Podstrony
- Strona startowa
- Tolkien J R R Wladca Pierscieni T 3 Powrot Krola
- 3 Tolkien J R R Wladca Pierscieni T 3 Powrot Krola
- 1 Tolkien J R R Wladca Pierscieni T 1 Wyprawa
- Tolkien J.R.R Niedokonczone opowiesci t.2 (SC
- Tolkien J R R Wladca Pierscieni T 1 Wyprawa
- Tolkien J R R Hobbit czyli tam i z powrotem
- Tolkien J.R.R powrot krola
- najazd
- Heath Lorraine Najwspanialsi kochankowie Londynu 03 Przebudzenie w ramionach księcia
- radzieckiego funkcjonariusza
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- vader.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Piękne opowieści! Duzi Ludzie budowali wysokie wieże; jedna była srebrnobiała,przechowywano w niej kamień jasny jak księżyc, a dokoła opasywały ją grube mury.Tak,mnóstwo opowieści słyszeliśmy o Księżycowej Wieży.- To pewnie Minas Ithil, wieża, którą zbudował Isildur, syn Elendila - rzekł Frodo.-Isildur właśnie obciął palec Nieprzyjacielowi.- Tak, tak, ma tylko cztery palce u Czarnej Ręki, ale i cztery mu wystarczają - powiedziałwzdrygając się Gollum.- Znienawidził gród Isildura.- Czyż on nie nienawidzi wszystkiego? - rzekł Frodo.- Ale co ma wspólnego WieżaKsiężycowa z naszą drogą?- Wieża, panie, była i jest, wielka wieża, białe domy i mury, ale teraz już nie piękne, niedobre.Tamten podbił je dawno temu.Teraz to okropne miejsce.Podróżni drżą na jegowidok, uciekają, unikają nawet jego cienia.Ale pan musiałby tamtędy iść.To jedyna innadroga.Bo tam góry są niższe, a stara droga pnie się wyżej, wyżej, aż na ciemną przełęcz ipotem spada w dół, w dół, znowu do Gorgoroth.- Gollum zniżył głos do szeptu i dygotałcały.- Co to nam pomoże? - spytał Sam.- Nieprzyjaciel z pewnością zna swoje góry i strzeżetej drugiej drogi, tak jak i tej przez Bramę.Wieża chyba nie stoi pustką?- O, nie, nie! - odparł Gollum.- Wydaje się pusta, ale nie jest, nie! Mieszkają w niejokropne stwory, orkowie, tak, orkowie, są tam zawsze, ale prócz nich gorsze stwory,gorsze są tam także.Droga wspina się prosto w cień murów i prowadzi przez bramę.Nikt na niej kroku nie zrobi, żeby go nie dostrzegli.Ci, co siedzą w wieży, wszystkowidzą.Milczący Wartownicy.- A więc ty radzisz odbyć nowy długi marsz na południe po to, żeby wpaść w taka samąalbo gorszą pułapkę jak tutaj - rzekł Sam.- Jeżeli w ogóle doszlibyśmy tak daleko.- Nie, nie! - powiedział Gollum.- Hobbici muszą się zastanowić, zrozumieć.Tamten niespodziewa się ataku od strony Księżycowej Wieży.Jego Oko jest okrągłe, ale niektórychmiejsc pilnuje czujniej niż innych.Wszystkiego naraz nie może widzieć, nie, jeszcze niemoże.Podbił cały kraj na zachód od Gór Cienia aż po Rzekę i ma w swoim ręku mosty.Myślę, że nikt nie może podejść pod Wieżę Księżycową bez wielkiej bitwy na mostachalbo też bez łodzi, które on by na Rzece zawczasu dostrzegł.- Ty, jak się zdaje, wiesz dużo o nim i jego myślach - rzekł Sam.- Czyś z nim niedawnorozmawiał? Czy też nasłuchałeś się plotek od swoich kumotrów orków?- Niedobry hobbit, nieroztropny - odparł Gollum, z gniewem odwracając się od Sama doFroda.- Smeagol rozmawiał z orkami, tak, rozmawiał, zanim spotkał pana, rozmawiał zróżnymi stworami.Mówi to, co słyszał od wielu.Największe niebezpieczeństwo groziTamtemu od północy, więc nam także tu najniebezpieczniej.Tamten wyjdzie przezCzarną Bramę, może już wkrótce, lada dzień.Tylko tędy może wyjść wielkie wojsko.Aleod zachodu Tamten niczego się nie boi, tam czuwają Milczący Wartownicy.- Otóż to! - powiedział Sam nie dając się zbić z tropu.- A my pójdziemy tam, zapukamydo bramy i spytamy grzecznie, czy jesteśmy na właściwej drodze do Mordoru.Czy możeci wartownicy są tak milczący, że nic nam nie odpowiedzą? Bzdura.Z tym samympowodzeniem możemy tutaj próbować szczęścia, przynajmniej nóg oszczędzimy.- Nie kpij - syknął Gollum.- To nie żarty, nie, nie zabawa.W ogóle nie trzeba wchodzićdo Mordoru.Ale jeżeli pan powiada, że musi tam wejść, że chce, to trzeba próbowaćjakiejś drogi.Ale pan nie powinien iść do tych strasznych wież.Nie, nie! I w tym pomożemu Smeagol, dobry Smeagol, chociaż nikt mu nie chce wytłumaczyć, po co to wszystko.Smeagol raz jeszcze pomoże.Smeagol znalazł.Wie.- Co znalazłeś? - spytał Frodo.Gollum skulił się i znów zniżył głos do szeptu.- Małą ścieżynkę, która prowadzi pod górę, a potem schody, wąskie schodki, tak, tak,bardzo długie, bardzo wąskie.I jeszcze jedne schody.A potem - szeptał coraz ciszej -tunel, ciemny tunel i w końcu małą szczelinę i ścieżkę wysoko nad przełęczą.tamtędySmeagol wydostał się z ciemności.Ale to było dawno, dawno temu.Może ścieżki już niema.A może, może jest.- Wszystko to wcale mi się nie podoba - rzekł Sam.- Nie może to być takie łatwe, jakgadasz.Jeżeli ścieżka po dziś dzień istnieje, na pewno jest strzeżona.czy dawniej niebyła strzeżona? Mów, Gollumie!Gdy to mówił, spostrzegł, czy może wydało mu się, że w oczach Golluma błysnęłozielone światełko.Gollum mruczał, lecz nie odpowiadał.- Czy nie jest strzeżona? - spytał surowo Frodo.- Czy to prawda, że ty, Smeagolu,uciekłeś z kraju ciemności? Czy nie wyszedłeś raczej za pozwoleniem i z poleceniaNieprzyjaciela? tak przecież sądził Aragorn, który cię przed paru laty odnalazł naMartwych Bagnach.- Kłamstwo! - syknął Gollum, a na dzwięk imienia Aragorna znów oczy zaświeciły muzłością.- On nakłamał o mnie, tak, nakłamał.Uciekłem o własnych siłach, biednySmeagol uciekł.Kazano mi szukać skarbu, to prawda, toteż szukałem, szukałem.Ale niedla Czarnego, nie dla Tamtego.Skarb jest nasz, był mój, przecież ci to mówiłem.Uciekłem.Frodo był dziwnie przeświadczony, że w tym wypadku Gollum nie odbiega od prawdytak daleko, jak można by z pozoru przypuszczać; wierzył, że Gollum znalazł drogę doMordoru, czy też przynajmniej łudził się, że wydostał się stamtąd dzięki własnejprzemyślności.Przede wszystkim Frodo zauważył, że Gollum powiedział "ja", a to byłooznaką rzadką , lecz dość pewną, że resztki dawnej prawdomówności biorą w nimchwilowo górę nad znikczemnieniem.Ale nawet gdyby Gollumowi można było co dotego szczegółu zaufać, Frodo nie zapomniał o podstępach Nieprzyjaciela.Możliwe, żeczuwający w Czarnej Wieży władca umyślnie pozwolił Gollumowi uciec albo nawet samtę ucieczkę ułożył i wszystko o niej wiedział.W każdym razie Gollum na pewno wielezataił.- Raz jeszcze pytam - rzekł - czy owa tajemna droga nie była strzeżona?Gollum jednak, odkąd wspomniano Aragorna, zaciął się i stracił chęć do rozmowy.Miałobrażoną minę kłamcy, któremu nie wierzą, gdy raz wyjątkowo powiedział prawdę czyprzynajmniej część prawdy.Nie odpowiadał.- Czy nie jest strzeżona? - powtórzył Frodo.- Może, może.W tym kraju nie ma bezpiecznych miejsc - odparł ponuro Gollum.- Niema.Ale pan musi albo spróbować tej ścieżki, albo zawrócić do domu.Innej drogi nie ma.Więcej nic z niego nie zdołali wydobyć.Nie umiał czy też może nie chciał powiedzieć,jak się nazywa to straszliwe miejsce i przełęcz pod nim.A nazywało się Kirith Ungol i miało okropną sławę.Aragorn mógłby hobbitompewnie tę nazwę wyjawić i wytłumaczyć jej znaczenie.Gandalf ostrzegłby ich przed nią.Lecz tu byli zdani na własne siły, Aragorn przebywał bardzo daleko, Gandalf stał wśródruin Isengardu i zmagał się ze zdrajcą Sarumanem, który umyślnie starał się go jaknajdłużej przetrzymać.Co prawda nawet w chwili gdy wymawiał ostatnie słowa doSarumana, gdy palantir padł krzesząc skry na schodach pod Orthankiem, Gandalfpamiętał o Frodzie i samie, poprzez wielkie dzielące ich przestrzenie słał ku nim myśli,usiłując natchnąć hobbitów nadzieją i wesprzeć współczuciem.Może Frodo wyczuł tobezwiednie, tak jak przedtem na Amon Hen, chociaż myślał, że Gandalf odszedł nazawsze w ciemności Morii, w najdalszą drogę.Hobbit siedział na ziemi długą chwilę i zgłową spuszczoną na piersi w milczeniu usiłował przypomnieć sobie wszystko, coGandalf mu kiedykolwiek mówił
[ Pobierz całość w formacie PDF ]