegoś dowiedzieć? spytała, siadając przy stole. O ile wiem,jestem podejrzana o popełnienie tego zabójstwa i chciałabym jakoś zrozumieć sytuację.Pomoże mi pani? Z największą przyjemnością odparłam bez namysłu. I wzajemnie, bo łatwochyba odgadnąć, że zwłoki przed domem to nie jest coś, co już nazajutrz umyka z pa-mięci.Co pani chce wiedzieć?125 Ona do pani dzwoniła z prośbą o wywiad? Dzwoniła. I co mówiła? Głupio mówiła skrytykowałam i sięgnęłam na półeczkę po papierosy. Spytałam, oczywiście, na jaki temat to ma być, najpierw powiedziała, że o pisaniuksiążek, co z miejsca wywołało mój protest, potem, że o telewizji, co ów protest wydat-nie zwiększyło, wreszcie, że o kryminałach, dzięki czemu uzyskała moją bardzo stanow-czą odpowiedz odmowną.Nie przyjęła jej do wiadomości i dalej wygadywała brednie,upierając się, że przyjdzie i z pewnością mnie namówi, bo jej bardzo zależy, a tak na-prawdę chodzi o przestępców.Ustaliła dzień i godzinę, zapowiadając zarazem przyby-cie fotoreportera, i na tym się nasza urocza pogawędka skończyła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]