Podstrony
- Strona startowa
- Williams Tad Smoczy tron (SCAN dal 952)
- Andrzejewski Jerzy Lad serca (SCAN dal 764)
- Anderson Kevin J. Moesta Rebecc Najciemniejszy rycerz by lato
- Ostrzegam czytelnika Carter Dickson
- Andrzejewski Jerzy Ciemnosci kryja ziemie (2)
- 007 Błędny rycerz John Jackson Miller
- Potocki Jan Rekopis znaleziony w Saragossie
- Joanna Chmielewska Wielkie zaslugi
- Harvard Business School Press Working Identity 2003
- Werteryzm
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- motyleczeq.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jego obowiązkiem jest nie narażać swe-go życia i swojego wybawienia dla sprawy tak bzdurnej, jak zdobywanieZamku Malvern samowtór. Nikogo nie zmuszam rzekł Brian.Zatoczył krąg pałającym spojrzeniembłękitnych oczu i zatrzymał się przy Jimie. Co rzekniesz, sir Jamesie? Czyjesteś ze mną, czy mam ruszać samotnie?Jim otworzył usta, by ze skruchą przeprosić rycerza.Atakowanie zamku z po-mocą Aragha i Dafydda stwarzało być może nikłą szansę sukcesu.Bez nich atakbyłby samobójstwem.Lepiej teraz szczerze wyjaśnić Brianowi sytuację, niż wy-cofywać się pózniej.Ale słowa uwięzły mu w gardle i nic nie powiedział.Jim nie należał do najod-ważniejszych, a jako smok nie był wcale lepszy niż jako człowiek, przynajmniejjeśli mowa o odwadze.Z drugiej strony Angie.Carołinus zapewniał, że do jejuwolnienia potrzebował będzie towarzyszy.Jeżeli opuści teraz Briana, nikt nieuwierzy, że Brian ruszyłby z nim do Twierdzy Loathly.Coś jednak było w deter-minacji rycerza.i coś w tym zwariowanym świecie.Nie do wiary, ale zdawa-ło mu się, że jakaś jego cząstka cząstka ludzkiej, nie smoczej natury chcezdobywać Zamek Malvern, nawet gdyby mieli podjąć próbę tylko we dwóch. A więc, sir Jamesie.? spytał Brian. Możesz na mnie liczyć Jim usłyszał wypowiedziane przez siebie słowa.Brian skinął głową.Dafydd napełnił swój dzban winem, uniósł w kierunkuJima i wychylił do dna w milczącym toaście. Więc to tak! wybuchnęła Danielle zwracając się do łucznika. I tychciałeś stawić czoło książętom, królom, cesarzom i byłeś tak pewny zwycięstwa!Spojrzał na nią zaskoczony. Mówiłem, że to nie moja sprawa odpowiedział. Jak możesz porów-nywać z tym czyny, których dokonałbym dla ciebie i w twoim imieniu. Sir Brian potrzebuje pomocy! Czy sir James ociąga się i mówi, że to niejego sprawa? Nie.Wątpiłam w twoją odwagę, gdy tak pięknie mówiłeś o niej.Teraz widzę, że słusznie wątpiłam!Dafydd zmarszczył brwi. Ach tak powiedział. Nie wolno ci mówić w ten sposób.Jestem równieodważny, jak każdy człowiek, a nawet śmiem twierdzić, że bardziej. Czyżby?Spojrzał na nią z pewnym zastanowieniem. Chcesz mnie w to wplątać? spytał. Widzę, że naprawdę chcesz.Zwrócił się do Briana. To, co powiedziałem, jest najszczerszą prawdą rzekł do rycerza. Niemam nic wspólnego ani w ten, ani w żaden inny sposób z tym waszym sir Hu-90ghem.Zważ, że nie jestem również błędnym rycerzem uwalniającym dziewice.Co kto lubi.Ale dla obecnej tu panny, i tylko dla niej, gotów jestem wam pomóctak, jak potrafię. Dzielny człowieku. zaczął Brian, gdy Aragh mu przerwał. Masz gości, szlachetny rycerzu.Odwróć się i popatrz.Brian odwrócił się.Wszyscy uczynili to samo.Z lasu na wprost karczmy wyłaniali się pierwsi z licznej grupy ludzi.Wszy-scy byli w stalowych szyszakach, brązowych, zielonych lub szarych pończochachi w skórzanych kurtkach gęsto naszywanych metalowymi płytkami.U pasów mie-li miecze, a z ramion zwisały im łuki i kołczany pełne strzał. Wszystko w porządku, sir Brianie rzekła Danielle. To tylko Gilesz Wrzosowisk, mój ojciec. Twój ojciec? Brian szybko odwrócił się i przeszył ją podejrzliwym spoj-rzeniem. Oczywiście wyjaśniła Danielle. Wiedziałam, że będziesz potrzebo-wał pomocy, więc poprosiłam jednego z synów Dicka, by nocą potajemnie po-jechał konno do mojego ojca i wezwał go.Kazałam powiedzieć, że z radościąpodzielisz się wszelkim dobrem zdobytym na sir Hughu i jego ludziach.Rozdział 14Brian patrzył na nią jeszcze przez chwilę, po czym przeniósł wzrok na przy-byszów, którzy znajdowali się już w połowie otwartej przestrzeni między lasemi karczmą.Powoli podniósł się na równe nogi.Dafydd również wstał, niedbaletrzymając rękę na kołczanie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]