Podstrony
- Strona startowa
- IGRZYSKA ÂŒMIERCI 01 Igrzyska ÂŒmierci
- Michael Judith Œcieżki kłamstwa 01 Œcieżki kłamstwa
- Chattam Maxime Otchłań zła 01 Otchłań zła
- Howatch Susan Bogaci sš różni 01 Bogaci sš różni
- Trylogia Lando Calrissiana.01.Lando Calrissian i Mysloharfa Sharow (2)
- Vinge Joan D Krolowe 01 Krolowa Zimy
- Roberts Nora Marzenia 01 Smiale marzenia
- Jacq Christian Sprawiedliwosc Wezyra (SCAN dal
- Tom Clancy Suma wszystkich strachow t.1 (3
- (ebook pdf) Teach Yourself SQL in 21 Days
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- black-velvet.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Pani Lonsdale powiedziała mi, żebym przyszła - oświadczyła Lyra.- Tak - odparł Cousins, odsuwając się na bok.- Rektor jest w Salonie.Służący skierował dziewczynkę do wielkiego pokoju z którego rozciągał się widok naOgród Biblioteczny Dzięki wąskiej przerwie między Biblioteką a Pielgrzymią Wieżą dośrodka wpadały ostatnie promienie słońca oświetlając siedzących, i Lyra natychmiast odgadładlaczego kolacji nie podano w Refektarzu: trzy osoby spośród gości były kobietami.- Ach, Lyro - zaczął Rektor.- Bardzo się cieszę, że mogłaś przyjść.Cousins, mógłbyśpodać dziewczynce coś zimnego do picia? Pani Rektor, chyba nie zna pani naszej Lyry.Tobratanica Lorda Asriela, jak pani z pewnością pamięta.Hanna Relf była Rektorem jednego z żeńskich kolegiów, starszą, siwowłosą damą,której dajmon miał postać małej szerokonosej małpy.Lyra uścisnęła damie dłoń z największąuprzejmością, na jaką potrafiła się zdobyć, po czym przedstawiono ją pozostałym gościom,którzy - tak jak Pani Rektor - byli Uczonymi z innych kolegiów, a przy tym osobami zupełnienieinteresującymi.Wreszcie Rektor dotarł z dziewczynką do ostatniego gościa.- Pani Coulter - oznajmił z powagą - oto nasza Lyra.Lyro, przywitaj się z paniąCoulter.- Witaj, Lyro - powiedziała dama.Była piękna i młoda.Lśniące czarne włosy okalały jej policzki, a dajmon miał postaćmałpy o złotej sierści.ALETHEIOMETR- Mam nadzieję, że usiądziesz blisko mnie przy kolacji - zagaiła pani Coulter, robiącna sofie miejsce dla Lyry.- Nie czuję się najpewniej w tej wspaniałej Rezydencji.Musisz mipokazać, którego noża i widelca powinnam użyć.- Jest pani Uczoną? - spytała Lyra.Dotąd patrzyła na Uczone z typową dla mieszkańcaKolegium Jordana pogardą: uważała, że są to biedne istoty, których nie należy traktowaćpoważnie, zwierzęta przebrane w kostiumy i grające role w nieznanej sobie sztuce.PaniCoulter nie była jednakże podobna do żadnej ze znanych Lyrze Uczonych, a już z pewnościąbardzo się różniła od dwóch poważnych, starych dam, które również gościł tego wieczoruRektor.W gruncie rzeczy Lyra zadała to pytanie, spodziewając się zaprzeczenia.Pani Coulterbyła osobą tak uroczą, że dziewczynka patrzyła na nią z zachwytem i ledwie mogła oderwaćod niej oczy.- Właściwie nie - odparła dama.- Jestem członkinią kolegium Pani Rektor, aleprzeważnie pracuję poza Oksfordem.Opowiedz mi o sobie, Lyro.Zawsze mieszkałaś wKolegium Jordana?W ciągu pięciu minut Lyra opowiedziała kobiecie wszystko o swoim półdzikim życiu:o ulubionych trasach na szczytach dachów, o bitwie na Gliniankach, o chwili, w której wraz zRogerem chcieli złapać i upiec gawrona, o zamiarze przejęcia cygańskiej łodzi ipożeglowania do Abingdon.Zwierzyła się nawet (rozejrzawszy się wcześniej i ściszywszygłos) z psikusa, który wraz z Rogerem spłatali czaszkom w krypcie.- A te duchy po prostu wtargnęły do mojej sypialni! I przyszły bez głów! Nie mogłymówić, wydawały z siebie tylko coś w rodzaju bulgotu, jednak bardzo dobrze wiedziałam,czego chcą.Więc następnego dnia rano zeszłam do krypty i odłożyłam monety na miejsce.Wprzeciwnym razie prawdopodobnie by mnie zabiły.- Więc nie lękasz się niebezpieczeństw? - spytała pani Coulter z podziwem w głosie.Jadły już kolację i - tak jak wcześniej życzyła sobie dama - siedziały koło siebie.Lyrazupełnie zignorowała Bibliotekarza zajmującego miejsce po jej drugiej stronie i w trakcieposiłku rozmawiała tylko z panią Coulter.Kiedy panie przeszły na kawę, Hanna Relf spytała:- Powiedz mi, Lyro, czy zamierzają cię posłać do szkoły?Dziewczynka przybrała obojętną minę.- Nie.wiem - odparła.- Prawdopodobnie nie - dodała dla bezpieczeństwa.- Niechciałabym narażać ich na kłopoty - stwierdziła skromnie.- Albo na koszty.Lepiej chybabędzie, jeśli po prostu zostanę w Jordanie i będą mnie uczyć tutejsi Uczeni, ilekroć znajdątrochę czasu.Co im się bardzo często zdarza.- A twój wuj, Lord Asriel, nie ma jakichś planów wobec ciebie? - spytała druga dama,która była Uczoną w innym żeńskim kolegium.- Ma - odrzekła Lyra.- Sądzę, że ma.Nie są one jednak związane ze szkołą.Zamierzamnie zabrać na północ następnym razem, kiedy przyjedzie.- Pamiętam, że mówił mi o tym - wtrąciła pani Coulter.Lyra zamrugała oczyma.Dwie Uczone bardzo nieznacznie wyprostowały się nakrzesłach, chociaż ich dajmony - jako dobrze wychowane albo nadmiernie ociężałe - jedyniewymieniły spojrzenia.- Spotkałam go w Królewskim Instytucie Arktycznym - ciągnęła pani Coulter.-Prawdę powiedziawszy, jestem tu dziś po części właśnie z tego powodu.- Jest pani również badaczką? - spytała Lyra.- W pewnym sensie tak.Wiele razy byłam na Północy.W zeszłym roku spędziłamtrzy miesiące na Grenlandii, gdzie poczyniłam obserwacje Zorzy.Słowa wypowiedziane przez panią Coulter sprawiły, że od tej chwili wszyscypozostali goście Rektora przestali się dla Lyry liczyć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]