Podstrony
- Strona startowa
- Michael Judith Œcieżki kłamstwa 01 Œcieżki kłamstwa
- Powell Tag & Judith Panowanie nad umysłem
- Gould Judith Piękne i bogate(1)
- Michael Judith Œcieżki kłamstwa
- Największa namiętnoœć Michael Judith
- Professional Feature Writing Bruce Garrison
- Sławomir Kozak Operacja Dwie Wieże
- Sheldon Sidney Gdy nadejdzie jutro (SCAN dal 8
- Feist Raymond E Mistrz magii
- Duncan Dave Siódmy Miecz 3 Przeznaczenie Miecza
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- plazow.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Będziemiał swoją zemstę wartą dziesięć milionów dolarów.Ani przez chwilę nie wierzył, \e nie udajej się zdobyć dodatkowych pieniędzy.Ju\ był skłonny jej ulec, kiedy nagle przypomniałsobie ją, przynoszącą mu tacę.Musiał opanować uśmiech.W chwili, kiedy zmienił się wyrazjego twarzy, zorientował się, \e wyczuła, \e był gotów skapitulować; odprę\yła się odrobinę,a w jej oczach pojawiła się ulga.Fakt, \e tak dobrze potrafiła odczytywać jego nastrój, był natyle irytujący, \e postanowił przedłu\yć napięcie.Krzy\ując ręce na piersiach, powiedział:- Nie zawieram układów, le\ąc bezradnie w łó\ku.Nie dała się omamić.- Sądzisz, \e śniadanie mogłoby nastroić cię bardziej przychylnie? - zapytała zuśmiechem.Droczyła się z nim.- Wątpię - rzucił, ale jej śmiech był tak zarazliwy, \e wbrew sobie odpowiedział tymsamym.- Ja te\ tak myślę - za\artowała, po czym wyciągnęła do niego rękę.- Zgoda?Matt zareagował na ten gest automatycznie i zaczął wyciągać dłoń, ale ona naglecofnęła swoją rękę poza zasięg jego dłoni i z uśmiechem pełnym zadowolenia powiedziała:- Zanim przystaniesz na to, jest coś, przed czym muszę cię ostrzec.- A mianowicie?Jej głos brzmiał na poły serio.- Myślałam o tym, \eby zaskar\yć cię, jeśli chodzi o tę ziemię w Houston.Niechciałabym, \eby to, co mówiłam wcześniej, wprowadziło cię w błąd, \e z ochotą akceptujęjej stratę jako zadośćuczynienie w stosunku do ciebie, za wszystko, co złe.Kiedy tomówiłam, miałam na myśli tylko to, \e jeśli sąd nie zmusi cię do sprzeda\y tej ziemi za jejobecną cenę rynkową, zaakceptuję to bez urazy do ciebie.Mam nadzieję, \e zrozumiesz, \ecokolwiek zdarzy się w tej sprawie, nie będzie to nic osobistego, lecz tylko interesy.Oczy Matta błyszczały od powstrzymywanego śmiechu.- Podziwiam twoją szczerość i zdecydowanie - powiedział.- Sugeruję jednak, \ebyśrozwa\yła jeszcze raz sprawę stawiania mnie przed sądem.Skar\enie mnie o oszustwo czy zjakiegokolwiek innego powodu będzie cię kosztować fortunę i przegrasz tę sprawę.Wiedziała, \e prawdopodobnie miał rację, strata ziemi w Houston nie znaczyła dla niejw tej chwili a\ tyle.Przepełniała ją radość, poniewa\ ona ju\ w tej chwili odniosłazwycięstwo, niemal tak samo istotne, jak wygranie procesu sądowego.Jakimś cudem, w jakiśsposób spowodowała, \e ten dumny człowiek przestał być wściekły, a zaczął się śmiać;zaakceptował zawieszenie broni.Zdecydowana, \eby scementować jeszcze ten pokój i o ile tomo\liwe wprowadzić jeszcze l\ejszą atmosferę, zwierzyła mu się \artobliwie:- Prawdę mówiąc, miałam zamiar oskar\yć cię o próbę kontrolowania cudzychinteresów czy coś w tym rodzaju.Co sądzisz o moich szansach w takiej sytuacji?Udawał, \e rozwa\a tę mo\liwość, po czym potrząsnął przecząco głową.- To te\ nie przeszłoby w sądzie.Jeśli obstawałabyś absolutnie przy zaskar\eniu mnie,to na twoim miejscu oskar\ałbym o podstępne działanie i konspirowanie.- Myślisz, \e taki proces mogłabym wygrać? - zapytała, uśmiechając się jeszczebardziej.- Nie, ale na pewno byłby to bardziej widowiskowy proces.- Wezmę to pod uwagę - dodała z udaną powagą.- Zrób to.Uśmiechnął się do niej.Odpowiedziała tym samym.I w tym przedłu\ającym sięmomencie ciepła i wzajemnego zrozumienia jedenastoletnia bariera złości i \alu pomiędzynimi zaczęła topnieć, a\ w końcu rozpadła się.Powoli, niepewnie, Meredith wyciągnęła doniego rękę w pokojowym, przyjaznym geście.Zwiadoma wa\ności tej chwili, patrzyła, jakMatt wyciąga rękę w jej kierunku.Poczuła, \e jego szczupłe palce dotykają jej palców, całajego dłoń dotyka jej, a potem jego palce, mocne i gorące, obejmują jej dłoń.- Dziękuję ci - szepnęła, patrząc mu w oczy.- To drobnostka - odpowiedział spokojnie, trzymając jej dłoń jeszcze chwilę dłu\ej ipuszczając ją w końcu.Tym samym puścił w niepamięć przeszłość.Obydwoje jednocześnie postanowili wycofać się natychmiast na bardziej pewny grunt,jak obcy sobie ludzie, którzy przypadkowo prze\yli wspólnie coś głębszego, ni\ się tegospodziewali.Matt opadł z powrotem na poduszki, a Meredith szybko skoncentrowała się nazapomnianej tacy z lekarstwami.Kątem oka Matt obserwował, jak w geście nadmiernejwstydliwości podnosi dwoma palcami podejrzany przedmiot z czerwonej gumy i kładzie gona podłodze, poza zasięgiem wzroku.Odwróciła się do niego, postawiła tacę na stoliku obokłó\ka i uśmiechnęła się znowu.- Nie wiedziałam, jak będziesz się czuł dzisiaj rano, nie podejrzewałam, \e będzieszgłodny, ale przyniosłam ci małe śniadanie.- Wszystko wygląda bardzo smakowicie - skłamał, obejmując wzrokiem produktyzgromadzone na tacy.- Olej Castora to mój wielki przysmak.jako zakąska oczywiście.Adomyślam się, \e ta wonna papka w niebieskim słoiku to danie główne?Meredith wybuchnęła śmiechem i wzięła przykryty półkolistym wieczkiem półmisek.- Olej Castora to był \art - uspokoiła go.Teraz, kiedy emocjonalne zmagania mieli ju\ za sobą, Matt poczuł, \e zaczynaprzegrywać batalię ze snem.Fale senności atakowały go przygwa\d\ając do łó\ka, powiekicią\yły mu niczym kamienie.Nie czuł się ju\ chory, był zmęczony.Najwyrazniej pigułki,które brał, przyczyniały się do tego.- Doceniam bardzo ten gest, ale nie jestem głodny - powiedział.- Nie myślałam, \e będziesz miał ochotę na jedzenie - odparła, wpatrując się w niego ztą samą łagodnością, która błyszczała w jej turkusowych oczach cały poranek.- Musiszjednak mimo wszystko jeść.- Dlaczego? - zapytał, drocząc się z nią i dopiero wtedy dotarło do niego, \e Meredithprzygotowała dla niego śniadanie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]