Podstrony
- Strona startowa
- Hamilton Peter F. Swit nocy 2.2 Widmo Alchemika Konflikt
- Marcello Simoni Zaginiona biblioteka alchemika
- Arturo Perez Reverte Terytorium Komanczow
- sw faustyna kowalska dziennicze
- Nowak Zdzislaw Zbojecka wyprawa Hodzy Nasredin
- Dean R. Koonz Tunel strachu
- Dav
- J.J.Sempe, R. Goscinny Wakacje Mikolajka
- Zelazny Roger i Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia
- eBooks.PL.AutoCad.2005. .Podrecznik.Uzytkownika
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wblaskucienia.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Słucham.- Z niejakim trudem stłumił ziewnięcie.- Dobry wieczór, panie profesorze.- Pan Pilgrim.- Od razu rozpoznał zimny, bezdusznygłos i jego na wpół pobudzony analityczny umysł natychmiastosiągnął stan pełnego pogotowia.- Miło pana słyszeć.Pilgrim przeszedł od razu do rzeczy, ignorując wstępneuprzejmości.- Chciałbym pana zawiadomić, że wkrótce otrzyma pan pro-gram komputerowy, odpowiednie kody zabezpieczające oraz numertelefonu.Będzie pan mógł korzystać ze swego komputera, żebyodbierać i przekazywać nam wiadomości.Kiedy uruchomimy sieć,całkowicie zarzucimy kontakty telefoniczne.Będziemy do siebiedzwonić tylko w nagłych wypadkach.- Zwietnie - odrzekł Isaac zastanawiając się, skądPilgrim wiedział, jaki program zadziała w komputerzezainstalowanym w laboratorium.Coraz bardziej imponowała munieustanna dbałość o szczegóły, która najwyrazniej cechowałaorganizację Jimmy'ego Pilgrima.- Tymczasem proszę, żeby nie dzwonił pan pod numer, którypanu dałem, chyba że będzie to absolutnie konieczne.Proszę topotraktować bardzo poważnie, panie profesorze.Bardzo poważnie.- Chyba rozumiem, o co chodzi - odrzekł Isaac.- Znakomicie.Dzwonię również w sprawie tych instrukcji -kontynuował Pilgrim.- Doniesiono mi, że nasz analog zostałwypróbowany na pierwszym obiekcie doświadczalnym i że wynikitestu są zadowalające.Chcę, żeby przygotował pan instrukcje jaknajszybciej.Jak tylko zakończymy serię prób, chcielibyśmy ruszyćz produkcją masową.- Z instrukcjami nie ma żadnego problemu, panie Pilgrim.I cieszę się, że analog tiopeinowy przyniósł pożądane efekty -Isaac nie bardzo wiedział, jak zareagować na tak ogólnikoweinformacje.- A ten drugi związek?- Drugi? O czym pan mówi? - w spiętym głosie Pilgrimanatychmiast zabrzmiała nutka podejrzliwości.- Przepraszam, zakładałem, że odebrał pan moją przesyłkęosobiście - wyjaśnił śpiesznie Isaac.- Oprócz analogu tiopeinypozwoliłem sobie wysłać związek z serii A, ten, o którymrozmawialiśmy wcześniej.Oznaczyłem go napisem A-17.Chciałem.hmmm.chciałem zbadać różnicę między surowym, nieoczyszczonymzwiązkiem halucynogennym, takim jak analog tiopeiny, a związkiem,który powinien mieć bardziej ukierunkowane działanie.Pilgrim złowieszczo milczał.- No i oczywiście - dodał nerwowo Isaac - te dane stano-wiłyby niezwykle cenną wskazówkę na przyszłość, gdybyśmy mielikontynuować badania nad całą serią użytecznych analogów.- Nie poinformowano mnie o drugiej próbce, panie profe-sorze - warknął Pilgrim wyraznie poirytowany niespodziewanąwiadomością.- Ale natychmiast to sprawdzę i dam panu znać.Ajeśli chodzi o instrukcje.- Właśnie dopracowałem ostatnie szczegóły - oznajmił Isa-ac.- To drobnostka, ale zastrzeżenia dotyczące umiejętnościpańskich.hmm.chemików skomplikowały rzecz bardziej, niżoczekiwałem.- Czyżby napotkał pan jakieś trudności? - Ku wielkiemuzdziwieniu profesora w głosie Pilgrima zabrzmiała wyrazna troska.- Nie, absolutnie żadnych - zapewnił Isaac.- To tylkokwestia innej metody: dłuższej, lecz prostszej.Rezultat chemi-czny będzie taki sam.- Zwietnie.Zatem jeśli chodzi o sposób dostarczenia pro-duktu.- I odebrania honorarium - wtrącił uszczypliwie Isaac.- Ponieważ nie uruchomiliśmy jeszcze sieci - kontynuowałPilgrim, puszczając uwagę profesora mimo uszu - będziemy zmuszenizorganizować skrytkę kontaktową.Proponuję.- Przypuszczam, że wie pan, gdzie zostawiam samochód,prawda? - przerwał mu po raz drugi Isaac.Milczenie.- Tak, naturalnie - odrzekł wreszcie Pilgrim z prawie nieukrywaną wściekłością.Wiesz, wiesz, założę się, że wiesz -pomyślał profesor nie zdając sobie sprawy, że stąpa po bardzokruchym lodzie.- Jest teraz dziewiąta czterdzieści pię.Dokładnie zagodzinę zostawię instrukcje na tylnym siedzeniu mojego wozu.Honorarium może pan umieścić w tym samym miejscu.- Isaacprzerwał, czekając na reakcję Pilgrima, ale ponieważ tamten wciążmilczał, profesor dodał: - Przypuszczam, że byłoby lepiej, gdybynas razem nie widziano.- Dziesiąta czterdzieści pięć jak najbardziej miodpowiada - odrzekł Pilgrim i trzasnął słuchawką.Dotarcie do odpowiednich sektorów niezwykle pojemnegodysku i wprowadzenie na ekran monitora opisu procedury masowegowytwarzania analogu tiopeiny zajęło profesorowi Isaacowi niecałetrzydzieści sekund.Zajrzawszy do notatek, naniósł na tekst kilkaniezbędnych poprawek, sprawdził, czy całość jest odpowiedniosformatowana, zapisał poprawioną wersję na dysku, nałożył białegumowe rękawiczki i dopiero wtedy wsunął do drukarki pierwszą zpięciu kartek.Kiedy terkot maszyny ustał, Isaac przejrzał ostatniąstronę wydruku, by jeszcze raz sprawdzić, czy poszczególne fazyprocesu syntezy są ułożone w prawidłowej kolejności.Następniezłożył kartki na pół, umieścił je w zwykłej białej kopercie iruszył do drzwi.Była godzina 22.02.Osiem minut pózniej wrócił do ciemnego gabinetu i staną-wszy przy zasłoniętym oknie, wyjrzał na oświetlony parking, gdzieczekał jego mały, nie rzucający się w oczy "garbus".Dokładnie kwadrans po dziesiątej na parking przylegającydo gmachu wydziału chemii wjechał pierwszy z trzech ciemnychsedanów.Pojazdy przeprowadziły dokładną inspekcję najbliższejokolicy przeczesując ją światłami reflektorów.Każdy zatrzymywałsię co najmniej dwukrotnie - na dwie, trzy minuty - podczas gdydwa pozostałe kontynuowały nieśpieszną i spokojną jazdę.Imponujące - myślał z nerwowym zainteresowaniem, obser-wując milczący drapieżny balet.Naprawdę bardzo imponujące.O dziesiątej trzydzieści pojazdy przerwały patrolowanieparkingu.Ustawiły się w trzech, najwyrazniej z góry ustalonych,miejscach, mniej więcej sto metrów od siebie - "garbus" profesoraznalazł się dokładnie w środku utworzonego w ten sposób trójkąta- i z chronologiczną precyzją zgasiły światła.O ile Isaac dobrzewidział, w samochodach byli tylko kierowcy.To właśnie wtedy - Isaac zdążył już chwycić zakurzonąlornetkę ornitologiczną - na dachu kempingowej półciężarówkistojącej w najdalszym rogu parkingu dostrzegł okrągłą, wolnoobracającą się antenę wielkości talerza.Spokojny, analityczny umysł profesora Isaaca popadł w na-głe odrętwienie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]