Podstrony
- Strona startowa
- Michael Judith Œcieżki kłamstwa 01 Œcieżki kłamstwa
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Przeznaczenia Sagi o Elryku Tom III
- Michael Barrier Animated Man. A Life of Walt Disney (2007)
- Michael Barrier The Animated Man, A Life of Walt Disney (2007)(2)
- Moorcock Michael Zwiastun Burzy Sagi o Elryku Tom VIII
- Moorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dal
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Sagi o Elryku Tom III
- Russell Elliott Murphy Critical Companion to T. S. Eliot, A Literary Reference to His Life and Work (2007)
- Eden Cole Reluctant Mate 3
- Roberts Nora Marzenia 03 Spełnione marzenia
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- orla.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mnich pokiwał głową, jakby się tego spodziewał. Certes, możecie wejść.Przychodzicie w dobrą porę, bo on jeszcze tu jest.Uchylił szerzej furtę i wpuścił ich do środka.Weszli do ciasnej mrocznej sieni,wypełnionej zapachami róż i pomarańczy.Gdzieś z głębi klasztoru dolatywałygłosy chóru śpiewającego jakąś pieśń. Tutaj zostawcie broń rzekł mnich, wskazując kąt sieni. Obawiam się, że nie możemy tego zrobić, bracie odparł Andre. Nie musicie się niczego obawiać.Złóżcie broń alibo odejdzcie.Marek nie dyskutował dłużej.Zaczął odpinać pas.* * *Mnich poprowadził ich długim korytarzem o gołych kamiennych ścianach.Pózniej skręcili w drugi, niemal identyczny korytarz.Klasztor był bardzo rozległy,zabudowania tworzyły istny labirynt.Był to klasztor cystersów.Zakonnicy nosili proste białe habity z kapturami.Surowa reguła cystersów miała zapobiegać korupcji trawiącej pokrewne zako-ny benedyktynów i dominikanów.Mnisi musieli przestrzegać ostrej dyscypliny276i żyć w skrajnym ascetyzmie.Nie wolno im było umieszczać żadnych ornamen-tów na wznoszonych kamiennych budowlach ani zdobić manuskryptów jakimi-kolwiek ilustracjami.Powinni się żywić głównie chlebem, jarzynami i wodą, ichbezmięsna dieta nie zawierała nawet sosów.Sypiać musieli na twardych posła-niach, w zimnych, pozbawionych sprzętów celach.Krótko mówiąc, mieli wieśćspartańskie życie.W rzeczywistości jednak ta żelazna dyscyplina.Coś głucho stuknęło.Marek pochylił głowę i nastawił ucha.Zbliżali się do wyjścia na otwarty dzie-dziniec, z trzech stron otoczony łukowato sklepionymi arkadami.W założeniubyło to miejsce do czytania i kontemplacji.Drugie stuknięcie.Dotarły do nich śmiechy i stłumione męskie głosy.Znowu coś stuknęło.I jeszcze raz.Ku swemu zdumieniu Marek ujrzał, że pośrodku dziedzińca nie było fontannyi ogrodu kwiatowego.Na gołej ubitej ziemi uwijało się czterech mnichów, mocnospoconych w grubych lnianych habitach.Grali ciężką skórzaną piłką wielkościpiłki ręcznej.Aup!Piłka potoczyła się przez plac.Mężczyzni popychali się i ze śmiechem uska-kiwali jej z drogi.Kiedy się zatrzymała, jeden z nich ją podniósł i zawołał: Tenez!Wyrzucił ją nad głowę i uderzył otwartą dłonią, jakby serwował w siatkówce.Piłka odbiła się od muru.Pozostali mnisi ustawiali się, aby ją odbić po raz dru-gi.Zakonnicy i klasztorni goście stojący na krużgankach hałaśliwie dopingowaligraczy.Niektórzy trzymali wypchane sakiewki, bez wątpienia robiono zakłady.Na murze wisiała drewniana tablica rozmiarów drzwi do komnaty.Ilekroć pił-ka z hukiem odbijała się od niej, okrzyki kibiców i graczy przybierały na sile.Marek przystanął pod ścianą.Minęła dłuższa chwila, zanim uzmysłowił sobie,że patrzy na pierwotną wersję gry znanej w jego czasach jako tenis.Nazwa pochodziła od wykrzykiwanego przez serwującego słowa tenez , któ-re znaczyło: odbierz! Rakiety i siatka przegradzająca pole pojawiły się wiele wie-ków pózniej, na razie była to odmiana piłki ręcznej.Wymyślona na początkuczternastego wieku, błyskawicznie zdobyła olbrzymią popularność, była znanawe wszystkich warstwach społecznych.Dzieci uczyły się grać w tenisa wszędzietam, gdzie był kawałek dachu wystającego nad ulicę, od którego można by odbi-jać piłkę.Wśród szlachty zapanowała nawet moda fundowania nowych klaszto-rów i przerywania prac budowlanych, gdy tylko wzniesiono mury okalające we-wnętrzny dziedziniec z placem do gry.Na dworze królewskim głośno wyrażanoobawy, że rycerstwo całkiem utraci zapał do walki, jeśli dalej będzie go poświęca-ło rozgrywkom tenisowym, toczonym nawet przy świetle pochodni do póznej no-cy.Francuski król Jan II, teraz uwięziony w Anglii, musiał przez wiele lat spłacać277swe długi tenisowe.Mawiano, że król, powszechnie zwany Dobrym, jest dobryw wielu dziedzinach, ale na pewno nie w grze w tenisa. Często tutaj gracie? zapytał Marek przewodnika. Tak.wiczenia rozwijają tężyznę ciała i bystrość umysłu odparł mnich.Gramy na dwóch dziedzińcach.Nim weszli do kolejnego budynku, Marek zwrócił uwagę, że wśród obstawia-jących zakłady kibiców jest sporo żołnierzy w zielono-czarnych barwach.Spra-wiali wrażenie groznych dzikusów o zbójeckich nawykach.Kiedy szli schodami na piętro, zwrócił się do mnicha: Widno tutejszy zakon z radością gości ludzi Arnauta de Cervole. Zaiste.Przychylnie na nas patrzą i obiecali zwrócić młyn. Został wam odebrany? Można tak rzec. Zakonnik wskazał widoczny przez okno wielki młyn,stojący kilkaset metrów w górę Dordogne. Mnisi z Sainte-M%0ńre pobudowaligo własnymi rękami pod kierunkiem czcigodnego brata Marcela, cieszącego sięwielkim szacunkiem w tym zakonie.Wiadomo wam, że brat Marcel był architek-tem poprzedniego opata, biskupa Laona.Młyn przez niego obmyślony, a przez naszbudowany, jest własnością klasztoru.Jednakowoż sir Oliver zażądał młyńskichopłat dla siebie, choć nie ma ku temu żadnych praw, jeno swą armię władającą ty-mi ziemiami.Stąd nasz pan, opat, z radością przyjął słowo Arnauta, że młyn wrócido klasztoru, jako i wszelakie zyski.Przeto przyjaznie gościmy ludzi Arnauta.Chris słuchał tych wyjaśnień z rosnącą dumą.Potwierdzały jego tezy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]