Podstrony
- Strona startowa
- Pullman Philip Mroczne materie 1 Zorza północna (Złoty Kompas)
- Pullman Philip Mroczne materi Zorza polnocna (Zloty Kompas)
- Farmer Philip Jose ÂŒwiat Rzeki 04 Czarodziejski labirynt
- Pullman Philip Mroczne materie 01 ZÅ‚oty kompas
- Pullman Philip Mroczne materie 02 Magiczny nóż
- Noon Jeff Pylki
- Card Orson Scott Alvin czeladnik
- Linux Network Admistrator's Guide
- Brown Dan Kod Leonarda da Vinci
- eBook A Programmers Introduction To Visual Basic .NET.ShareReactor
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- orla.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dobrze! UczyniÄ™ ciÄ™ kamieniem, poÅ‚ożę ciÄ™ na brzegu morza; możesz tak leżeć przez milion lat i sÅ‚uchać szumu fal.To powinno ciÄ™ zadowolić.Ty durna paÅ‚o, myÅ›laÅ‚ z wÅ›ciekÅ‚oÅ›ciÄ….Kamieniem! Chryste!- To pranie mózgu, tak? - spytaÅ‚ nagle Barney.- Czy po to przysÅ‚ali ciÄ™ tu Proxi?- Nikt mnie nie przysyÅ‚aÅ‚.ZjawiÅ‚em siÄ™ tu z wÅ‚asnej woli.To lepsze od życia w próżni miÄ™dzy odlegÅ‚ymi gwiazdami.ZachichotaÅ‚.- Z pewnoÅ›ciÄ… nie grzeszysz nadmiarem szarych komórek - i chcesz być kamieniem.SÅ‚uchaj, Mayerson; tak naprawdÄ™ to wcale nie chcesz zostać kamieniem.Pragniesz umrzeć.- Umrzeć?- Mówisz, że o tym nie wiedziaÅ‚eÅ›? - spytaÅ‚ z niedowierzaÂniem.- No, daj spokój!- Nie.Nie wiedziaÅ‚em.- To bardzo proste, Mayerson; przeniosÄ™ ciÄ™ do Å›wiata, w którym bÄ™dziesz gnijÄ…cym Å›cierwem przejechanego psa; cóż za cholerna ulga, pomyÅ›l.BÄ™dziesz mnÄ…; jesteÅ› mnÄ… i Leo Bulero ciÄ™ zabije.To ten przejechany pies, Mayerson; to Å›cierwo gnijÄ…ce w rowie.A ja bÄ™dÄ™ żyÅ‚, powiedziaÅ‚ sobie.Oto mój dar dla ciebie i pamiÄ™taj, że po niemiecku sÅ‚owo Gift[1] oznacza truciznÄ™.Za kilka miesiÄ™cy pozwolÄ™ ci umrzeć za mnie i ten pomnik na Sigmie 14-B zostanie wzniesiony, ale ja bÄ™dÄ™ żyÅ‚ dalej, w twoim ciele.Kiedy wrócisz z Marsa, aby znów podjąć pracÄ™ w P.P.Layouts, bÄ™dziesz mnÄ….W ten sposób uniknÄ™ swego losu.To takie proste.- W porzÄ…dku, Mayerson - dokoÅ„czyÅ‚, zmÄ™czony rozmoÂwÄ….- Naprzód i w nich, jak powiadajÄ….Możesz uważać siÄ™ za porzuconego; już dÅ‚użej nie jesteÅ›my jednoÅ›ciÄ….Nasze losy potoczÄ… siÄ™ inaczej, osobno, tak jak tego chciaÅ‚eÅ›.Ty znajdujesz siÄ™ na statku Connera Freemana odlatujÄ…cym z Wenus, a ja z powrotem w Chicken Pox Prospects; zakÅ‚adam tam nÄ™dzny ogródek warzywny i w każdej chwili mogÄ™ sobie pofiglować z AnnÄ™ Hawthorne.Jak dla mnie, to caÅ‚kiem przyjemne życie.Mam nadziejÄ™, że ty polubisz swoje.W nastÄ™pnej chwili wróciÅ‚.StaÅ‚ w kuchni swojej kwatery w Chicken Pox Prospects i smażyÅ‚ na patelni miejscowe grzyby.w powietrzu rozchoÂdziÅ‚ siÄ™ zapach masÅ‚a i przypraw, a w pokoju z przenoÅ›nego magnetofonu dobiegaÅ‚y dźwiÄ™ki symfonii Haydna.Tak spokojnie, pomyÅ›laÅ‚ z zadowoleniem.WÅ‚aÅ›nie tego mi trzeba; trochÄ™ spokoju i ciszy.Mimo wszystko przywykÅ‚em do tego tam, w miÄ™dzygwiezdnej próżni.ZiewnÄ…Å‚, przeciÄ…gÂnÄ…Å‚ siÄ™ i powiedziaÅ‚:- UdaÅ‚o siÄ™.SiedzÄ…ca w pokoju AnnÄ™ Hawthorne zerknęła znad wideogazety z wiadomoÅ›ciami emitowanymi przez jeden z satelitów ONZ i powiedziaÅ‚a:- Co ci siÄ™ udaÅ‚o, Barney?- Doprawić je w sam raz - odparÅ‚ z triumfem.Jestem Palmerem Eldritchem i znajdujÄ™ siÄ™ tu, a nie tam.PrzeżyjÄ™ zamach Leo i bÄ™dÄ™ używaÅ‚ tu życia i cieszyÅ‚ siÄ™ nim, do czego Barney nie byÅ‚by zdolny.Zobaczymy, jak mu siÄ™ to spodoba, kiedy dziaÅ‚a statku Leo rozniosÄ… jego transportowiec na atomy.Wtedy pożaÅ‚uÂje, że zmarnowaÅ‚ resztÄ™ życia.Barney Mayerson zmrużyÅ‚ oczy przed padajÄ…cym z góry Å›wiatÅ‚em.Po chwili zdaÅ‚ sobie sprawÄ™, że jest na statku; pomieszczenie wyglÄ…daÅ‚o na typowe poÅ‚Ä…czenie sypialni z salonem, ale zauważyÅ‚, że wszystkie meble byÅ‚y starannie przyÅ›rubowane do podÅ‚ogi.Poza tym ciążenie byÅ‚o zupeÅ‚nie inne; sztucznie wytwarzane, nieudolnie imitowaÅ‚o ziemskie.Opodal dostrzegÅ‚ wizjer; wprawdzie nie wiÄ™kszy od koÂmórki pszczelego plastra, ale ukazujÄ…cy pustkÄ™ rozpoÅ›cieraÂjÄ…cÄ… siÄ™ za grubym plastykiem.PodszedÅ‚ i spojrzaÅ‚.WiÄ™kÂszość pola widzenia wypeÅ‚niaÅ‚o oÅ›lepiajÄ…ce SÅ‚oÅ„ce, wiÄ™c siÄ™gnÄ…Å‚ do przeÅ‚Ä…cznika, aby wÅ‚Ä…czyć czarny filtr.RobiÄ…c to spojrzaÅ‚ na swojÄ… rÄ™kÄ™.Na swojÄ… sztucznÄ…, metalowÄ…, wspaniale sprawnÄ… protezÄ™.Natychmiast wyszedÅ‚ z kabiny i ruszyÅ‚ korytarzem, aż dotarÅ‚ do zamkniÄ™tych drzwi sterówki; zabÄ™bniÅ‚ w nie stalowymi palcami i po chwili gruba grodź rozsunęła siÄ™.- Tak, panie Eldritch?- powitaÅ‚ go mÅ‚ody pilot, kÅ‚aniajÄ…c siÄ™ z szacunkiem.- WyÅ›lij depeszÄ™ - powiedziaÅ‚ mu.Pilot wyjÄ…Å‚ pióro i zawiesiÅ‚ dÅ‚oÅ„ nad notatnikiem przymoÂcowanym do krawÄ™dzi pulpitu sterowniczego.- Do kogo, proszÄ™ pana?- Do pana Leo Bulero.- Do Leo.Bulero - zapisaÅ‚ szybko pilot.- Czy to ma być przesÅ‚ane na ZiemiÄ™, proszÄ™ pana? JeÅ›li tak.- Nie.On jest gdzieÅ› tutaj, na swoim statku.Przekaż mu.- UrwaÅ‚ i zastanowiÅ‚ siÄ™.j- Chce pan z nim porozmawiać, proszÄ™ pana?- Nie chcÄ™, żeby mnie zabiÅ‚ - odparÅ‚.- To wÅ‚aÅ›nie zamierzam mu powiedzieć.Ciebie to też dotyczy.I każdego, kto oprócz nas znajduje siÄ™ na pokÅ‚adzie tego powolnego, idiotycznie wielkiego pudÅ‚a.To beznadziejne, pomyÅ›laÅ‚.KtoÅ› z organizacji Felixa Blau, przezornie umieszczony na Wenus, widziaÅ‚ mnie na pokÅ‚adzie tego statku; Leo wie, że tu jestem.To koniec.- Chce pan powiedzieć, że konkurencja posunie siÄ™ do wszystkiego? - spytaÅ‚ zaskoczony pilot.PobladÅ‚.PojawiÅ‚a siÄ™ Zoe Eldritch jego córka, w tyrolskim wdzianku i pantoflach obszytych futrem.- Co siÄ™ dzieje?- Leo jest w pobliżu - odparÅ‚.- Ma uzbrojony statek i poparcie ONZ; zostaliÅ›my wciÄ…gniÄ™ci w zasadzkÄ™.Nie trzeba byÅ‚o lecieć na Wenus.Hepburn-Gilbert musiaÅ‚ o tym wiedzieć.Próbuj siÄ™ z nim poÅ‚Ä…czyć - powiedziaÅ‚ do piloÂta.- Ja wracam do kabiny.I tak nic na to nie mogÄ™ poradzić, powiedziaÅ‚ sobie w duchu i ruszyÅ‚ do wyjÅ›cia.- Do diabÅ‚a - zaklÄ…Å‚ pilot - niech pan z nim pogada.To o pana mu chodzi.ZerwaÅ‚ siÄ™ z fotela, demonstracyjnie opuszczajÄ…c swoje miejsce.Barney Mayerson usiadÅ‚ i z cichym westchnieniem wÅ‚Ä…czyÅ‚ nadajnik; nastawiÅ‚ go na pasmo alarmowe, podniósÅ‚ mikroÂfon i powiedziaÅ‚:- Leo, ty draniu.DostaÅ‚eÅ› mnie; zwabiÅ‚eÅ› mnie tu i masz mnie w rÄ™ku.Ty i ta twoja przeklÄ™ta flota, która czekaÅ‚a na mnie od chwili, gdy wróciÅ‚em z Proximy.WyprzedziÅ‚eÅ› mnie już na starcie.ByÅ‚ teraz bardziej zÅ‚y niż przestraszony.- Na tym statku nie ma niczego, co mogÅ‚oby nas obronić.BÄ™dziesz strzelać do nie uzbrojonej jednostki.To statek transportowy.UrwaÅ‚, próbujÄ…c coÅ› wymyÅ›lić.Może powiedzieć, że jestem Barneyem Mayersonem i że Eldritch nigdy nie zostanie pochwycony ani zabity, ponieważ zawsze bÄ™dzie siÄ™ przenosiÅ‚ z jednego bytu do drugiego? I że Leo w rzeczywisÂtoÅ›ci zabije kogoÅ›, kogo zna i kocha?- Powiedz coÅ› - ponagla Zoe.- Leo - rzekÅ‚ do mikrofonu.- Pozwól mi wrócić na ProximÄ™.ProszÄ™.CzekaÅ‚ sÅ‚uchajÄ…c trzasków w gÅ‚oÅ›niku.- Dobrze - powiedziaÅ‚ w koÅ„cu.- Cofam to, co powieÂdziaÅ‚em.Nigdy nie opuszczÄ™ UkÅ‚adu SÅ‚onecznego i nigdy nie uda ci siÄ™ mnie zabić, nawet przy pomocy Hepburn-Gilberta czy kogokolwiek innego z ONZ.- No i jak? - rzekÅ‚ do Zoe.- Jak ci siÄ™ to podoba? Mam dość.Ze szczÄ™kiem upuÅ›ciÅ‚ mikrofon.Pierwszy strzaÅ‚ z lasera niemal rozÅ‚upaÅ‚ statek na dwie poÅ‚owy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]