Podstrony
- Strona startowa
- Hobb Skrytobójca 3 Wyprawa Skrytobójcy
- Alfred Szklarski Tajemnicza wyprawa Tomka (2)
- Szklarski Alfred 5 Tajemnicza wyprawa Tomka
- 1 Tolkien J R R Wladca Pierscieni T 1 Wyprawa
- Hobb Robin Wyprawa Skrytobojcy
- Tolkien J R R Wladca Pierscieni T 1 Wyprawa
- Dav
- Chmielewska Joanna (Nie)boszczyk maz
- Lem Stanislaw Dzienniki gwiazdowe t.1 (2)
- Kilinski Jan Pamietniki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- black-velvet.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie mogÄ™, panie szlachetny - oÅ›wiadczyÅ‚.- Wiara moja mi nie poÂzwala.- CoÅ› powiedziaÅ‚? Wiara ci nie pozwala? Jaka znów wiara? Nie jeÂsteÅ› mahometaninem? - zdumiaÅ‚ siÄ™ wÅ‚adca Kokandu.- Jak żyjÄ™, nie sÅ‚yszaÅ‚em o religii, która broniÅ‚aby zaszczytów czÅ‚owiekowi obdaÂrowanemu przez los z woli Allacha i chana.A cóż to za dziwaczna wiara?- Wiara w to, że na miarÄ™ wzniesienia nastÄ™puje zwykle upadek.Kto spadnie z osÅ‚a - nos zÅ‚amie, kto spadnie z góry - kark skrÄ™ci.Unikam przeto w życiu zbyt wysokich godnoÅ›ci, o panie szczodrobliwy.- NamyÅ›l siÄ™, czÅ‚owieku wÄ™drujÄ…cy na iszaku, dobrze ci radzÄ™ - poÂwiedziaÅ‚ chan gÅ‚osem, w którym proÅ›ba walczyÅ‚a z groźbÄ… o pierwszeÅ„Âstwo.- Jutro zaraz po wieczerzy dasz mi ostatecznÄ… odpowiedź.Masz calutkÄ… noc i dzieÅ„ caÅ‚y do namysÅ‚u.Ale co tu siÄ™ zastanawiać, kiedy sprawa prosta i jasna jak to, że woda jest mokra, a mleko biaÅ‚e.Tymczasem tÅ‚um wielmożów i dostojników paÅ‚acowych nic czekaÅ‚ na wynik rozmowy swego wÅ‚adcy z Å‚azÄ™gÄ… ze Å›wiata.RzuciÅ‚ siÄ™ hurmem we wskazane przez Hodżę Nasreddina wyjÅ›cie i uradowany, że tym razem udaÅ‚o siÄ™ ocalić i gÅ‚owÄ™, i majÄ…tek, zmykaÅ‚ pÄ™dem do domów, gubiÄ…c po drodze zÅ‚ocone pantofle ku uciesze ulicznej gawiedzi.W stronÄ™ głównego bazaru podążyÅ‚ wkrótce i mÄ™drzec bucharski z CzerkieskÄ….A każdy krok umacniaÅ‚ w nim postanowienie: trzeba zniÂkać z Kokandu.Jak najszybciej.Natychmiast.Od decyzji do wykonania jednakże droga daleka.Opuszczenie stoliÂcy chanatu nie byÅ‚o sprawÄ… prostÄ….Zbyt wielu dostojnikom paÅ‚acowym zależaÅ‚o, by pozostaÅ‚ w mieÅ›cie.Ci, dla których ryzykowaÅ‚ gardÅ‚em, wyciÄ…gajÄ…c za nich parzÄ…ce kasztany z chanowego ogniska, Å›ledzili go na każdym kroku, pilnowali we wÅ‚asnym interesie, aby przypadkiem nie rozpÅ‚ynÄ…Å‚ siÄ™ im w powietrzu niczym mgÅ‚a poranna w rodzÄ…cym siÄ™ skwarze.Na dobrowolne opuszczenie Kokandu nie zgodziÅ‚by siÄ™ również i chan.No bo na kim co wieczora sprawdzaÅ‚by swoje przedziwne pomyÂsÅ‚y i zagadki? Na miejscowych zÅ‚oconych półgłówkach nie dostarczajÄ…Âcych dotÄ…d tronowi żadnej satysfakcji? Ze znikniÄ™cia wÅ‚adcy OsÅ‚akÅ‚apoucha zadowolony byÅ‚by tylko wielki wezyr, od pierwszego spotkania u bramy miejskiej marzÄ…cy o jego Å›mierci.Nietrudno przewidzieć, iż dalszy pobyt w paÅ‚acu nie wróżyÅ‚ nic doÂbrego ani w dniach najbliższych, ani w odlegÅ‚ej przyszÅ‚oÅ›ci.A zatem jeÂdyne rozsÄ…dne wyjÅ›cie z kÅ‚opotliwej, ba, niebezpiecznej sytuacji to poÂÅ›pieszna tajemna ucieczka oraz staranne zatarcie Å›ladów.ZwÅ‚aszcza że i czas nagliÅ‚.Najwyższa już bowiem pora przedostać siÄ™ przez góry do Chodżentu.Przecież tam, u teÅ›ciów, oczekuje naÅ„ ukoÂchana Guldżachon wraz z dziećmi.Na szczęście i tym razem na spotkaÂnie z żonÄ… nie pójdzie z pustymi rÄ™kami.Dwie sakiewki srebra, jedna pereÅ‚ i dwie peÅ‚ne zÅ‚ota, zdobyte ostatnio w Kokandzie, powinny zapeÂwnić najbliższym spokój i dobrobyt.Szkoda tylko, że nie wolno mu zaÂbrać ze sobÄ… mÅ‚odziutkiej Czerkieski wyrwanej z Å‚ap chana.BÄ™dzie jÄ… musiaÅ‚ pozostawić w domu Achmadżana lub obdarować wolnoÅ›ciÄ….Bo Å‚atwo sobie wyobrazić, co na widok migdaÅ‚owookiej niewolnicy powieÂdziaÅ‚aby Guldżachon.Tak rozmyÅ›lajÄ…c Hodża Nasreddin szedÅ‚ coraz wolniej, coraz usilniej natężajÄ…c gÅ‚owÄ™.Wreszcie zatrzymaÅ‚ siÄ™.ZnalazÅ‚ wyjÅ›cie.Nieprzypadkowo mÄ™drzec ocknÄ…Å‚ siÄ™ przed czajchanÄ… u skraju głównego bazaru, dobrze widoczny w Å›wietle lampy oliwnej zawieszonej na haku.ChciaÅ‚, aby dostrzegli go szpicle wielmożów i nożownicy wielkieÂgo wezyra.PostaÅ‚ czas jakiÅ›, jak gdyby toczyÅ‚ walkÄ™ z pragnieniem albo z chÄ™tkÄ… zagrania w koÅ›ci, po czym pożegnaÅ‚ siÄ™ z dziewczynÄ…, a sam ostentacyjnie wkroczyÅ‚ w otchÅ‚aÅ„ herbacianych oparów i wrzawÄ™ rozgrzanego tÅ‚umu staÅ‚ych bywalców i przyjezdnych goÅ›ci.Kiedy Hodża przekonaÅ‚ siÄ™, że uspokojeni szpiedzy przycupnÄ™li w cieniu, przesunÄ…Å‚ siÄ™ niby duch wÅ›ród Uzbeków zajÄ™tych sobÄ… i swoimi kÅ‚opotami, ażeby po chwili wypÅ‚ynąć kuchennymi drzwiami na uliczkÄ™ po przeciwnej stronie herbaciarni.W mrocznym zagÅ‚Ä™bieniu szybko przewiÄ…zaÅ‚ sobie gÅ‚owÄ™ chustÄ…, chaÅ‚at przewlekÅ‚ na lewÄ… stronÄ™ i, pozorujÄ…c na wpół Å›lepego derwisza, ruszyÅ‚ w kierunku uczelni Chakim-tjury, macajÄ…c drogÄ™ kawaÅ‚kiem zeschÅ‚ego patyka.“PrzybyÅ‚eÅ›, bracie, do miasta Å›lepców, widzisz, że wszyscy Å›lepi, sam szturchaj przed sobÄ… kosturem" - rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™ w gÅ‚Ä™bi duszy.Zaledwie dotarÅ‚ do murów uczelni, dostrzegÅ‚ znajomÄ… sylwetkÄ™ kÅ‚apouchego iszaka, tkwiÄ…cÄ… nieruchomo u wejÅ›cia do medresy.“Na modlitwÄ™ wieczornÄ… już za późno, przyjacielu" - uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ znowu pod nosem i Å›wisnÄ…Å‚ cichutko:- Fiuuu,fiuu.OsioÅ‚ zastrzygÅ‚ uszami, a nastÄ™pnie odwróciÅ‚ siÄ™ i poczÅ‚apaÅ‚ powoli za swoim panem.Bez przeszkód dotarli obydwaj na tyÅ‚y medresy Chakim-tjury, do domu garncarza Achmadżana.Przed opuszczeniem Kokandu wypadaÅ‚o przecież pożegnać siÄ™ z zacnym gospodarzem i jego żonÄ… DiiarÄ…, przeprosić za kÅ‚opoty i podziÄ™kować za serdecznÄ… goÅ›cinÄ™
[ Pobierz całość w formacie PDF ]