Podstrony
- Strona startowa
- Chmielewska Joanna Dwie trzecie sukcesu (SCAN dal
- Chmielewska Joanna Slepe Szczescie (www.ksiazki4u
- Chmielewska Joanna Dwie glowy i jedna noga (3)
- Chmielewska Joanna Krowa Niebianska (www.ksiazki4u
- Chmielewska Joanna Nawiedzony dom (SCAN dal 730)
- Chmielewska Joanna Dwie glowy i jedna noga (2)
- Chmielewska Joanna Zbieg Okolicznosci (www.ksiazki
- Chmielewska Joanna (Nie)boszczyk Maz (www.ksiazki4
- Mann, Thomas Der Zauberberg
- Lumley Brian Nekroskop II (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kolazebate.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na mnie zależy Ci bez porównania bardziej i każdą z nich bez wahania dla mnie poświęcisz.Tak myślałam, tak byłam przekonana.Cóż za potworne rozczarowanie…!!!Jak mogłeś uczynić coś podobnego?! Naraziłeś moje życie! I dla kogo?! Dla wulgarnej, rozwydrzonej, ufarbowanej dziwy, która raczyła mieć idiotyczną fanaberię! To już nawet Kwiatkowski przestaje się liczyć…!Zawlokłeś mnie do Tucholi, dobrze, poniewierałeś mnie po jakichś okropnych, ubłoconych drogach pod lasem i w lesie, zostawiłeś mnie pod drzewem na Bóg wie jak długo i ptaszek napaskudził mi na dach.Ptaszek…! Nie wiem, co to mógł być za ptaszek, struś chyba…! Wszystko cierpliwie zniosłam dla Ciebie, chociaż czułam się nieco rozgoryczona.A Ty co uczyniłeś? Zamiast mnie pocieszyć, oczyścić, zatroszczyć się o mnie…Czy nie rozumiesz, że to było dla mnie dno hańby i upokorzenia?! Poświęciłeś mnie dla niej! Dopuściłeś ją do mojej kierownicy, jakąś kretynkę, debilkę, która nie miała pojęcia, jak się ze mną obchodzić! I na jakiej drodze…?!!! Czy doprawdy nie zdawałeś sobie sprawy, że ona mogła mnie skrzywdzić, uszkodzić, nawet… zabić?! To cud, że nie zrobiła mi nic złego trwale, ale czy potrafisz sobie wyobrazić, ile przeżyłam?! Ten koszmar, ten wstrząs, jakaś tam znarowiona blondyna więcej znaczy ode mnie, ona chce, więc ja już nie mam nic do gadania… A równocześnie zwykły lęk o zdrowie i życie, okropna droga i jej kretyńskie poczynania, szarpiące moim całym organizmem.Gdzie się podziały Twoje uczucia do mnie…?!!!Nie, Ty nie mogłeś zdawać sobie z tego sprawy… Nie postąpiłbyś tak przecież, to niemożliwe, musiałeś doznać jakiegoś zaćmienia umysłowego! Nie wierzę, że całkowicie przestałeś mnie kochać, bo jednak potem zająłeś się mną tak, jak powinieneś, troskliwie i z czułością zamalowałeś to zadrapanie na prawym błotniku, zostawiłeś odłogiem obrzydliwą blond—zdzirę, żeby mnie umyć… Czułam, że Ci się podobam i że jesteś ze mnie dumny.Więc kochasz mnie nadal i chyba tak samo…? Och, powiedz, że tak samo, przekonaj mnie o tym! Tylko to jedno, tylko wiara w Twoje uczucia pozwoli mi jakoś wrócić do równowagi i dalej żyć!Ale z drugiej strony… Jakież to są uczucia, które pozwalają na hańbę ukochanej istoty, które godzą się z narażeniem jej dla byle kogo? Nie, coś tu nie jest w porządku…Nie rozumiem Cię, jestem głęboko rozżalona, rozgoryczona, mam do Ciebie ciężką, śmiertelną pretensję.Nie chcę dopuścić myśli, że ONA mogła istotnie mieć rację i że jej słowa zaczynają się sprawdzać.Mówiła, że stopniowo ochłodniesz w stosunku do mnie, znudzę Ci się, zaczniesz mnie źle traktować… Zaczynasz mnie traktować coraz gorzej! Co to ma znaczyć…?Myślę nad tym i myślę, rozważam to sobie, usiłuję patrzeć obiektywnie i trzeźwo.Tak, traktujesz mnie coraz gorzej.Ale równocześnie rwiesz się do mnie, jesteś mnie spragniony, nie możesz się beze mnie obejść, protestujesz dziko, kiedy ONA Ci mnie zabiera… I równocześnie narażasz mnie, hańbisz, obrażasz, każesz mi służyć byle komu, wykopujesz mnie z pierwszego miejsca i czynisz jakąś istotą podrzędną… Jak to pogodzić? Czy to naprawdę jest zwykła kolej rzeczy, Ty jesteś taki sam jak inni mężczyźni i ja muszę się temu podporządkować…?No więc dobrze.Podporządkuję się.Jeśli tak musi być, zniosę wszystko i podporządkuję się wszystkiemu, ale pod warunkiem, że Twoje uczucia do mnie powrócą i pozostaną takie, jakie były.Możesz uczynić ze mną wszystko, co zechcesz, jeśli wciąż będę dla Ciebie jedna, jedyna, najważniejsza na świecie.Twoja miłość jest dla mnie warta nawet życie…ONA mówi, że jestem idiotką, że kocham Cię za bardzo, a mężczyźni lekceważą sobie zbyt wielkie uczucia.Że Cię rozzuchwaliłam i rozbestwiłam i teraz będziesz mnie traktował jak szmatę, nie licząc się ze mną kompletnie.Mówi, że nawet mi nie współczuje, bo takich idiotek nie warto żałować, a ostrzegała mnie wielokrotnie.Niech sobie mówi.Ja jej nie wierzę.Całuję Cię…Twoja beznadziejnie przygnębionaSKODAMój Władco, nadal Uwielbiany!!!Byłam tak straszliwie zdenerwowana, że nawet nie umiałam wyjaśnić Ci różnicy.Zdenerwowana jestem nadal, ale już trochę mniej, bo wiara w Twoje uczucia do mnie… Och, nie wiem, czy wiara, może to tylko nadzieja…? No więc niech będzie, chociażby sarna nadzieja na Twoje uczucia przywraca mi odrobinę równowagi.Chyba rozumiesz, że czego innego spodziewam się po niej, a czego innego po Tobie.Owszem, ONA też mnie włóczyła po Borach Tucholskich i narażała moje życie, wstrząsy przeżywałam straszliwe jeden za drugim, ale były to wstrząsy, a nie cierpienia! I prowadziła mnie sama, umiejętnie, z rozwagą, ostrożnie, a trzeba jej przyznać, że umie to robić.Wpędziła nas obie w kretyńskie sytuacje, po czym jednak pomogła mi z nich wybrnąć.No dobrze, to ONA, niczego lepszego od niej nie oczekuję, ale Ty…?!I po tamtych przeżyciach, prawie w tym samym miejscu, dostarczyłeś mi tego…!Tu leży źródło mojego rozgoryczenia.Ty, od którego mam prawo spodziewać się tylko dobra, bezpieczeństwa, opieki, dbałości o mnie! Uczyniłeś coś prawie równie okropnego jak ONA! Przez to, że pochodzi od Ciebie, staje się sto razy gorsze! Nieudolna idiotka przy mojej kierownicy, już wolę konia, co mówię, wolę stado koni!!! Czy potrafisz pojąć, jak głęboko przy tym cierpiałam, jakim to było dla mnie potwornym zaskoczeniem, ogłuszającym ciosem, czymś wstrętnym, nie do przyjęcia! Szczególnie że wzbudziło wspomnienia tamtej upiornej podróży…Ty i ONA, to coś zupełnie innego.ONA mnie naraża, Ty mnie powinieneś pocieszać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]