Podstrony
- Strona startowa
- chmielowski benedykt nowe ateny (3)
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny (2)
- J.Chmielewska Jeden kierunek ru
- J. Chmielewska Wielkie zaslugi
- Makuszynski Kornel Piate przez dziesiate (2)
- DDBSYS8
- Lofting Hugh Ogrod zoologiczny doktora Dolit (3)
- Andrzej Sapkowski Narrenturm (3)
- ARONSON&WILSON&AKERT Psychologia Społeczna
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bless.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie,zaraz, jutro pojedziemy do tej Kołek, która może się nam bardziej przydać. Nie dadzą nam nikogo do pomocy? zdziwił się z lekką urazą Robert. Dadzą, dadzą, nie ma obawy, parę osób już wpadło w panikę.Niektórzy jawnie, in-teresy miał z nimi, dwie ambasady naciskają, bo te interesy prowadził międzynarodowe.Od wczoraj mamy.zaraz, czekaj.Przez urządzenia bardziej wymyślne niż zwykły telefon, komenda główna dyspono-wała bowiem techniką znacznie przewyższającą wyposażenie komend dzielnicowych,nie wspominając o komisariatach, Bieżan wezwał Irka.Był to sierżant Ireneusz Zabój, który przydział do ekipy Bieżana potraktował jak wy-różnienie nadzwyczajne i tylko czyhał na okazję, żeby się odznaczyć.Stawił się natych-miast i otrzymał polecenie udania się jutro rano na Krótką trzy.Ma tam tkwić tak dłu-go, aż dopadnie niejakiej Izy Brant, zobaczy ją na własne oczy, stwierdzi jej tożsamośći spyta, gdzie była i co robiła trzynastego bieżącego miesiąca.I niech się wywie, czy toona jest byłą żoną niejakiego Dominika Dominika. Proszę.? wyrwało się sierżantowi. Człowieku, gość się tak nazywał westchnął z rezygnacją Bieżan. Nic ci na tonie poradzę, rodzice miewają najbardziej kretyńskie pomysły świata.Chłopak nazwi-skiem Dominik, syn Dominika, też dostał na chrzcie świętym imię Dominik, chyba spe-cjalnie po to, żeby zrobić melanż.I nazywa się Dominik Dominik.Rozumiesz? To zna-czy, nazywał się.Sierżant od tych informacji i z przejęcia zgłupiał tak, że z ust wyrwało mu się następ-ne przerażone pytanie. Przestał.? Poniekąd przestał.Chociaż nie, zostanie mu na nagrobku.Zapisz wszystko albo jąnagraj nieznacznie.Jak wrócę, chcę już wiedzieć, czy to na pewno ona.I resztę. A jakby tak wywiadowca.? bąknął jeszcze Robert. Nie mamy ani jednego, bo ci przydzieleni już poszli w dżunglę.Do zwykłej babymoże przyjść mundurowy, do tamtych mowy nie ma.47* * *I byłby sierżant Zabój przyjechał na Krótką o ósmej rano, gdyby nie to, że pech dzia-łał wszechstronnie.Jak normalny człowiek, sierżant skorzystał z radiowozu, jadącego w kierunkuWilanowa.Radiowóz wplątał się w kraksę tak idiotyczną, że przez półtorej godziny niezdołał się z niej wyplątać.Zabrany z grzeczności sierżant Zabój nie mógł kolegom z ra-diowozu odmówić pomocy i zmarnował mnóstwo czasu.Potem pech dopadł go osobiście.Kolejny złapany radiowóz wywiózł go na Okęcie,gdzie podobno ktoś strzelał po działkach, co okazało się informacją fałszywą, nie szalałatam ruska mafia, tylko dzieci odpaliły sobie kilka petard.Dzieci uciekły, a żadni rodzicenie chcieli się do nich przyznać.W ostatecznym rezultacie sierżant Zabój pojawił się na Krótkiej o dziesiątej trzy-dzieści i zadzwonił do właściwych drzwi.Odjazdu Toyoty Avensis spod wrót garażuo dziesiątej dwadzieścia pięć, niestety, nie widział.Po trzecim brzęknięciu potężnego gongu drzwi otworzyła mu facetka w wieku dośćzaawansowanym, tuszy umiarkowanej, rozczochrana, najwidoczniej wyrwana ze snu,ale przyodziana w szalenie elegancki, czarny szlafrok w osobliwe wzory. Słucham pana? rzekła chłodno i stłumiła ziewnięcie. Chciałbym się widzieć z panią Izą Brant odparł sierżant grzecznie. Ze mną? Po co? Kim pan w ogóle jest? Sierżant Ireneusz Zabój, komenda główna.Pani się nazywa Iza Brant i tu panimieszka? Owszem.I widzi mnie pan.Słucham.Sierżant w sprawę był już nieco wprowadzony, słyszał wypowiedzi Bieżana, rozu-miał po polsku i orientował się mniej więcej, że szuka byłej żony denata w kwiecie mę-skiego wieku.Pomyślał, że trudno się dziwić rozwodowi, skoro starsza od męża musiałabyć najmarniej o dychę, chociaż całkiem niebrzydka.W młodości może nawet piękna.Zarazem jednak czuł się dziwnie zaskoczony i lekko ogłupiały, zapewne tymi wypad-kami po drodze, i pamiętał tylko, że ma zbadać jej alibi na okres od popołudnia trzyna-stego do poranka czternastego. Gdzie pani była trzynastego bieżącego miesiąca? rąbnął. U siebie w domu odparła Iza Brant spokojnie, przyglądając mu się z lekką dez-aprobatą. Kto to może potwierdzić? Nie wiem.Służba, sąsiedzi.dostawca od Harrodsa.Zaraz.A właściwie dlaczegomiałby to ktoś potwierdzać?Sierżant miał wpojone, że nigdy nie należy zwracać uwagi na pytania podejrzanego.Od zadawania pytań jest przesłuchujący.48 A co pani robiła w nocy i czternastego rano? Ja, proszę pana, w nocy na ogół sypiam, a rano jadam śniadania.Nie pojmuję, coto pana może obchodzić.Do czego pan właściwie zmierza?Sierżant nieco oprzytomniał i przypomniało mu się, że tak naprawdę zmierza doustalenia jej tożsamości. Czy może mi pani pokazać swój dowód osobisty? Nie. Nie? Nie. Dlaczego? Zgubiła pani? Niczego nie zgubiłam.Nigdy W życiu, nie miałam dowodu osobistego.Tę odpowiedz sierżant uznał za łgarstwo absolutnie bezczelne i pozwolił sobie nasubtelną drwinę. Co pani powie? Jak też się pani uchowała do tej pory bez dowodu osobistego? W niezłym zdrowiu, proszę pana odparła na to podejrzana o wiele bardziejdrwiąco.Sierżant ciągnął swoje z rosnącym uporem i wciąż grzecznie. Nie ma takiego dorosłego człowieka, który by nie posiadał dowodu osobistego.Jakiś dokument tożsamości ma pani z pewnością. O, nawet kilka. Więc jeden z nich chciałbym zobaczyć.Ze zdjęciem, jeśli łaska. A nie mógłby być z odciskiem palca? Na zdjęciach wychodzę okropnie, nie jestemfotogeniczna. Ale to nie zostanie wysłane na konkurs piękności, proszę pani.Nie dysponu-ję w tej chwili przyrządami do daktyloskopii i odcisku palca nie mógłbym porównać.A muszę wiedzieć, czy Iza Brant to na pewno pani.Mam takie polecenie służbowe.Siławyższa.W tym momencie podejrzana wydobyła się ostatecznie z oparów snu, połapała się,o co tu chodzi, i zainteresowało ją to szaleńczo. No więc dobrze.Nic panu nie pokażę, ponieważ nie rozumiem, dlaczego panmnie tu indaguje o wschodzie słońca.Czy popełniłam jakieś przestępstwo? Moje na-zwisko jest zle widziane? Na ten temat nic nie wiem odparł sierżant, zapomniawszy, że miał kichać napytania przesłuchiwanego. I nie chcę wiedzieć.Chcę wiedzieć natomiast, gdzie panibyła trzynastego po południu. A gdzie, pańskim zdaniem, powinnam być? spytała chytrze Iza Brant. A kto powiedział, że była pani tam, gdzie powinna pani być? Może całkiem gdzieindziej? Rzecz w tym, gdzie pani była, a nie, gdzie powinna pani być.49 No to już panu mówiłam, że byłam u siebie w domu.Ale panu się to, najwyrazniejw świecie, nie podoba.Nie mogę panu zrobić tej przyjemności, żeby przenieść się w in-ne miejsce w czasie przeszłym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]