Podstrony
- Strona startowa
- Pullman Philip Mroczne materie 1 Zorza północna (Złoty Kompas)
- Pullman Philip Mroczne materi Zorza polnocna (Zloty Kompas)
- Farmer Philip Jose ÂŒwiat Rzeki 04 Czarodziejski labirynt
- Pullman Philip Mroczne materie 01 ZÅ‚oty kompas
- Pullman Philip Mroczne materie 02 Magiczny nóż
- Commentariorumd Modrzejewski
- Maciarewicz Antoni Raport o działaniach służb specjalnych MON
- Chmielewska Joanna Dwie glowy i
- Tolkien J.R.R. Dwie Wieze
- Brosnan John Inwazja Opoponaksow
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fruttidimare.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ja nie istnieję. Ale kiedyś pan istniał. Tak odrzekł Taverner, niechętnie, z żalem kiwając głową.Z żalem. Gdzie? Nie wiem!Zawsze się na tym kończy, pomyślał Buckman.Nie wiem.No cóż, może rzeczywiścienie wie.Poleciał jednak z Los Angeles do Las Vegas, przespał się z tą chudą, pomarsz-czoną dupą, którą policjanci z Vegas wpakowali razem z nim do patrolowca.Może, po-myślał, z niej zdołam coś wydobyć.Przeczucie mówiło mu jednak, że nie. Jadł pan obiad? zapytał. Tak odparł Jason. Może coś pan ze mną przegryzie? Każę, żeby nam coś przynieśli.Ponownie skorzystał z interkomu. Peggy, już pózno.przynieś nam śniadanie z tego nowego lokalu na dole.Nie z te-go, co zawsze, ale tego, który ma w szyldzie dziewczynkę z głową psa.Od Barfy ego. Tak jest, panie Buckman powiedziała Peggy i rozłączyła się. Dlaczego nie tytułują pana generałem? Kiedy nazywają mnie generałem, mam wrażenie, że powinienem napisać książkęo tym, jak podbić Francję, nie wdając się w wojnę na dwóch frontach. Dlatego mówią po prostu pan. Zgadza się. I oni pozwalają panu na to? Dla mnie odparł Buckman nie ma żadnych onych, oprócz pięciu marszał-ków policji w różnych częściach świata, a i oni każą do siebie mówić per pan.I bardzo chcieliby mnie zdegradować jeszcze bardziej, pomyślał.Za wszystko, co zro-biłem. Jest jeszcze dyrektor.94 Dyrektor powiedział Buckman nigdy nie widział mnie na oczy i nie zoba-czy.Tak samo jak pana, panie Taverner.Nikt nie może pana zobaczyć, panie Taverner,ponieważ, jak sam pan powiedział, pan nie istnieje.Do gabinetu weszła kobieta w szarym mundurze, niosąc tacę ze śniadaniem. Przyniosłam to, co zwykle zamawia pan o tej porze rzekła, stawiając tacę nabiurku Buckmana. Frytki z podwójną porcją szynki i frytki z podwójną porcją kieł-basy. Co pan woli? spytał Jasona Buckman. Czy kiełbasa jest dobrze wysmażona? zapytał Taverner, zerkając na danie. Chyba tak.Wezmę ją. Dziesięć dolarów i jedna złota ćwierćdolarówka odpowiedziała policjantka. Który z panów płaci?Buckman sięgnął do kieszeni, wyjął banknoty i drobne. Dziękuję. Kobieta wyszła. Czy ma pan dzieci? zapytał Tavernera. Nie. Ja mam jedno wyznał generał. Pokażę panu trójwymiarowe zdjęcie, jakieostatnio otrzymałem.Sięgnął do biurka i wyjął jaskrawy prostokąt trójwymiarowych, nieruchomych barw.Jason wziął od niego zdjęcie i ustawił pod odpowiednim kątem do światła; ujrzał chłop-ca w krótkich spodenkach i sweterku, biegnącego boso po polu, ciągnącego latawiec nasznurku.Podobnie jak generał, chłopak miał jasne, krótkie włosy i wydatną szczękę. Aadny orzekł Jason.Oddał zdjęcie. Nigdy jeszcze nie puścił tego latawca.Chyba jest za mały albo za bardzo wystra-szony.Nasz dzieciak ma wiele powodów do niepokoju, pewnie dlatego, że tak rzadkowiduje mnie i swoją matkę.Jest w szkole na Florydzie, a my tutaj, a to niezbyt dobrze.Mówi pan, że nie ma pan dzieci? Przynajmniej nic o tym nie wiem. Nie wie pan? Buckman uniósł brew. Czy to oznacza, że nie zamierza pantego wyjaśnić? Nigdy nie próbował się pan dowiedzieć? Wie pan, że zgodnie z prawemnależy łożyć na swoje dzieci zarówno legalne, jak i pozamałżeńskie.Jason kiwnął głową. No cóż rzekł generał, chowając zdjęcie z powrotem do biurka. Każdy robi,jak uważa, ale niech się pan zastanowi nad tym, co pan stracił.Czy kochał pan kiedyśdziecko? Może złamać ci serce, zranić tak głęboko, że jesteś bliski śmierci. Nie wiedziałem. Och, tak.Moja żona mówi, że można zapomnieć o wszelkich rodzajach miłościoprócz rodzicielskiej.Ta jest stała i niezmienna.A jeśli coś stanie między tobą a dziec-kiem na przykład śmierć lub jakieś straszne nieszczęście jak rozwód nigdy nie dasię tego naprawić.95 Do diabła Jason podniósł nabitą na widelec kiełbaskę to chyba lepiej nie od-czuwać takiej miłości. Nie zgadzam się.Zawsze należy kochać, szczególnie dziecko, ponieważ to jest naj-silniejszy rodzaj miłości. Rozumiem. Nie, nie rozumiesz.Szóstaki tego nie rozumieją, po prostu nie mogą pojąć.Niewarto o tym dyskutować.Marszcząc brwi, przerzucił stertę papierów na biurku, zdziwiony i zakłopotany.Po-woli się uspokajał i odzyskiwał zwykłą pewność siebie.Nie mógł jednak zrozumieć na-stawienia Jasona Tavernera.Dla niego dziecko było najważniejsze; ono oraz oczywi-ście miłość do jego matki; to było esencją jego życia.Przez jakiś czas jedli bez słowa, nagle pozbawieni jakiejkolwiek więzi między sobą. W tym budynku jest bar powiedział w końcu Buckman, wypiwszy szklankępodrabianej chińskiej herbaty ale jedzenie tam jest trujące.Chyba wszyscy pracow-nicy mają krewnych w obozach pracy.Mszczą się na nas.Wybuchnął śmiechem.Jason Taverner nie uśmiechnął się. Panie Taverner rzekł Buckman, ocierając usta serwetką. Zamierzam panawypuścić.Nie zatrzymuję pana. Dlaczego? spytał Jason, wpatrując się w niego. Ponieważ nic pan nie zrobił. A podrobione dokumenty? To przestępstwo. Mam prawo uchylić dowolne oskarżenie odparł Buckman. Sądzę, że zmusiłapana do tego sytuacja, o której nie chce mi pan nic powiedzieć, ale którą rozumiem. Dziękuję rzekł Jason po chwili. Każdy pański krok będzie jednak monitorowany elektronicznie.Nigdy nie zosta-nie pan sam, z wyjątkiem własnych myśli, a może nawet i nie.Każdy, z kim nawiąże pankontakt, zostanie tu sprowadzony i przesłuchany.tak jak teraz ta mała Nelson
[ Pobierz całość w formacie PDF ]