Podstrony
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Cole Allan Bunch Chris Swiaty Wilka (SCAN dal 949)
- Ahern Jerry Krucjata 1 Wojna Totalna (SCAN dal 1079)
- Ahern Jerry Krucjata 5 Pajecza siec (SCAN dal 1098) (2
- Kirst Hans Hellmut 08 15 t.1 (SCAN dal 800)
- McGinnis Alan Loy Sztuka motywacji (SCAN dal 1006 (2)
- Card Orson Scott Uczen Alvin (SCAN dal 706)
- Card Orson Scott Alvin czeladnik (SCAN dal 707)
- Allen C. Guelzo Abraham Lincoln as a Man of Ideas (2009)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- tohuwabohu.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podróżując po Rei tyle można się nasłuchać o zasadach Torysów.- Jak wszystkie najpewniej cywilizowane społeczeństwa, skłonni jesteśmy wierzyć w oświeconą zasadę interesu własnego.Każda społeczność czy całe społeczeństwo może tylko zyskać dzięki takiemu organizowaniu życia, by wszyscy mogli znaleźć w nim swe miejsce zgodnie z indywidualnymi pragnieniami.Zjecie coś może? Zjecie coś?Elryk kątem oka dostrzegł lustrujące ich, smutne spojrzenie kobiety i pomyślał, że od czasu śmierci Cymoril nie widział oblicza równie uroczego i przygnębionego zarazem.Duże, błękitne oczy spoglądały lekko nieprzytomnie, gdy powoli przeżuwała kąski.Trudno było odgadnąć, o czym właściwie myśli.Nagle jednak, w przerwie pomiędzy kolejnymi sięgnięciami do miski, uśmiechnęła się, co tylko bardziej zaintrygowało Elryka.Napełniwszy głębokie talerze apetycznie pachnącym gulaszem, usiedli przy stole i przez parę chwil jedli w milczeniu, aż w końcu kobieta przemówiła.Głos miała niespodziewanie ciepły, wręcz serdeczny, szczery, miło brzmiący księciu w uszach.- Co skłamaliście, by dostać michę, chłopaki?- To było raczej nieporozumienie niż kłamstwo, pani -odparł dyplomatycznie Wheldrake, oblizując łyżkę i zastanawiając się, czy nie ruszyć do kociołka po repetę.- Nie bardziej jesteście kupcami niż ja.- Powiedziałbym, że to było gruntowne nieporozumienie.Najwyraźniej tubylcy nie wyobrażają sobie, by ktokolwiek prócz kupców miał ochotę przybywać w te strony.- A to i owszem.Jesteście tu nowi.Najpewniej rzeką.- Przyznaję, że nie rozumiem - powiedział ostrożnie Elryk.- No i, oczywiście, szukacie trzech sióstr.- Jak wszyscy tutaj - mruknął Elryk, nie komentując chwilowo domysłu.- Jestem Elryk z Melniboné, a to mistrz Wheldrake, poeta.- O mistrzu Wheldrake’u słyszałam.- W jej głosie dał się słyszeć nawet niejaki podziw.- Ale waszmość, obawiam się, jesteś mi kompletnie obcy.Mnie zwą Mały Cierń -oznajmiła z dumą tonem jakby ostrzeżenia, chociaż nie wiadomo, czemu niby Elryk miałby jej jakkolwiek zagrażać.- Podróżuję w strumieniach czasu szukając pomsty.- Uśmiechnęła się, patrząc w pustą miskę, jakby nagle udając zakłopotanie czy zawstydzenie.- A na co są pani potrzebne trzy siostry? - spytał Wheldrake głosem słodkim i ujmującym.- Są dla mnie wszystkim.Mogą doprowadzić mnie do celu, któremu poświęciłam życie od chwili złożenia przysięgi.Są moją nadzieją na sukces, mistrzu Wheldrake.Bo jesteś waść tym samym Wheldrakiem, który napisał Sny Mieszkańców Orientu?- Cóż, pani.- mruknął zakłopotany.- Byłem wówczas nowicjuszem w tamtych czasach, chciałem jakoś odbudować mą reputację, a Orient był akurat w modzie.Niemniej, jeśli chodzi o me dojrzałe dzieła.- To jest wyjątkowo sentymentalne, mistrzu, ale pomogło mi niegdyś przepędzić kilka ponurych chwil.I dlatego wciąż lubię to właśnie takim.Potem jest jeszcze Pieśń Iananthe, najlepszy oczywiście twój utwór.- Wielkie nieba, pani, ale ja jeszcze tego nie napisałem! W Putney został zaledwie szkic, brudnopis.- Ale jest wspaniałe, sir.Więcej słowa nie powiem.- Czuję się zobowiązany, pani.Te pochwały.- Wreszcie uporał się z konsternacją.-1 ja też darzę sentymentem mój okres orientalny.Czy czytała pani może powieść, którą wydałem całkiem niedawno, nazywa się Manfred.- Nie było jej w kanonie pańskich dzieł gdy ostatnio miałam sposobność sięgnąć po lekturę.Rozmawiali tak o poezji, Elryk tymczasem oparł głowę na stole i przysnął niepostrzeżenie.Nagle obudził go głos Wheldrake’a:- Jak to się dzieje, że ci Cyganie uchodzą wciąż kary? Nie ma tu żadnych władz, które położyłyby kres ich rozbojom?- Wiem tylko, że są plemieniem koczowniczym - powiedziała cicho Róża.- Kimś w rodzaju nader licznych nomadów.Sami nazywają siebie Wolnymi Wędrowcami lub Ludźmi Dróg i bez wątpienia są na tyle silni, by miejscowi mieli podstawy się ich obawiać.O ile dobrze zrozumiałam różne sugestie, trzy siostry zamierzają dostać się do Państwa Cyganów.Postanowiłam zatem uczynić to samo.Elryk przypomniał sobie szeroki pas ubitej ziemi i zastanowił się, czy ma to jakiś związek z owym Państwem Cyganów i czy nie sprzymierzyli się oni przypadkiem z jakimiś ciemnymi mocami.Wszystko to zaczynało wyglądać naprawdę intrygująco.- Jak długo będziemy utrzymywać naszego gospodarza w przekonaniu, że padliśmy ofiarą Cyganów, tak długo cieszyć będziemy się jego łaskami - stwierdziła Róża.- To zaś oznacza, że nie możemy wziąć go uczciwie na spytki i pozostaje nam tylko delikatne sondowanie jego zasobów wiadomości
[ Pobierz całość w formacie PDF ]