Podstrony
- Strona startowa
- chmielowski benedykt nowe ateny (3)
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny (2)
- J.Chmielewska Jeden kierunek ru
- J. Chmielewska Wielkie zaslugi
- Chmielewska Joanna Babski motyw (2)
- Brooks Terry Potomkowie Shannary
- Lem Stanislaw Cyberiada
- Chmielewska Joanna Studnie Przodkow2
- Mac OS X The Missing Manual, 2nd Ed
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- plazow.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy pan mi to zdoła kiedykolwiek w życiu przebaczyć?Teraz z kolei on się zdumiał niezmiernie.Wyjął mi z ręki swój dowód osobisty i pa-trzył na mnie, wyraznie nic nie rozumiejąc. Co ja mam pani przebaczyć? To wszystko.Te telefony i inne idiotyzmy.To ja pana prześladowałam, ale przysię-gam panu, wzięłam pana za kogoś innego.Ja pana pierwszy raz widzę na oczy. Ja panią także.O czym pani mówi? Były do mnie złośliwe telefony, ale przecież tonie pani. Jak to nie ja? Ja!!!W tym momencie podszedł do nas mój przyjaciel, obserwujący cały czas te dziwnąscenę. Przepraszam pana powiedział spokojnie pozwoli pan, że wyjaśnię to nie-porozumienie, bo moja znajoma jest nieco zdenerwowana.Czy możemy na chwilęusiąść?Usiedliśmy i już nawet powietrze dookoła nas było zdumione.Przyjaciel pokrótceprzedstawił sprawę od mojej strony.Pan, siedzący z nami przy stoliku, zamiast się uspo-koić, usłyszawszy wyjaśnienie, wydawał się coraz bardziej wstrząśnięty.Wreszcie powie-dział pięknym, niskim, miękkim głosem. Drodzy państwo, zdaje się, że zamieszanie zrobiło się podwójne.Ja mam dosko-nałą pamięć wzrokową i to na pewno nie pani była tą panią, która mnie zatrzymała,kiedy jechałem samochodem po dwunastej w nocy, mniej więcej miesiąc temu.Padałdeszcz i podwiozłem tę panią do Zródmieścia.Ta pani dowiedziała się, kim jestem,i dzwoniła do mnie do pracy, a potem zaczęła dzwonić do domu. Nie przerwałam, ciągle pełna rozpaczy. Do domu to ja. Ale ja myślałem, że to ona, i bardzo mi się to nie podobało, bo ja z tą panią nie za-mierzałem nawiązywać żadnej bliższej znajomości.Nie znałem jej nazwiska i, szczerzemówiąc, nie interesowało mnie, kim jest i jak się nazywa.Dopiero kilka ostatnich roz-mów z nią dało mi coś niecoś do myślenia.Już przy jej ostatnim telefonie do pracy nie66ukrywałem tego, że wolałbym te kontakty zakończyć.Przez kilka dni był spokój, a po-tem zaczęły się te telefony do domu. To dlatego pan wybuchnął od razu z taką awanturą? Oczywiście.Ma pani głos bardzo do niej podobny.Jeśli to istotnie była pani?. Ja, na pewno! Mogę panu zaraz zacytować pańskie wypowiedzi. Niech pani tego lepiej nie robi.Ja bardzo. Zaraz przerwałam, intensywnie usiłując zebrać myśli, bo w głowie miałamjeden potężny chaos. Zaraz.A ten pański przyjaciel? Przecież dzwonił do mnie? Jaki przyjaciel? To ja dzwoniłem do pani, byłem przekonany, że dzwonię do tam-tej pani. A przedtem pan nigdy sam do niej nie dzwonił? I nie znał pan jej numeru tele-fonu? Nie, to ona dzwoniła do mnie.Dopiero jak zaczęła dzwonić do domu.to znaczy,jak pani zaczęła dzwonić do domu, to mnie to zdenerwowało.W rezultacie wyłapałempani numer telefonu.I to panią mam nagraną na taśmę, a nie ją? Wygląda na to, że mnie. Masz ci los powiedział z zakłopotaniem. Bardzo panią przepraszam. Nie, to ja pana bardzo przepraszam. Już się państwo wystarczająco przeprosiliście wtrącił stanowczo mój przyjaciel. Pan z pewnością na kogoś czeka, a na nas już czas.Mówiłaś, że masz o wpół do trze-ciej jakąś konferencję? Zwracam ci uwagę, że jest dwadzieścia po drugiej.Siedziałam zgnębiona i pełna rozpaczy.Co on mi tu zawraca głowę jakąś konferen-cją, co mnie obchodzi konferencja.Po jakiego diabła ja robiłam tyle wysiłków? I to nie-prawdopodobne podobieństwo głosów.i te zbiegi okoliczności.Czy to aby na pewnobyły zbiegi okoliczności.? A nie czyjeś świadome działanie?. Uprzedzam cię, że cięzdekonspiruję. Proszę cię uprzejmie.Ta pewność siebie w nienagannie uprzejmymtonie.i tak się idealnie wszystko zgadzało.Westchnęłam rozdzierająco i wróciłam do okropnej rzeczywistości.Niewinnie prze-śladowany mówił:.ale myślę, że się państwo pozwolą zaprosić na kawę? Tak niezwykle rozpoczętaznajomość. Wykluczone przerwał mój podły przyjaciel. Mnie pan może zaprosić, jej nie.Ta kobieta jest zdolna doprowadzić do obłędu całe miasto, zresztą sam pan miał próbkijej temperamentu.Nie zgadzam się na to, żeby ktokolwiek w mojej obecności zawierałz nią znajomość.Potem bym sobie czynił wyrzuty, że nie zapobiegłem nieszczęściu. Pomimo to mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś spotkamy.Wyszliśmy z Bristolu w milczeniu.Przyjaciel przeprowadził mnie na drugą stronęulicy i ustawił twarzą w kierunku mojego biura.67 Idz powiedział konferencję masz.I, na miłość boską, nabierz odrobinę rów-nowagi umysłowej.Poszłam przed siebie, bo cóż mi innego pozostało? Nawet się niewiele spózniłam, aleo czym była mowa na tej konferencji, do dziś nie potrafię sobie przypomnieć.I, co naj-dziwniejsze, wracając do domu, nie wpadłam pod żaden samochód, nie zapomniałam,gdzie mieszkam, i nawet się nikt za mną na ulicy specjalnie nie oglądał.I co teraz? Co ja mam teraz zrobić? Już rzeczywiście wszystko przepadło?Chyba tak.Nigdy w życiu nie dowiem się, kim był człowiek, który, przypadkiem włączywszy sięw mój telefon, uratował moje nadpęknięte serce i który przysięgam na pewno ist-niał.CZZ IICzłowiek, siedzący za biurkiem naprzeciwko mnie, przyjrzał mi się z uśmiechem naustach, ale bez uśmiechu w oczach.Przyjrzałam mu się wzajemnie, rozważyłam sytu-ację i postanowiłam mówić prawdę. Dobrze powiedziałam zrelacjonuję panu tę hecę.Ale uprzedzam pana, że tomoże długo potrwać. Nie szkodzi, marny mnóstwo czasu.Tu są papierosy, a zaraz nam przyniosą kawę.Cieszę się, że się pani zdecydowała.Proszę, niech pani mówi.Westchnęłam ciężko i zaczęłam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]