Podstrony
- Strona startowa
- Anne McCaffrey Jezdzcy Smokow Wszystkie Weyry Pernu
- Tom Clancy Suma wszystkich strachow t.1
- Tom Clancy Suma wszystkich strachow t.2
- Allbeury Ted Wszystkie nasze jutra
- w. Jan od Krzyża DZIEŁA WSZYSTKIE
- Martin Gray Wszystkim, ktorych kochalem
- Chmielewska Joanna Wszystko czerwone.WHITE
- CHRIS CARTER HUNTER 02.Egzekutor
- Silmarillion
- Wyprzedaz Polski
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- epicusfuror.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pytania: Jeżeli zabójca zna swoje ofiary i sprząta je, jedną po drugiej,, to: l) Dlaczego wyłącznie na terenie Sklepu? Zastrzeżenie: może także zabija gdzie indziej, bez twojej wiedzy.Zgoda, ale to mało prawdopodobne.Cztery ofiary w jednym miejscu bardzo taką hipotezę osłabiają.2) Jeżeli zabójca zna swoje ofiary i kolejno je likwiduje, to znaczy, że one go nie znają? Prawdopodobne.3) Jeśli jednak te potencjalne truposze znają się między sobą, to czemu uparcie przychodzą robić zakupy w tym właśnie Domu Towarowym? Zdaje mi się, że gdyby trzech moich kumpli dało się tu wysadzić w powietrze, raczej bym tej prochowni unikał.Wniosek: ofiary nie znają się między sobą, lecz zabójca zna każdą z osobna.(Szykowny facet, który potrafi zdobywać przyjaciół we wszystkich środowiskach.) Niech będzie.Od razu powrót do pierwszego pytania: dlaczego rozwala je wyłącznie w obrębie tego Domu Towarowego? Czemu nie w wyrku, nie na czerwonych światłach albo u stałego fryzjera? Na razie brak odpowiedzi na to pytanie.Przechodzimy zatem wprost do pytania numer 4.Jak sobie radzi z wniesieniem petard do Sklepu, gdzie gliny obmacują wszystkich w dzień i nieustannie krążą w nocy?! Że już nie wspomnę o stróżu Stoźilkoviću.Jest odpowiedź? Nie ma odpowiedzi.Dobrze, pytanie numer 5: CO MNIE DO TEGO? No bo fakt, za każdym razem kiedy coś odpala, ja jestem na miejscu.I za każdym razem wychodzę cało.Nagle zimny pot, eliminacja pytań numer 1,2,3 i powrót do roboczej hipotezy komisarza Coudrier.Zabójca nie zna żadnej ze swoich ofiar.Ma coś do mnie i tylko do mnie.Chce mnie umoczyć po dziurki w nosie.Śledzi mnie więc ustawicznie, a kiedy tylko trafia się okazja, buum! wysadza w powietrze kogoś, kto znajduje się obok.Jeżeli jednak ma do mnie tak straszną pretensję, że mnie pakuje w tak potworną kabałę, to czemu nie podłoży prochu właśnie pode mnie? To byłoby bardziej skuteczne, nie? A zresztą, w takim wypadku, kto by to miał być, ten facet? Tutaj czarna otchłań w pamięci.Nic nie widzę.I znowu powrót do pytania number One: dlaczego zabójca dybie na mnie tylko wewnątrz Sklepu? Czemu ludzie nie padają, mijając mnie na ulicy, czemu nie wylatują w powietrze, siadając naprzeciwko mnie w metrze? Nie, to jest związane ze Sklepem.Jeżeli jednak wszystko wiąże się z moją obecnością w Sklepie, to wystarczy mi go opuścić, a cała ta zabawa w rzeź się skończy, nieprawdaż? Stąd pytanie numer 6: Czemu komisarz Coudrier zgadza się, bym nadal przebywał w tej zatrutej atmosferze? Dla samej satysfakcji dorwania przestępcy, który jest tak samo szczwany jak on? Całkiem możliwe.Zawzięty na spokojnie, ten Coudrier.Ktoś mu rzuca wyzwanie, no to on podejmuje wyzwanie.Zwłaszcza że nie o jego skórę chodzi.Dobry i zły rozgrywają partyjkę na najwyższym poziomie.Na razie zły prowadzi cztery do zera.Tego to rodzaju pytania zadaje sobie Beniamin Marlowe alias Sherlock Malaussene, czyli ja, jednocześnie w zamyśleniu pozwalając by spodnie zsunęły mu się do kostek.Pomimo zapachu Juliusza-Wisi- Jęzora w moim pokoju czuje się jeszcze perfumy cioci Julii (“Jesteś naprawdę przesiąknięty rodzinnymi uczuciami, Beniaminie.Jesteś zakochany w twojej siostrze Klarze od jej urodzin, ale ponieważ moralność zabrania ci kazirodztwa, kochasz się z inną, którą przezywasz ciotką.") Zapach perfum wisi w powietrzu, a ja się uśmiecham.(“Czym byłby świat, gdybyś przestała go objaśniać, ciociu Julio?") Oko Juliusza śledzi kolejne etapy mojego samotnego striptizu.Leży w nogach łóżka.Teraz już nigdy nie wita mnie, rzucając się mi na piersi.Nie podskakuje na propozycję wspólnego spaceru.Obwąchuje zupę, zanim ją wychłepce.Spogląda na wszystko okiem pełnym mądrości.W swojej podróży w Epilepsję spotkał się z Dostojewskim, a Fiodor Michajłowicz wszystko mu wytłumaczył.Teraz nasz stary Juliusz zgrywa dojrzałego.Dziwne wrażenie.Tym bardziej że zwisający język nadaje mu wygląd kogoś, kto już na zawsze pozostanie dzieckiem.Tylko ten smród.Mógłbym może wykorzystać jego świeżo nabytą mądrość i nauczyć go myć się samemu.hę, Juliusz, co o tym myślisz?Podnosi ku mnie znudzone oko, w którym czytam, że najwyższa psia mądrość polega na tym, żeby nigdy się nie myć.- Jak chcesz.Lulu.Męczący dzień w końcu.Który jednak, zanim osunę się w bety, ma dla mnie w zanadrzu jeszcze jedną niespodziankę.Odkrywając narzutę, znajduję kartkę listowego papieru wsuniętą pod Jasiek.Trzymajmy się.Jaki też charakter mieć będzie ta niespodzianka? Wyznanie miłosne czy wyzwanie wojenne? Biorę to między kciuk i palec wskazujący, przybliżam do lampy i widzę pismo Teresy, która od sławetnej burzy nie odezwała się do mnie ani słowem.Pismo jak u sierżanta, doskonale wykończone, całkowicie bezosobowe, można by przysiąc, że to dzieło nauczyciela kaligrafii z czasów Trzeciej Republiki.Niepokój.Potem uśmiech.Teresa przysyła mi znak pojednania.Z poczuciem humoru, które mnie u niej dziwi, podaje mi typy na najbliższą gonitwę.A więc Klara potraktowała to, co mówiłem, dosłownie.Mój drogi Ben, to będzie 28,3,11 albo 7, z bardzo dużym prawdopodobieństwem na 28.Całuję Cię, Teresa, Twoja kochająca siostra.OK, Teresa.Zaraz jutro postawię na te trzy numery.Jeżeli Klara sprzeda w końcu swoje zdjęcia, a Teresa raz na rok podrzuci nam wynik zakładów, będę mógł prowadzić cudowne życie rencisty.(W gruncie rzeczy mam tylko jedno pragnienie: Uczynić rodzinę dochodową.Ja się nie poświęcam.Ja inwestuję.)Ot co.Zasypiam.Po to, żeby się natychmiast obudzić.Podstępny łańcuch pytań, początkowo pozornie niegroźnych, potem coraz bardziej precyzyjnych, zapala w moim umyśle alarmowe światełka.Całkowicie jasna świadomość.Myślę o fotografii spoczywającej w szufladzie mojego nocnego stolika.Nie w aspekcie zgrozy tym razem.Nie, myślę o niej jak o poszlace.Jedynej poszlace.Którą Teo chce ukryć przed policją.Nie chciałbym zawieść Tea, ale trzeba mu będzie wytłumaczyć, że gramy to niebezpieczną grę.Ile to się dostaje za ukrywanie poszlak? Utrudnianie śledztwa, może współudział? Teo, Teo, trzeba dać glinom to zdjęcie, jeżeli nie chcesz nas pogrążyć.Dwutlenek węgla i pełzające opary ołowiu tego poczciwego miasta są mi drogie, nie chcę zostać ich pozbawiony
[ Pobierz całość w formacie PDF ]