Podstrony
- Strona startowa
- Abercrombie Joe Pierwsze prawo 03 Ostateczny argument królów
- Goodkind Terry Pierwsze prawo magii
- Christian Jacq Prawo Pustyni (2)
- 'Prawo Turystyczne' R.Walczak
- R. Walczak Prawo Turystyczne
- Prawo Turystyczne R. Walczak (2)
- Prawo geologiczne i gornicze
- Kazantzakis Nikos Ostatnie kuszenie Chrystusa (2)
- Katie Brazelton Character Makeover
- Judith McNaught Raj
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kuchniabreni.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Carlos odsuwa się z westchnieniem i rozplatamoje ręce. Poszła sobie. C-c-c-c-co to m-m-ma znaczyć? pytam.Rozgląda się, żeby sprawdzić, czy nikt niepodsłuchuje. Musisz być moją dziewczyną.No,powiedziałem to.Nie odpowiadam, więc bierze mnie za łokieć iprowadzi korytarzem do pracownikomputerowej.Nikogo tam nie ma, oprócztrzydziestu komputerów ustawionych wrównych rzędach.Ten facet kompletnie mnie rozwala.Wciążczuję mrowienie warg od jego erotycznegopocałunku i nie mogę pozbierać myśli.W końcułapię równowagę i skupiam się na tym, co chcępowiedzieć, zanim wypowiem słowa.Nie mamzamiaru się jąkać. O co chodzi z Madison? Przecieżuprawialiście seks w łóżku jej rodziców. Nie uprawiałem z nią seksu, Kiara.To onatak rozpowiadała, nie ja.Kiedy mnie zaprosiła natę beznadziejną imprezę, ledwie ją znałem.Taknisko mnie cenisz? A co mam myśleć? Ciągle gadasz jakieśbzdury.Odwracam się do niego plecami i zaczynamiść do drzwi.Chyba dostaję szału, bo tenpocałunek wydawał się taki prawdziwy, a wrzeczywistości Carlos chciał tylko zrobićMadison w konia. No dobra, przyznaję.Gadam bzdury.Ale nieuprawiałem z nią seksu.Ugania się za mną tylkodlatego, że chce wzbudzić zazdrość w Ramie.Muszę się od niej uwolnić.To jak będzie?Zgodzisz się udawać, że jesteśmy parą? Wciskaręce do kieszeni. Powiedz, co za to chcesz. Dlaczego ja? Bo jesteś za mądra, żeby się nabrać na mojegadki, a ja nie potrzebuję dziewczyny.Kiedyśmiałem i to była kompletna katastrofa.No dalej,powiedz, co za to chcesz.Nie przywiązuję znaczenia do ubioru, alechciałabym, żeby choć raz chłopak zaprosił mniena szkolną zabawę.To ostatni rok we Flatiron idruga okazja może się nie zdarzyć. Chodz ze mną na bal absolwentów. Nie chodzę na tańce. Kręci głową. Balabsolwentów odpada.I nawet nie myśl o tym,żeby mnie zaciągnąć na bal maturalny. To zapomnij o sprawie.Ruszam do drzwi, ale Carlos chwyta mnie załokieć i zmusza, żebym się do niego odwróciła. Nie znam tu nikogo innego, kto mógłby mipomóc. Bal absolwentów albo z umowy nici mówięstanowczo.Carlos zgrzyta zębami. Dobra.Bal absolwentów.Ale musisz włożyćsukienkę& i szpilki.Tylko nie żadne babcineobcasy. Nie mam szpilek. To sobie kup. Wyciąga rękę. Umowa?Zwlekam sekundę, po czym podaję mu rękę imocno potrząsam. Umowa.Staram się ukryć radość, ale uścisk dłoni minie wystarcza.Otwieram ramiona i mocnościskam Carlosa.Chyba jest zdziwiony, ale mamto gdzieś.Idę na bal absolwentów! I to nie z bylekim& ale z Carlosem, najwspanialszymchłopakiem na niby.Gdybym tylko mogła uciąć na niby &W piątek po południu podjeżdżam po Carlosado REACH i zabieram go do domu opieki.Staruszkowie siedzą przy sztalugach iniecierpliwie czekają na początek zajęć.Idę z nim do Betty Friedman, jednej zadministratorek ośrodka, która układa planzajęć. Betty, to jest Carlos.Dzisiaj będzie mipomagał.Betty patrzy znad biurka. Dzięki, Carlos.Cieszę się, że tu jesteś.Wszyscy byli bardzo podekscytowani, że będąmieć żywych modeli.Pomoże wam dzisiaj jedenz naszych pensjonariuszy.Artysta.Idziemy z nią do sali rekreacyjnej.Jakiś facetw czarnym golfie i obcisłych spodniach tegosamego koloru napełnia słoiczki farbami wróżnych barwach. Oto nasi modele mówi do niego Betty.Kiaro, Carlosie, to jest Antoine Soleil. Przyniosłem kostiumy oznajmia Antoine,wyjmując koszulę w czerwoną kratkę i paskowbojski dla Carlosa, a dla mnie strój kowbojki.Pożyczyłem te kostiumy z działu teatralnego wszkole.Carlos rzuca okiem na kostium i cofa się odwa kroki. Nie mówiłaś o kostiumach. Naprawdę? Tak. Sorry.Będziemy pozować w kostiumach.Betty pokazuje na pokój obok sali. Możecie się przebrać w konferencyjnym.Albo w toalecie dla gości, ale widziałam, żewchodziła tam pani Heller, więc tak szybko sięnie zwolni.Carlos bierze koszulę i pas i idzie do salikonferencyjnej.Ruszam za nim z kostiumemkowbojki. Możesz mi powiedzieć, czemu się na tozgodziłem? Bo chciałeś zrobić dla mnie coś miłego mówię, zamykając drzwi na zasuwkę, żeby nikttu przypadkiem nie wparował. Dobra. Zdejmuje T-shirt przez głowę iodsłania twardy jak skała tors, na którego widokkażdy facet pękłby z zazdrości, a każdejdziewczynie zmiękłyby nogi. Jak jeszcze razbędę chciał zrobić coś miłego , to zdziel mnie wtwarz. Patrzy na mnie i unosi kącik ust.%7łartowałem. Domyśliłam się.Wciągam przez głowę kowbojską sukienkę zdżinsu i koronki i cieszę się w duchu, że mogęsię schować chociaż za stołem.Kiedy suknia jestna miejscu, wydobywam spod spodu T-shirt, apotem zsuwam spodnie.Rety.Suknia jestkrótka.I to bardzo.Patrzę na swoje gołe nogi.Próbuję ściągnąć trochę suknię, ale koronkowefalbany sterczą na boki, jak płatki kwiatu. Tylko mi nie mów, że mam nosić tenśmieszny pas mówi Carlos z drugiego końcapokoju, kiedy zapina ogromną srebrną klamrę. Możesz udawać, że jesteś mistrzem rodeo odpowiadam. Chyba mistrzem zapasów, sądząc powielkości tej klamry.Jak tam twój strój? Mamnadzieję, że wyglądasz tak śmiesznie jak ja.Patrzę na krótką, falbaniastą sukienkę zprzyszytą na przodzie kamizelką. Nawet gorzej. Wyjdz zza stołu.Pokaż się. Nie. No daj spokój.Przecież jesteśmy parą, nonie? Tylko udajemy, Carlos.Siada na brzegu stołu konferencyjnego. Tak sobie pomyślałem& Skoro wiemy, że itak nic z tego nie będzie, to możemy trochę zesobą pokręcić. Co dokładnie masz na myśli? pytam. No wiesz, możemy spędzać ze sobą więcejczasu.Jesteś zabawna, Kiara, a przyda mi sięteraz trochę rozrywki. Przechodzi na mojąstronę stołu, ogląda kostium, a potem gwiżdże zaprobatą. Aadne nogi.Powinnaś częściej jepokazywać.Wzruszam ramionami. Pomyślę o tym. O pokazywaniu nóg czy kręceniu ze mną? O jednym i drugim.Chociaż sama myśl o kręceniu z Carlosem jestekscytująca, nie mogę pozwolić, żeby złamał miserce.Jeśli mam z nim chodzić, to muszęzachować emocjonalny mur i pilnować, żeby sięza bardzo nie zaangażować.Ale nie wiem, czymój mur się nie zawali.Wracamy do sali.Przedstawiam Carlosa Sylvii,Mildred, panu Whittakerowi i pozostałym.Sylviałapie mnie za rękaw. Ale z niego ciacho. Wiem.Problem w tym, że on też to wie.Mildred przywołuje gestem Carlosa. Pozwól mi na siebie popatrzeć. Objeżdżago spojrzeniem z góry na dół. Obserwowałamcię, jak wszedłeś do sali.Po co ci te wszystkietatuaże? Wyglądasz przez to jak chuligan. Chyba jestem chuliganem mówi Carlos.Cokolwiek to znaczy. To znaczy, że ściągasz kłopoty mówiMildred i celuje w niego pędzlem. Nic tylkokłopoty.Mój mąż był chuliganem.Kłopoty gouwielbiały.Rozbijał się na motorze jak jakiśJames Dean. Co się z nim stało? pyta Carlos. Stary dziadyga zginął dziesięć lat temu wwypadku samochodowym. Klepie Carlosa popoliczku. Jesteś do niego trochę podobny.Podejdz bliżej. Posłusznie podchodzi, a Mildredzamyka oczy i sięga dłonią do jego twarzy.Wodzi po niej palcami.Carlos nieruchomieje.Pozwala jej przenieść się w fantazji doszczęśliwszych czasów i udawać przez chwilę, żedotyka twarzy męża.Mildred wzdycha i otwieraoczy. Dziękuję ci szepcze ze łzami w oczach.Carlos kiwa głową i nic nie mówi.Rozumie, żeofiarował jej coś cennego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]