Podstrony
- Strona startowa
- Clark Hulda Kuracja życia wg dr Clark
- Maciarewicz Antoni Raport o działaniach służb specjalnych MON
- Historyczne Bitwy Kursk 1943 Antoni Karoiński
- Górniak Alicja Trylogia Krew Życia 01 Pierwsze szeœć kropli
- Brzezińska Anna Wykłady z psychologii rozwoju człowieka w pełnym cyklu życia
- Homa Jan Antoni Ostatni koncert
- Wylie Jonathan SÅ‚udzy Arki Tom 1 Pierwszy Nazwany
- Selección de Partidas Comentadas de Miguel Najdorf
- Makuszynski Kornel Kartki z kalendarza
- Jordan Robert Wielkie Polowanie
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ugrzesia.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jego spojrzenie było srogie i niespokojne.Olga Michajłowna patrzyła wmilczeniu na jego piękny profil.Nie wiadomo czemu, ale wydawało jej się, że jakby mążodwrócił teraz do niej twarz i powiedział: Olu, jest mi ciężko , rozpłakałaby się lubroześmiała i od razu poczułaby się lepiej.Sądziła, że nogi ją bolą i jest jej niewygodniedlatego, że serce ma ściśnięte. Piotrze, o czym myślisz? zapytała. Tak, o niczym. odpowiedział mąż. Masz ostatnio jakieś tajemnice przede mną.Niedobrze. Czemu niedobrze? odpowiedział oschle i nie od razu. Każdy ma własne życie, więcpowinny być i własne tajemnice. Własne życie, własne tajemnice.wszystko to słowa! Zrozum, obrażasz mnie! powiedziała Olga Michajłowna, podnosząc się i siadając na łóżku. Jeżeli masz coś na sercu,czemu ukrywasz to przede mną? Dlaczego uważasz, że lepiej wynurzać się przed obcą kobietąniż przed żoną? Przecież słyszałam, jak skarżyłeś się dziś w pasiece Luboczce. Moje gratulacje.Bardzo mi miło, że słyszałaś.Znaczyło to: zostaw mnie w spokoju, nie przeszkadzaj myśleć! Wzburzyło ją to.Irytacja,nienawiść i gniew, które tłumiła w sobie przez cały dzień, nagle wezbrały; miała ochotęnatychmiast, nie odkładając do jutra, wygarnąć wszystko mężowi, obrazić go, zemścić się.Próbują się opanować, żeby nie krzyczeć, powiedziała: Chcę ci powiedzieć, że zachowujesz się wstrętnie, wstrętnie, wstrętnie! Dziś przez całydzień cię nienawidziłam oto coś zrobił!Piotr Dmitrycz też podniósł się i usiadł. Wstrętnie, wstrętnie, wstrętnie! mówiła Olga Michajłowna, dostając na całym cieledreszczy. Nie masz mi czego gratulować! Sobie lepiej pogratuluj! Wstyd, hańba!Dokłamałeś się do tego stopnia, że wstydzisz się z żoną w jednym pokoju przebywać! Jesteśfałszywy! Widzę cię na wylot i rozumiem każdy twój krok! Olu, kiedy jesteś w złym humorze, to proszę cię, uprzedzaj.Będę wtedy spał wgabinecie.Powiedziawszy to wziął poduszkę i wyszedł z sypialni.Olga Michajłowna nie przewidziałatego.Przez pierwsze chwile patrzyła z otwartymi ustami i drżąc na całym ciele na drzwi, zaktórymi zniknął, i próbowała zrozumieć, co to ma znaczyć.Czy jest to jedna z tych sztuczek,które stosują w sporach fałszywi ludzie, kiedy czują, że nie mają racji, czy zniewaga,umyślnie wymierzona w jej dumę? Jak to należy rozumieć? Przypomniała sobie kuzyna,oficera, wesołego młodzieńca, który często opowiadał jej ze śmiechem, że kiedy w nocy jego połowica zaczyna marudzić , bierze poduszkę i pogwizdując idzie do gabinetu, zostawiającżonę w głupiej i śmiesznej sytuacji.Oficer ten był żonaty z bogatą, kapryśną i głupią kobietą,której nie szanował i ledwo znosił.Olga Michajłowna wyskoczyła z łóżka.Uważała, iż pozostało jej tylko jedno wyjście:ubrać się jak najszybciej i na zawsze opuścić ten dom.Należał do niej, ale tym gorzej dlaPiotra Dmitrycza.Nie zastanawiając się szybko poszła do gabinetu, żeby powiedzieć mężowio swojej decyzji ( Babska logika! przemknęło jej w myślach) i jeszcze coś obrazliwego,złośliwego na pożegnanie.Piotr Dmitrycz leżał na wersalce i udawał, że czyta gazetę.Obok niego paliła się świeca.Jego twarz była zasłonięta gazetą. Proszę łaskawie mi wyjaśnić, co to znaczy? Pytam pana! Pana. zdziwił się Piotr Dmitrycz nie odsłaniając twarzy. Mam tego dość, Olgo!Jestem naprawdę zmęczony i nie mam teraz do tego głowy.Jutro będziemy się kłócić.83 Nie, bardzo dobrze cię rozumiem! ciągnęła Olga Michajłowna. Nienawidzisz mnie!Tak, tak! Nienawidzisz mnie, bo jestem bogatsza od ciebie! Nigdy mi tego nie wybaczysz izawsze będziesz mi kłamał! ( Babska logika! znów przemknęło jej w głowie).Teraz chybaśmiejesz się ze mnie.Nawet jestem pewna, że ożeniłeś się ze mną, żeby mieć majątek i teprzeklęte konie.O, ja nieszczęsna!Piotr Dmitrycz upuścił gazetę i podniósł się.Te niespodziewane zarzuty oszołomiły go.Uśmiechnął się bezradnie jak dziecko, popatrzył zdumiony na żonę i jakby broniąc się przeduderzeniami, wyciągnął do niej ręce, mówiąc błagalnym tonem: Olu!I oczekując, że ona znów powie coś okropnego, przycisnął się do oparcia wersalki, a całajego wielka postać wyglądała teraz tak samo dziecinnie bezradna jak uśmiech. Olu, jak mogłaś coś takiego powiedzieć? wyszeptał.Od razu oprzytomniała.Poczuła nagle, że kocha tego człowieka, przypomniała sobie, żejest jej mężem, bez którego nie może dnia przeżyć i który kocha ją tak samo namiętnie.Zaszlochała głośno nie swoim głosem, chwyciła się za głowę i pobiegła z powrotem dosypialni.Runęła na łóżko i drobne, histeryczne szlochy nie pozwalające oddychać, po którychdrętwieją ręce i nogi, wypełniły sypialnię.Przypomniała sobie, że trzy cztery pokoje dalejnocuje gość, i schowała głowę pod poduszkę, żeby przytłumić szlochy, ale poduszka spadłana podłogę, a ona sama ledwo nie upadła, kiedy schyliła się po nią; pociągnęła ku twarzykołdrę, ale ręce odmówiły jej posłuszeństwa i gorączkowo darły wszystko, za co się niechwyciły.Wydawało jej się, że wszystko już przepadło, że nieprawda, którą powiedziała mężowi,chcąc go zranić, zniszczyła całe jej życie.Mąż jej nie wybaczy.Znieważyła go tak mocno, żenie da się tego naprawić ani wyrazami czułości, ani żadnymi zapewnieniami.Jak go terazprzekona, że sama nie wierzyła w to, co mówiła? To koniec, koniec! krzyczała nie zauważając, że poduszka znów spadła na podłogę.Błagam, błagam!Obudziła już pewnie swoim krzykiem i gościa, i służbę; nazajutrz cały powiat będziewiedział, że miała histerię, i wszyscy będą za to winić Piotra Dmitrycza.Próbowała siępowstrzymać, ale szlochała coraz głośniej. Błagam! krzyczała nie swoim głosem i nie rozumiała, dlaczego krzyczy. Błagam!Wydawało jej się, że łóżko pod nią się zapadło i nogi ugrzęzły w kołdrze.Do sypialniwszedł Piotr Dmitrycz w szlafroku i ze świecą w rękach. Olu, uspokój się! powiedział.Podniosła się i klęcząc na łóżku i mrużąc oczy od świecy, wydusiła z siebie przez szloch: Zrozum.zrozum.Chciała powiedzieć, że zamęczyli ją goście, jego kłamstwa, jej kłamstwa, że miała jużwszystkiego dosyć, ale potrafiła tylko powiedzieć: Zrozum.zrozum. Wypij! powiedział podając jej wodę.Posłusznie wzięła szklankę i próbowała się napić, ale woda wylała się i pociekła jej naręce, pierś, kolana. Chyba okropnie teraz wyglądam! pomyślała.Piotr Dmitrycz pomógłjej się położyć, wziął świecę i wyszedł. Błagam! znów krzyknęła Olga Michajłowna. Piotrze, zrozum, zrozum!Nagle coś ścisnęło ją w dole brzucha i pleców z taką siłą, że ugryzła z bólu poduszkę, i jejpłacz się urwał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]