Podstrony
- Strona startowa
- chmielowski benedykt nowe ateny (3)
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny (2)
- J.Chmielewska Jeden kierunek ru
- J. Chmielewska Wielkie zaslugi
- Chattam Maxime Otchłań zła 01 Otchłań zła
- Pennac Daniel Wszystko dla potworow
- Cass Kiera Rywalki 02 Elita (ofic)
- Bova Ben Zbrodnia (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- slaveofficial.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Skąd wiesz? Jak to, skąd?! Sam słyszałem, jak zeznawali! Cały czas byłem razem z milicją, a mi-licja od razu ich przepytała.Nie mogli go napadać nigdzie tu blisko, bo ta cholerna mło-dzież, tak mówili, jeszcze o wiele gorzej mówili, zamiast spać, pętała się w nocy po le-sie.No więc porżnęli mu opony w samochodzie, żeby nie mógł odjechać.Jeden czato-wał tu, a drugi robił koła, z tym, że ciężko mu szło, bo kozik miał tępy.Dziwię mu się.No i on akurat wrócił, nadział się na tego, który rżnął te opony i przypalantował muz rozbiegu. To ta morda! wykrzyknęła Okrętka. I te jęki.! No właśnie.Rozmazał go po środowisku naturalnym głównie ze zdenerwowania,bo te opony były prawie nowe.Niezły mieli plan, ale trochę im się pokiełbasiło. Może i niezły, ale głupi zawyrokował Zygmunt. Prymitywy zupełne.No do-brze, a gdzie te twoje zasługi? Jak to gdzie?! oburzył się Januszek. Połowę tego ich planu widziałem na wła-sne oczy! Od razu doprowadziłem milicję do samochodu, wszystko powiedziałem! Zła-pali go, jak przyjechał z wentylami, tym razem na rowerze i miał pożyczoną pompkę.A tego prymitywa dopadli, jak się na niego czaił, bo oni ciągle mieli nadzieję, że im sięjednak tutaj uda.No, ściśle biorąc, to właśnie przestał się czaić.Chciał mu przyłożyćdrągiem, ale prawie nie zdążył.A tego z mordą już wcześniej wzięli z domu, kurował się,on tu blisko mieszka, nie wiem skąd wiedzieli, że to on, ale wiedzieli.Cała szajka z gło-wy i to dzięki nam.Powiedzieli, że będą nam publicznie dziękować. A można wiedzieć, jak załatwiłeś z wentylami? spytała ostrożnie Tereska. Oddałeś je, czy ci zostały na pamiątkę?54 Coś ty, pewnie że oddałem, przecież mówiłem, że oddam! Milicji oddałem. Jak to? Zwyczajnie.Powiedziałem, że pożyczyłem, jak mu były niepotrzebne, a teraz chceoddać, ale wolę przez nich, bo on jest taki zdenerwowany, że jeszcze mi co powie, a janie mogę słuchać takich słów.Od razu dostaję epilepsji. I uwierzyli.?! Dlaczego nie? Epilepsja taka sama dobra rzecz, jak każda inna.Nawet wydawalisię bardzo zadowoleni i obiecali, że mu zwrócą, chociaż właściwie ciągle mu nie są po-trzebne. Boże drogi, żeby się jeszcze okazało, że ten książę tam jest! westchnęła żarliwieOkrętka.Januszek na moment unieruchomił, szczęki. Jaki książę? spytał podejrzliwie. Scytyjski.Może nawet razem z tą barbarzyńską dziewicą.Januszek spojrzał kolejno na Tereskę i Zygmunta. Hej, ona bredzi? On nic nie wie przypomniał Zygmunt. Nie było go tu, niech mu która po-wie, bo ja się nie czuję na siłach.Tereska w dużym skrócie przekazała bratu informacje natury archeologicznej.Janu-szek słuchał uważnie, z aprobatą kiwając głową. No, tośmy mieli ślepe szczęście ocenił. Zbiegło się wszystko jak moje gacieod gimnastyki.Widzicie, a nie chciałyście jechać na raki! Zwariowałeś?! oburzyła się Tereska. Kto nie chciał?! No nie wiem, ktoś tam nie chciał, wiem, że musiałem was namawiać.W każdymrazie już nigdy w życiu nie uwierzę w żadne kościotrupy, szkielety i w ogóle w morder-ców.Zawsze jak się człowiek natyka na coś takiego, to się potem okazuje, że chała.Do-brze chociaż, że książę.Tereska przypomniała sobie nagle, kto nie chciał. Ty nie chciałaś! zwróciła się oskarżycielsko do Okrętki. Trzeba cię było cią-gnąć siłą! Na raki chciałam! zaprotestowała gorąco Okrętka. Ja tylko nie chciałam,żeby się coś działo! Miało nie być żadnych niezwykłości! I co, żałujesz może? Wolałabyś zostawić ten grób na zmarnowanie? Albo tegoniszczyciela na wolności? No nie.No głupia jesteś, oczywiście, że nie! Ale co przeżyłam, to moje.Wolała-bym przeżywać jakieś trochę zwyczajniejsze rzeczy, chociaż przyznaję, że te niezwy-kłe mają także niezwykłe rezultaty.W ogóle mogłoby się to podzielić, książę oddzielnie,a raki oddzielnie.55 A złodzieje zabytków jeszcze oddzielnie.Następnym razem pojedziemy rozkopy-wać pagórki, byle które, jak leci, następnym łapać chciwych wandalów, jeszcze następ-nym łowić raki. Co do pagórków i wandalów nie będę się wtrącał przerwał energicznie Zyg-munt. Ale co do raków, to ciemno się robi.Najwyższy czas utopić pułapkę!Tereska i Okrętka zerwały się natychmiast, Januszek przełknął ostatni kęs posiłku,spożywanego z przeszkodami. Nie wiem, czy ta babcia nie przesadza oznajmił. Mnie się to łowienie podo-ba i mogę nałowić całą balię, ale kto tego tyle zje? Dwa wiadra raków! Jakie tyle? Dwa wiadra to dużo? A jak? Te raki całkiem solidne, pięć na głowę to góra! Więcej niż kurczak! Zwariowałeś, to ty nie wiesz, co się zjada z raka? Jak to, co się zjada, całego raka się zjada, nie? A co, on ma kości? Jakie znów kości, umysł ci się pomieszał! Z raka się zjada tylko kawałek ogonai szczypce! Babcia mówiła, że tego jest malutko!Januszek z zaskoczenia i oburzenia aż znieruchomiał na chwilę. O, jak rany, to na co jeszcze czekamy?! Kawałek ogona i szczypce, też mi pro-wiant.! Tyle tego mamy, co kot napłakał, czego siedzicie, do roboty.!II.PRZEPROWADZKATereska biegła do Okrętki, pełna wzruszeń
[ Pobierz całość w formacie PDF ]